No i narozrabiałem. Opublikowany przed kilkoma laty opis naprawy Telefunkena Opus 2650 spowodował, że znalazłem się na liście
poszukiwanych. Byłem ścigany (z razu telefonicznie) a później skutecznie
przechwycony przez Pana Andrzeja. Skończyło się z radiem w bagażniku, na stacji
Shella przekładanym. Prawie jak w amerykańskim serialu. Wszystkie inne
rozbabrane (niestety) projekty poszły na bok, bo czego nie robi się dla
miłośników dobrego brzmienia starych radioodbiorników. Robi się wszystko, a
czasami więcej.
 |
Już na warsztacie. |
Radio przyjechało prosto od serwisanta, który to po otwarciu i
diagnostyce orzekł, że „w tranzystorach nie robi”, i miłośnika odesłał. A ja wspominając
mile poprzedniego Opusa obiecałem pomóc. Radio miało „grać ciszej na jednym
kanale” i „nie świecić kontrolką stereo”. Długo w bagażniku czy na półce magazynowej
miejsca nie zagrzało. Akurat blat w warsztacie był pusty i pierwszy ogląd
przeprowadziłem jeszcze tego samego wieczoru.
 |
Uszkodzenie obudowy - zastane. |
Zaskoczyło mnie zupełnie, zagrało
nawet w obydwu kanałach. No dobra, określenie „zagrało” było troszkę nad miarę.
Na UKF-ie jedynie jedna stacja była odbierana w sposób czytelny, nie muszę
mówić jaka to stacja, każdy się domyśli. Reszta odpierana jako szum modulowany, no słabo.
Co więcej wskaźnik dostrojenie EM87 raz świecił, a
raz nie – pewnie to o tą kontrolkę chodziło.
 |
Tak mają świecić - zdjęcie z poprzedniego OPUS-a. |
Po pewnym czasie jeden z kanałów
zamilkł.
Przystąpiłem do głębszej inspekcji – kocham to radio za
przemyślana konstrukcję, łatwą do zdjęcia obudowę i inne ułatwiające
serwisowanie rozwiązania – wielkie dzięki dla inżynierów Telefunkena – jeszcze
nie musieli oszczędzać drobnych feningów by zadowolić księgowych.
Pod obudową nie widać żadnych głębszych ingerencji – radio tak
w 99% w oryginalnym stanie i do tego czyściutkie. Widać tylko powierzchowną ingerencję
„naprawiaczy” – tj. zapryskanie otwarte potencjometry barwy dźwięku, bo ten od
balansu nie był chemicznie penetrowany i trzeszczy.
 |
Z tyłu popsikanie potencjometry a na płycie ślady po lutowaniu ręcznym - nie usunięty topnik. Luty fabryczne. |
Dwa filtry p.cz. mają pozrywane
woskowe zalewy. Krótka telefoniczna rozmowa z właścicielem odkrywa kolejna
tajemnicę – radio wcześniej było na „strojeniu”, za w cale nie małe pieniądze.
Widać, że ktoś grzebał w filtrach trochę na ślepo, bo ruszone były i tor AM i
FM, ale w dwóch stopniach tylko, za trzeci z lekko trudniejszym dostępem nie
był nawet dotknięty. Oj, była to chyba próba „na ucho” i to takie słabo
ćwiczone.
 |
Czerwonym kolorem oznaczone filtry były grzebane, a zielonymi strzałkami wskazanie - nie. |
Bez przyrządów i co gorsze pojęcia o co w tym strojeniu chodzi.
Kolejny ślad to „naprawiona” kontrolka od stereo – ta prawdziwa, z żarówką.
Jeden kondensator Elwy wymieniony i tranzystor BD180 przylutowany do kikutów nóg
germanowego poprzednika.
 |
Nasi tu byli. I spie... |
Tyle, że takie rozwiązanie ma 3-krotnie niższą
czułość. Kontrolka (żarówka) jest zapalana przez tranzystor, którego złącze
baza-emiter jest także detektorem sygnału pilota stereo. Oryginał germanowy
działał już przy 0,2V, a krzemowy BD180 potrzebuje 0,7V. Widać, że użyto tego
co było dostępne.
No dobra pora zabrać
się do roboty, radio jest warte tego by zrobić to porządnie i kompleksowo. Tak
na lata, by cieszyło i nie były konieczne kolejne pielgrzymki do wszelkiej
maści serwisantów.
Część radiowa rozstrojona, ale jest działająca i da się ją
odłączyć to zrobimy ją później.
Zaczniemy od m.cz. I tu znów wielkie dzięki inżynierom
Telefunkena, stopień mocy wraz ze swoim zasilaczem jest demontowalny i może być
naprawiany poza radiem.
 |
Za to lubię Telefunkena. |
Jeden kanał działa prawidłowo i na obciążeniu 4 Om daje 14 Watów bez zniekształconej sinusoidy, nominalna 15W - więc jest super. No drugi znów chwilę pograł i później już tylko cisza, no lekkie granie
słychać. Zasilanie modułu realizowane jest dwoma napięciami: jedno do stopnia
mocy (-37V), drugie lepiej filtrowane dla stopnia napięciowego dalej
przekazywane do przedwzmacniacza.
Prostowniki
są selenowe wiec tak jak wszystkie elektrolity wymienione zostaną – to jedna z
kardynalnych zasad przyjętych od kolegi Tomka (tego co mnie wcześniej w
poprzedniego Opus-a wpuścił).
 |
Trochę roboty będzie. |
Stopniowe rozbieranie wzmacniacza mocy odsłania
kolejne radia tajemnice. Para sterująca w oryginalnej kombinacji tj. z
tranzystorami sterującymi: pnp AC 124 i npn 2N697. Tu mała dygresja, widać
Telefunken nie posiadał (w tym czasie) tranzystora npn w technice germanowej i
zastosował jeden z pierwszych dostępnych tranzystorów krzemowych. Myśmy w Polsce dość szybko przeskoczyli do krzemu
TK60. Nie od
Farchild-a, który na tym polu (pierwszy krzemowy tranzystor dostępny handlowo)
dzierży palnę pierwszeństwa, ale od TI. Pamiętam, że i polskich konstrukcjach
opisywanych w Radioelektroniku (czy jeszcze Radioamatorze) proponowano jako komplementarny
do germanowego pnp, krzemowy npn. W naszym bloku chyba tylko w radzieckie
germanowe npn były dostępne.
 |
Od spodu jeszcze cewki. |
Modyfikacja czy modernizacja tego wzmacniacza w
dostępnej dokumentacji Telefunkena jest opisana, zakłada wymianę tej pary
mieszanej na parę SG2182/83 w czystym krzemie zrobioną.
 |
Wersja z krzemowym stopniem sterującym. |
Jak będzie trzeba to
podobnie jak w Philipsie przerobię. Widać, że taki mieszany dobór tranzystorów
w różnych obudowach nie ułatwił budowy ich radiatora. Prostokątne
AC124 są łatwo od góry dostępne, a te 2N697, w
dużych okrągłych obudowach są schowane pod radiator. Na razie nie znam
przyczyny, dlaczego jeden kanał milknie. Dopiero wymontowanie radiatora stopnia
sterującego daje jakiś ślad – widać wygrzanie w jednym miejscu i wypalony
rezystor, sęk w tym, że jest to w tym kanale, który gra.
 |
Ślad po długotrwałym wygrzewaniu. |
 |
I winny. |
Nic to, na razie
czyszczę i wymianę kondensatorów elektrolitycznych wykonam. Jak zmierzyłem
wejściowy C305 to z 2uF ma 1,4uF, no niby może być, ale ESR w kiloomach mierzone już nie.
 |
No, niech będzie 140 om to nie kiloom ale i tak dużo za dużo. |
Inne elektrolity ewidentne ślady końca swego żywota.
Płytka wymyta, będzie się przyjemniej
pracowało.
 |
Kąpiek z mojej osobistej umywalce. |
Sprawdziłem też tranzystory
mocy AD149, są dobre. Jedna para ma wzmocnienie prądowe 8/9, druga 41/54 taki
dobór powiedziałbym – dyskusyjny.
 |
8 to nie za dużo, ale jednak coś. |
Za to pasta pod przekładkami mikowymi po ponad
50 latach jeszcze wilgotną była. Nie mniej wyczyszczę i dam nową. W mocowaniu
tranzystorów na radiatorze widać jak dużym pomyślunkiem się kierowano –
niektóre śruby, odpowiednio izolowane mogą być użyte jako punkty pomiarowe.
 |
Ponumerowane AD149 do czyszczenia. Szczęśliwie nie po palone. |
Szkoda, że nie zachowała się dokumentacja, co i co czego – trzeba odtwarzać. Na
razie tyle, ciekawe powieści podawane w odcinkach jeszcze ciekawsze są –
żelazna zasada seriali.