niedziela, 20 grudnia 2015

.99 czyli prosto i skutecznie

Jesteśmy w gorącym okresie przedświątecznym (lub wyprzedaży – zależnie kto kiedy czyta ten post) i wszędzie, dosłownie wszędzie spotykamy się z końcówkami ceny kończącymi się na 99 gr. No prawie to  złotówka, ale jednak mniej. Jest to tak powszechny „chwyt”, że już wrósł w cały obyczaj handlowy i nawet przy wielo-milionowych kontraktach, aż nie wypada stosować pełnych kwot, tylko stosuje się te .99.

Jest to symptomatyczne, że pewne rozwiązania mają swoje początki na rynku amerykańskim. Mając do czynienia od ponad 20 lat z amerykańskimi rozwiązaniami inżynierskimi (Kodak, Westinghouse), jaki mając sposobność współpracować z wieloma amerykanami, daje się zauważyć pewną odmienność w podejściu techniczno-handlowego.

Róznice te są proste i sprowadzają się do dwu zasad – ma działać (sprawnie i spełniać
wymagane parametry) i ma się dać sprzedać. Te założenia prowadzą do rozwiązań prostych a jednocześnie praktycznych, chociaż czasami bardzo dalekich od finezji inżynierskiej.
Przyczynkiem do rozważań nad ta odmiennościa stał się dla mnie tuner FM, który jako taką „amerykańską fanaberię”, na zachodnim portalu zakupiłem za cenę 14.99 USD. No prawie 15 zielonych, ale jednak nie. Tylko 14.99 USD.

Tuner Granco T-160 ma formę „przystawki”, czyli dodatkowego urządzenia dołączanego do głównego radia, tak aby móc odpierać w tych zakresach, i tej funkcjonalności, której to radio nie zostało wyposażone. W tym wypadku była to emisja FM, w pięknym amerykańskim zakresie – do 108MHz. Jak pisałem uprzednio po działaniach RCA z 1945 roku, emisja FM w stanach została  przeniesiona na nowy wyższy zakres. Przeniesiona i to nagle, co spowodowało miejsce (i zapotrzebowanie) na takie urządzenia. Rozdział na tuner i wzmacniacz wyłonił się dopiero w latach późniejszych, przy okazji zestawów Hi-Fi.

Sam tuner pochodzi z roku 1955, a więc z końcowego okresu, kiedy takie urządzania były  popularnie. Nie mniej firma Granco jeszcze w latach sześćdziesiątych produkowała podobne „przystawki”. Niektóre nawet z oznaczeniem Hi-Fi,  i to na trzech lampach. Toż to był marketing!
Radio to (nazwijmy je tak) bardzo długo podróżowało do mnie, ponad trzy tygodnie. Domyślam się, że transportem morskim, zbiorowo, w kontenerze. Cóż cena transportu też kończyła się na dwie dziewiątki.
Ponieważ schemat jest niedostępny w Radiomuseum  pokusiłem się o zakupienie oryginalnej instrukcji serwisowej Photfact. I tu niespodzianka, za całe okrąglutkie 5 dolarów, żadne tam 4.99. Instrukcja dotarła  w liście w kilka dni.
Przez kilka dni myślałem, że tylko ona mi pozostanie. Na szczęście, i sprzedawca, i transport okazał się rzetelny.

Zapakowane było słabawo – karton, pognieciony papier, ale owinięte folią bąbelkową.
Przetrwało bez uszczerbku. No gałki spadły. Raczej nie z wrażenia. Wyłamany tył bakelitowej obudowy wręcz sprzyjał takiemu stanowi rzeczy.

Brak tylniej ścianki , ale na jednej z japońskich stron można podejrzeć jak wyglądała. Z pomocą piłki włosowej i wiertarki – dam rade.
Takie trzeba będzie cos takiego wykroić.
Konstrukcja z  jednej strony (elektrycznej) typowa. Zastosowane lampy maja europejskie odpowiedniki , z drugiej zaś ciekawa -  bo to inne, amerykańskie podejście do budowy.

Obudowa bakelitowa, zamiast szyby skala w pozłacanych wypukłościach uczyniona, tak jak nazwa firmy. Zamiast podświetlanej szyby licha  szczelina w której przesuwa się, no właśnie – biały kłębek filcu udając  wskazówkę. Gdzież temu do niemieckich czy naszych, krajowych  konstrukcji z tego okresu. Zamiast prowadnic napięta linka. Uproszczenia do maksimum, ale działa.

Obrót pokrętła poprzez plastikowy mechanizm śrubowy przenosi się na ciekawej konstrukcji kondensatory strojeniowe. Pierwszy raz taką konstrukcję widziałem. Ale również te same dwa słowa cię cisną: proste i skuteczne.

Troszkę znać po kondensatorach upływ czasu – z papierowego wytapia się wosk, a i elektrolit detektora też zaufania nie budzi.

Dostrzec też można rękę naprawiacza. Jednopołówkowy prostownik selenowy wspomożony diodą został - założę się, że to 1N4007.
Pozostaje mi już tylko uruchomić zasilanie 110V. Dostałam w prezencie od kolegi „staku” prawie rok temu ładny transformatorek. A na giełdzie GFGF w Legnicy za 5 złotych składki klubowej w porządny 110V rozdzielacz się zaopatrzyłem. Nic tylko uruchamiać.

No, ale że mamy właśnie okres przedświąteczny i trzeba pędzić po prezenty. Koniecznie z końcówką .99 lub .95  - oby proste i skuteczne.

A dlaczego o tych dziewiątkach tyle – to też proste - w końcu to 99 post na tym blogu.

Wszystkim, którzy wytrwali, a i tym którzy czytają po raz pierwszy – życzę Zdrowych i Wesołych   Świąt Bożego Narodzenia i Wszelkiej Pomyślności w Nowym 2016 Roku.

Wojciech

sobota, 5 grudnia 2015

Ramona na 108 czyli poszukiwania Świętego Grala ciąg dalszy

Jednym z przedmiotów których poszukuję uparcie i od wielu miesięcy to ELWRO-wska głowica na zakres wysokiego UKF-u. Przedmiot magiczny, podobno istniał, ktoś widział, ktoś próbował odtworzyć. Do chwili obecnej nie udało mi się natrafić na materialne istnienie TEGO przedmiotu – jeszcze raz - Głowicy produkcji ELWRO na zakres pełnego, górnego UKF-u.

Jako zaprzysiężony przeszukiwacz Internetu i ofert tam proponowanych, gdy tylko w grupowej aukcji, w której sprzedawca oferował 20 radyjek, każde po 20 złotych dostrzegłem Ramonę z górnym UKF-em złożyłem stosowną propozycję. Została przyjęta i w kilka dni później stałem się
posiadaczem takiej „nietypowej Ramony”. Jeszcze nie uruchamiana, jeszcze nie sprawdzana, ale już wstępnie „ob-look-ana” i spieszę zdać raport.

Stan, średnio-dobry, lakier się łuszczy, ale skala cała, brak tylniej ścianki - trudno.
Zgadujemy, że to model 22244.

Kilka ciekawostek technicznych.

Wnętrze – to co się rzuca w oczy to inny kolor chassis. Lekko złotawe, czyli cynkowane z dodatkowym pasywowaniem. Już myslałem, że to kadmowanie. Pokrycia kadmowe chassis już dawno nie są stosowane, kadm wykazuje działania trujące, zwłaszcza w formie żółtego nalotu. Zresztą kto teraz stosuje chassis do budowy radia. Plastik, plastik i jeszcze raz plastik.
Inne LOGO - czy ładniejsze nie wiem, ale zdecydowanie bardziej czytelne.
Porównując rozwiązania z innymi Calypso czy Ramonami, widać dużo, dużo lepsze wykonanie. Nie wiadomo czy był to wymóg zamawiającego, czy też uwolnienie konstruktorów od gomułkowskiej miernoty i oszczędności.

Transformator sieciowy jest ekranowany z każdej strony.
Z pewnością ogranicza to „sianie” elektromagnetycznego brumu, ale jednocześnie zabezpieczają przed przebiciem i porażeniem przez cienką transformatorową bibułkę. Często spotyka się uzwojenia żarzenia zupełnie na zewnątrz, drutem w emalii nawinięte, aż kusza by kopnąć. Tutaj mamy pełną blachę.
Podobną osłoną potraktowano prostownik selenowy i końcówki kondensatorów elektrolitycznych. Nie dotkniesz – nie porazi.

Zamiast ciągle wypadającego (przy przewracaniu na plecki) bezpiecznika sieciowego – amerykański automatyczny bezpiecznik automatyczny produkcji MEL-RAIN COPR. Ewidentny wkład dewizowy.
Na dole od lewej - automatyczny bezpiecznik, wyjście głośnikowe i złącze zasilania.
 Głośniki wzorem niektórych odbiorników odłączne za pomocą lampowego złącza – innych nie było.
Będzie lutowanie licy - antena ferytowa odpadła, ale się nie zgubiła.
Skala wskazuje na brak fal długich, w Kanadzie nie używanych. Za to krótkich, aż nadto, zaczynają się od 120m a na 13m kończąc – stąd dwa zakresy Short Waves.

Poza tym ewidentnie polska konstrukcja, ulepszona i dostosowana do innego klienta.
Wejścia gramofonowe i głośnik – na grubym Jack-u, potwornie zaczernione – widać czyste srebro stosowali. EL84 brak – widać komuś się przydała.

Najsmutniejsze to jednak głowica, już bym ścierpiał Philipsa (stosowany m.i. w Calypso i Ramonach dla UK, ale to ewidentnie wykonano ”downgrade” na niski UKF – wstawiono standardową głowicę ELWRO – widać po łączeniach kabla antenowego i innych z otoczenia. Cóż trudno, tak się mają losy neofitów, którzy w swojej żarliwości gotowi złotówki poświęcić , kilometry nadkładać i do Bełchatowa po radio wyjechać.

Ciekawe czy przerobiono zasilanie ze 127V na 200V. Będzie trzeba uważać przy uruchamianiu.

Z ciekawostek – przy okazji spotkania Triody, organizowanego w Polskim Radio, w trakcie referatu o DAB+, Pan Wojciech Makowski przekazał informację, iż pod koniec 70-tych gdy właśnie poszerzano zakres częstotliwości dla radiofonii UKF z 87,5 - 100 MHz  o dodatkowe 8 MHz, czyli do 108 MHz, w związku z czym zgłoszone przez polską administrację zapotrzebowanie na częstotliwości w przedziale 100 - 108 MHz było równouprawnione z zapotrzebowaniami krajów ościennych. Oczywiście w przedziale 87,5 - 100 MHz  Polska musiała respektować wcześniejsze ustalenia koordynacyjne dla krajów sąsiednich (głównie chodziło o Niemcy, Austrię, Danię i Szwecję). W rezultacie w latach 1982-84 na forum Administracyjnej Konferencji Radiokomunikacyjnej Polska uzgodniła lokalizacje oraz częstotliwości dla 504 stacji nadawczych UKF-FM o mocach promieniowanych od 1 kW wzwyż, co pozwalało na zbudowanie w przyszłości pięciu stereofonicznych sieci nadawczych o zasięgu ogólnokrajowym oraz jednej sieci monofonicznej.

Zatem 108MHz było na wyciągnięcie ręki, a tak tuż, tuż, jak mojej Ramonie. Jak wiemy górny UKF pojawił się w latach dziewięćdziesiątych.

Jeszcze jedna wypowiedź Pan Wojciecha;
Po utworzeniu w 1993 r. Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji rozdysponowała ona te sieci w sposób następujący:  trzy pierwsze zarezerwowane zostały dla nadawców publicznych, tj. Polskiego Radia S.A. i spółek regionalnych Polskiego Radia, czwarta dla RMF-FM, piąta dla Radia ZET, zaś szósta dla Radia Maryja.
Radyjko Radia Maryja - przykład dobrze wykorzystanych obydwu zakresów UKF od 66 do 108 MHz.
Może i mnie się trafi taka wyśniona Ramona.

Poszukiwacze nigdy nie ustają. Może się trafi taka pełna i prawdziwa.
Pierwsza inspekcja - przez Sprzedajcego i jego kota (dla spostrzegawczych).
Tu ciekawostka, przy tej samej ulicy, dosłownie po drugiej stronie dwa lata temu też kupiłem radio, nawet dwa w tym Elektrita, który to w Łodzi całą okupację przetrwał dopiero później w takie gwiazdki został przyobleczony, czeka na miejsce na warsztacie.

Cóż takie miejsce, w niezwykłe radia bogate. A my szukamy, szukamy i … ciągle wierzymy, że się znajdzie.