Fakt, że Pionierki mimo swojej pospolitości cieszą się popularnością i sporym zainteresowaniem - co by to powiedzieć jest to „chodliwy model”. Te najciekawsze to z samego początku produkcji, z pionowymi słupkami, kolorowa skalą i dużym kółkiem.
Tak mówił Józek, jemu wierze, bo nie jednego Pionierka już miał. Jak się otworzy takie radyjko pojawiają się kwadratowe kubki (jak u AGI, bo od AGI) i pionowo postawiony kondensator strojeniowy.
Taki, a nie inny montaż jest wymuszony zestawem cewek wejściowych, w kubku na dużym karkasie montowanych. Patrząc na to okiem mechanika – strasznie przekombinowane, kółka drewniane toczone, kółeczka i linka, jednym słowem makabra. Ale takie to były czasy - praktycznie nic nie było, a jak było to się jedno i to samu wszędzie stosowało. Ot np. prędkościomierz z Warszawy M20, który to obsłużył i rzeczoną Warszawę (od 1951 r.), Żuka, Nysę i Syrenę a może i kilka innych rodzimych konstrukcji.
Wszystko jak partia kazała, a wszelka niesubordynacja był traktowana jak dywersja przeciw ludowej ojczyźnie. Takich Pionierków jakoś tak z dziesięć tysięcy zrobili i na szczęście porzuconą ten pomysł i kolejne półtora miliona już tak normalnie zbudowano. Jak w dużej części podówczesnych odbiorników – wskazówka i okrągła skala 180 stopni.
Ten egzemplarz, który Zygmunt naprawia dał nam sposobność do poznania tajemnic. To co się rzuca w oczy to oprócz filtrów, to cewki heterodyny na takiej calowej średnicy tubusie nawijane. Trzy na raz, bez rdzeni – no taki model.
W późniejszych był już zespół cewek ładnie opisany w licznych publikacjach. Tu zero informacji, strach dotykać a problem powstał – jak wyciągnąć potencjometr. Udało się po trzech godzinach kombinowania. I to bez naruszenia połączeń cewek heterodyny. Potencjometr miał wytartą ścieżkę i co najmniej mógł trzeszczeć.
![]() |
Uważne oko dostrzeże wytartą ścieżkę. |
![]() |
Naprawa przez Zygmunta wykonana. |
![]() |
Wydmuszki. jedna pękła przed wyjmowaniem, |
W między czasie ja zabrałem się za swojego Pionierka tak wg. cech charakterystycznych i numeru seryjnego gdzieś na rok 1951-53 szacuję. Kolorowa skala, Katowice, pełne krótkie i data 1951 na niektórych kondensatorach.
Jeszcze u Józka. |
![]() |
Po piersszej naprawie - autor nieznany |
![]() |
U mnie to inmaczej wygląda |
![]() |
Srebrzanka czyli kintsugi |
Obwody wejściowe sprawdzone, wszystko ok. Wszystkie kondensatory i cewki w rewolucyjnej gotowości, a tu planu radiofonizacji nie idzie wykonać. Po kilku sprawdzeniach , kolbą przypalaniach, preparatem pryskaniach znalazł się on. Dywersant.
Rezystor R1, który wg. wszelkich danych miał mieć 10kiloomów, ledwo miał tylko 300. Zwierał antenę do ziemi, im dłuższa fala tym skuteczniej. Zakamuflował się on udając tego ideowo zgodnego ze schematem (też ideowym) trzema paskami okraszonymi. Tyle, że kolor pomarańczowy, czarny, brązowy to 300om, a odwrotna kolejność czyli brązowy, czarny, pomarańczowy to 10 kiloom. Opornik fabrycznie wlutowany, więc prawda na jaw wyszła po 70 latach.
![]() |
Zakres robót Zygmunta - sporo. |
Mnie oczywiście pozostał Pionier na warsztacie, robię kilka razy wolniej niż Zygmunt. Pod spodem tragedia, taki fatalny montaż, nie mówiąc już o tym, że wszystkie kondensatory w strasznym stanie, trzeba insertować.
Na pocieszenie można popatrzeć na wzorcowy wręcz montaż innego Pionierka.
Można to było zrobić dobrze i ładnie, można. Tak samo jak ten wzorcowy zegar z Warszawy, teraz to obiekt kultu i wzornictwa.
Tylko, że na taki zegarek trudno sobie pozwolić, cena powala.
Tak jak bardzo wczesnych Pionierków. Urok mają.