sobota, 25 marca 2023

Ile kosztuje jedna gałeczka? Czyli robota „po kosztach”

 Ile kosztuje jedna gałeczka czy robota „po kosztach”

Ratując odbiorniki nie zawsze tzw. czynnik ekonomiczny (ile to kosztuje?, czy to się opłaca?) jest tym decydującym. Robimy to, bo ……………………………….. ( tu należałoby wpisać co najmniej kilkadziesiąt różnych powodów i przyczyn, nie wszystkie postrzegane mogą być przez ogół społeczeństwa, a i przez rodzinę jako te "racjonalne". Robimy to, ratujemy odbiorniki, i już.

Radio z gałkami "militarnymi".

Zostałem poproszony o dorobienie gałeczki wg. zasady „po kosztach”. Mam już pewne doświadczenie czy to w dorabianiu brakujących napisów, czy gałek do odbiorników – wiec odpowiedziałem, że pomogę. I że nie będzie to w żaden sposób komercyjne, no niechby zamawiający koszty żywicy pokrył.

I tu już spotkała mnie niespodzianka, przykra w dodatku. Zestaw 2x250g najczęściej przez mnie wykorzystywanej żywicy FC52, kupowałem rok temu za 39 zł, a teraz ku zdumieniu kosztuje 79 zł (płaskowyż! panie Glapiński, płaskowyż !). 

No dobra, bierzemy się do roboty, a jej (tj. roboty) wyniki to nie tylko dwie gałki w kolorze czarnym do radia, ale i niniejszy artykuł. Wypraktykowałem przygotowanie formy silikonowej do gałek odlewane w rurce. Do niektórych była to forma z puszki po zielonym groszku, kilka gałek odlałem korzystając z kawałka papierowego tubusa, w którym otrzymałem ładny kalendarz – wisi w pracowni i wcale nie jest z gołą babą. 

Materiały wyjściowe.

Tu jak najbardziej na miejscu była rura kanalizacyjna, taka 40-stka, mniej silikonu pójdzie. Nie miałem z odpadach, wiec nabyłem w supermarkecie budowlanym najkrótszy prosty kawałek za (jedyne) 9,20zł. No doliczmy do rachunku, do kalkulacji właściwie. Dodajmy do tego 1m pręta aluminiowego 6mm, który oś potencjometru ma udawać. 10,79 zł – krócej nie sprzedają. 

Jako bazę, podstawkę stosuję wytoczony walec z klocka bukowego. Mam trochę takich o wartości „opałowej” więc pozwólcie nie będę z kubików tarcicy przeliczał użytego materiału, nie mniej wycięcie, wytoczenie tak by średnica zewnętrzna do rury pasowała, nawiercenie otworu i osadzenie trzpienia ponad godzinę zabrało. 



Podstawka w 3 krokach

Troszkę trzeba było także stoczyć wałek aluminiowy bo jak się okazało 6mm na wałku i 6mm w otworze gałki – to nie to samo. Przypomniały się zajęcia z tolerancji i pasowań z technikum. 

Konstrukcja podstawki (dla innej gałki).

Gałki dwie jako wzorce otrzymałem i tu kolejna niespodzianka – oryginały porządnie zrobione były - jak dla Krigsmarine – wewnątrz mosiężny pierścień, w którym pracuje dociskowy wkręt. Lecimy więc w koszty – 20 cm bieżące fi 10mm wałka kosztuje 12zł (bez wysyłki). Miałem grubszy o średnicy 18mm, ale szkoda materiału czasu i narzędzi. Wkładka w oryginale ma ok 9 mm średnicy i (jak przypuszczam – gałki oryginalnej mimo pęknięcia nie niszczyłem) moletke na zewnątrz dla lepszego przekazania momentu. Poszedłem zatem w koszty dodatkowe, koszty narzędziowe – za 55 zł udało sią znaleźć taką fajną – jeszcze się przyda.

Obsadzenie gałki na postumencie winno być wspomożone uszczelnieniem z wosku. Wypraktykowałem wosk pszczeli – jeden płat węzy (66 zł/kg przez 11 arkuszy w kilogramie daje 6 zł). Wystarczy na długo, ale trzeba mieć. 

Przygotowanie samej gałeczki zajęło minimum pół godziny. Wyczyszczenie, przeszlifowanie i przepolerowanie czoła, uszczelnienie woskiem pęknięć zajmuje czas.

Oryginał w oryginalnym stanie, z warstwami naniesionymi przez lata i pęknięciem. 

Po obsadzeniu i uszczelnieniu możemy zalewać silikon. Ale taki trzeba mieć – najmniejsza porcja to 250g za 35 zł. Jeszcze miałem trochę z poprzednich zakupów - zużyłem. Kubek papierowy do rozrobienia dostałem z silikonem, ale lepsze pojemnościowo były takie na 150ml – na małą kawę. Do przemieszania patyczek po małej czarnej ze stacji benzynowej. Można kupić za 16 zł 1000 sztuk mieszadełek, z których tylko kilka się użyje, ale nie wliczajmy tych kilkunastu.

Wyczyszczone i gotowe do zalania silikonem.

Pracując z woskiem wspomagam się hotgun-em, a silikon odpowietrzam w zaadoptowanej komorze próżniowej pompą też próżniową napędzaną.

Odgazowanie.

 Silikon i katalizator dobieram ważąc składniki w proporcji 20:1. Wagę trzeba mieć, dobieranie wg. objętości jest gorsze niż na oko, na kolor. Silikon ma gęstość 1,36g/cm3, a katalizator do wody zbliżony.

Zalewamy i po 3 czy 4 godzinach roboty (przy moim doświadczeniu) mamy pierwszą połówkę zalaną, niech zwiąże – 24h w spokoju zalecane.

Po wyjęciu podstawy oryginał gałki powinien pozostać w połowie formy i przystępujemy do budowy komór odpowietrzających (z wosku) i stosownych otworów ulotowych – tu stosuje zakazane już patyczki z plastikowym rdzeniem, zużyte brudne waciki drugi raz się przydają – w koszta nie wliczam. 

Te fragmenty pierwszej formy, które będą stykać się z drugą należy izolować za pomocą woskowego rozdzielacza. Winszują sobie za 150ml skromne 35 zł.

Budowa kanałów, nakładanie rozdzielacza, drugie przygotowanie silikonu, odpowietrzanie i zalewanie to kolejna godzinka.

Zalana 2 połówka - rdzeń umocowany patyczkiem.

Po kolejnych 24h oczekiwania mamy do przecięcia rurę i rozdzielenie (ostrożne!) połówek formy oraz wyjęcie oryginału i usunięcie resztek wosku to kolejna robota. Powiedzmy kwadrans.

Teraz trzeba przystąpić do wykonania tulejek – insertów go gałek. 

Tokareczka, nakiełek, moletowanie na długości kilku cm, wykonie otworu wiertło 3mm, potem nóż przecinak i pierwszy insert mamy.

Rdzeń nr. 1.

Do pierwszego odlewu zaplanowałem wstępne wykonie gwintu w wkładce i odpowiednie osadzenie w przeciw-formie. I tu z razu niespodzianka – w oryginale to nie jest M3, nie jest też M4 i to raczej nie calowe, więc mamy M3,5. Takiego to. ani gwintownika, ani narzynki nie posiadam. Mógłbym kupić (18,45zł + 24,62zł – ceny przykładowe z All…o), ale postanowiłem, że idziemy w M3 (później się okazało - jednak M4). Zamiast żywicy FC52 użyłem F38. Wiąże szybciej, ale i szybciej można z formy wyjąć odlew. Jest on z początku jest trochę elastyczny, ale z czasem nabiera twardości. Jako barwnik użyłem kolorantu otrzymanego od kolegi, jeśli zaś byśmy kupowali to za jeden kolor (np. czarny) 15 zł za 10ml żądają. A też troszkę brązowego należało dodać, by bardziej bakelitowa w kolorze wyszła ta gałka.  


No i pierwsza wyszła, tyle że przekręciła się wkładka i to tak nieszczęśliwie, że nie dała nawiercić i na gwintować w miejscu przewidzianym. W sumie na wykonanie pierwszej i to nie udanej gałki – półtorej godziny minęło.

Odlew nawet ładny.

Druga i kolejne tulejki w przygotowaniu: moletka, wiertełko, wiertło, przecinak, moletka, wiertełko, wiertło, przecinak, moletka, wiertełko, wiertło, przecinak, moletka, wiertełko, wiertło, przecinak  - godzina przy tokarce minęła. Osiem tulejek jakoś się zrobić udało.

Seryjna produkcja odlewnicza już poszła, no tyle że druga gałka też nie udana – słabo przemieszanie i wygląd nie akceptowany – tulejka wyłuskana została użyta raz jeszcze została. 

Pierwsze koty za płoty.

Operacje typu wyjęcie odlewu i wstępne sprawdzenie, odważenie żywicy, odważenie katalizatora, dodanie koloranta, przemieszanie z katalizatorem, zmieszanie z żywicą, przesmarowanie formy i jej zalanie i finalnie zaciśniecie to w sumie 10 do 15 minut na sztukę. Przetykanie innym pracami kiedy wiążą.  Wyszło osiem gałeczek, w tym dwie w troszkę bardziej brązowym kolorze.

Kolejną operacją było wiercenie otworów na wkręt dociskowy. 

Nawiercanie w "przyrządzie".

Chciałem użyć M3, więc najpierw ostrym wiertłem 2,2mm potem miało być 2,4mm, ale pomyliłem się i poszło 2,7mm. Gwintowanie było łatwe, ale okazało się, że docisk M3 nie trzyma. Czyli w zasadzie klapa. 

Aby ratować sytuację pozostało bądź to M3,5 jak w oryginale lub przejście na M4. Wybrałem to drugie. Więc kolejne nawiercanie – już sprawdziłem wiertło 3,3mm i gwintowanie M4. Udało się.

Przyszło przygotować śrubki dociskowe. Nie udało się użyć gotowych, bo i za długie i ampulem zakręcane, wiec trzeba było wykonać z pręta. Można było kupić metrowy kawałek gwintowany za 6,90 zł, ale użyłem dłuższych śrub pozostałych po jakimś mechanizmie. Ładnie wykonane i precyzyjne. Nie mniej należało to przyciąć równiutko na ładne, krótkie odcinki. Uchwyt tokarski nie jest przy tych średnicach precyzyjny, więc mój warsztat wzbogacił się o zakup tulejek zaciskowych wraz z uchwytem za 84,40 zł (w cenie przesyłka od żółtych braci).

Przycinanie śrub dla przygotowani docisków.

 Przycięte przecinakiem 4 mm kawałki zostały rowkiem obdarzone w prymitywnym uchwycie.

Kolejny "przyrząd".

 

Po zamontowane w docelowym miejscu okazały się ciur za duże i dwie sztuki poszły do kosza a kolejne 8 uzyskało już 3,5mm długość. Przycięcie, obrobienie, nacięcie i pasowanie itd. – półtorej godziny poszło.

4 mm średnicy i 3,5mm długości. 

Teraz kolejna, ostatnia operacja – przycięcie gałek by nadlewki zlikwidować i nadać ostateczny kształt. Poszło szybko, pół godziny, tyle że jedna z gałek nie wytrzymała tej operacji – pękła. I z 8 pozostała tylko wspaniała siódemka. Są wśród nich lepsze i gorsze, jaśniejsze i ciemniejsze, proste i lekko niecentryczne. Przekaże wszystkie zamawiającemu by wybrał najlepsze.

Do wyboru - do koloru.

Podsumowując, gdyby ktoś chciał zrobić gałeczki to potrzebuje wydać na materiały i surowce coś około 180 zł, nie licząc drewna, wosku, patyczków plastikowych kubków czy kieliszków czy kilku par rękawiczek.

Po całej robocie trzeba też posprzatać.

A oprócz tego trzeba posiadać tokarkę, pompę próżniową, wagę, wiertarkę kolumnową, osprzęt itp. 

Do tego ogromną cierpliwość i około 10h godzin pracy. Czyli licząc po minimalnej stawce godzinowej (pierwsza połowa 2023 roku) 228 zł. Czyli w sumie przy ośmiu sztukach wychodzi kosztów 50 zł/sztukę kosztów. Bez wliczanie czasu przygotowania i zakupów, kosztów przesyłek czy też czasu na niniejsze opisanie. Dla dwóch gałek to już cena całego radia. 

Zdecydowanie jednak odradzam kupować radio tylko po to by wykorzystać tylko gałki z niego. Choć znane są takie operacje. 

Nie mówię, ze nie da się tego zrobić i szybciej, i taniej. Kto chce niech próbuje. I dzieli się swoimi rezultatami i kalkulacjami.