Trzeba radzić sobie tym co jest dostępne, dlatego też od czasu do czasu spotykamy użycie rzeczy z założenie przeznaczonych do czegoś innego. Użycie plastra, spinacza biurowego czy innej powszechnie dostępnego i inaczej użytecznego przedmiotu mamy okazję odnaleźć od czasu do czasu w naprawianych już radioodbiornikach. Często można spotkać lampy starszego typu gdzie mocowanie szklanej bańki do wtykowej podstawki trzyma się na kilku zwojkach plastra.
 |
Tu zamiast plastra występuje drut. |
Czy też użycie szewskiej dratwy zamiast linki napędu skali – ot, radzono sobie tym co było. W zamiarach Pana Andrzeja było zaś rozbudowanie Opusa 2650 o wejście dla gramofonu z wkładką magnetyczną i korekcją RIAA. W latach powstania tego odbiornika królowały (nie tylko nas) wkładki krystaliczne, które zarówno zaletami jak i wadami obdarzone są. Zaletami bo w miarę wysokie napięcie wyjściowe posiadają w setkach mV mierzone jak i w miarę liniową charakterystykę częstotliwościową posiadają. Z wad to oczywiście ich spore jednak zniekształcenia oraz delikatność. Tak czy inaczej zadania się podjąłem i do prac przystąpiłem. Ale zapał troszkę ostygł, gdy okazało się, że możliwości rozwiązania problemu jest aż nadto. Można było ortodoksyjne postawić na w pełni lampowe rozwiązanie, ale i tak tor m.cz jest tranzystorowy więc kwestie lampowo-wyznaniowe nie zmuszały to takiego rozwiązania. Jako najbardziej naturalnym krokiem było zbudowanie wzmacniacza-korektora na tranzystorach germanowych. Tylko, że budowanie i trawienie płytki, do tego ekranowanie i te wszystkie prace mechaniczne – trochę zniechęcało. Ale natrafiła się okazja, ktoś sprzedawał gotowy moduł za akceptowalne pieniądze. Jak się okazało to był kawałek rozszabrowanego Merkurego – skrajnie jestem przeciwny takiej działalności. Ale stało się – radia z tego nie złożysz.
 |
Korektor z Merkurego. |
Przyszedł moduł. W trochę dziwnej obudowie i na dziwnej płytce zmontowany i jeszcze jakimś przylepcem polepiony. Krótkie śledztwo wykazało, że do Merkurego zastosowano uproszczony moduł z Elizabeth Hi-Fi, gdzie pozbawiony przełącznika cały czas służył jako wejście dla wkładki magnetycznej. Nietypowe otwory w denku zaś sprowadziły podejrzenie, że i budowniczowie tej wersji Elizabeth skorzystali z gotowych wieczek od głowicy UKF – pozostały otwory do strojenia.
 |
Otwory po - nie wiadomo co. Można zauważyć ślady plastra. |
Raczej nie z lenistwa, tylko z ograniczonych możliwości – po prostu wzięto to co było pod ręką. Pewnego rodzaju niedogodnością było to, że Opus w części przedwzmacniacza na minus na zasilaniu (tranzystory germanowe jakoś tak łatwiej pnp w produkcji wychodzą. Oj, przepraszam - wychodziły). Ale wymiana wszystkich tranzystorów w korektorze na nowoczesne krzemowe niskoszumne BC560C typu pnp, wymiana i odwrócenie polaryzacji kondensatorów elektrolitycznych spowodowała, że bez projektowania, wytrawiania płytki kombinowania obudowy itp. mam gotowy moduł.
 |
W trakcie przebudowy. |
Ucieszyło mnie, że łączny pobór prądu przez dwa kanały wzmacniacza był tylko na poziomie 1,5mA, więc ani zbytniego obciążenia dla zasilania nie było, ani komplikacji z napięciem zasilania. Zmiana jednego rezystora z 2,7k na 10k spowodowało, ze istniejące w radiu napięcie -34V użyte być mogło.
 |
Z "red-corrects". Elektrolitów nie korygowałem na rysunku |
Starając się minimalizował ilość połączeń (oczywiście ekranowanym przewodem zamontowałem tą głowicę, wróć ten korektor z denkiem głowicy, bezpośrednio nad gniazdami DIN wspólnego wejścia gramofon (już magnetyczny) i magnetofon.
 |
Gotowe gniazdko dla płytki. |
 |
Kilka rezystorów trzeba było wylutować, kilka kabli podłączyć. |
Denko miało ciągłą tendencję do spadania – widać nie było do końca dokładnie spasowane, ale posłużyłem się plastrem.
 |
Wnętrze Merkurego. Jak widać przedwzmacniacz plastrem trzymany. A sama głowica UKF - bez dekielka. |
Takim zwykłym przylepcem, którego ślady były wcześniej na tym module widoczne. Poszedłem zatem tym samym śladem konstruktorów Diory, co to wcześniej prostym gospodarskim sposobem rozwiązywali problem nie dokładności pomiędzy z solidnej blachy zbudowanym pudełkiem ekranującym a z głowicy UKF pochodzącym denkiem. Potrzeba matką wynalazków, plaster jej orężem.
 |
Plaster w akcji. |
I zagrało, no może zbyt optymistycznie by to zabrzmiało, bo trzy wieczory spędziłem na szukaniu, przerwy czy zwarcia w kablach - jeden kanał grał stochastycznie.
 |
Debuging. |
A w końcu się okazało, że to zimny lut na płytce. Cóż najdłużej się szuka własnych błędów. Na generatorze charakterystyka korektora wyglądała poprawnie, pozostała próba odsłuchowa.
 |
Testy. |
Kupiłem jakiś czas temu gramofon z końca produkcji Unitry. Okazyjnie, ale sprzedający (a sprzedawał razem z Merkurym, takim w całości) oświadczył, że „na igłę to on nie daje gwarancji”. Bliższe przyjrzenie pokazało, że jest zdeformowana, a sama wkładka działała – dało się palcem „poskrobać” głośniki. Igłę zamówiłem, doszła – wymiana i kalibracja prostą czynnością była, chociaż pierwszy raz życiu to robiłem.
Odsłuch. Nawet na małych 3W głośnikach, z trochę porysowanej płyty piosenki Wysockiego były super. Nie odpuściłem – przesłuchałem obydwie strony. I raz jeszcze.
 |
Szczęśliwi gramofon, szczęśliwy ja. |
Teraz już wiem, dlaczego takiej muzyki należy słuchać z winyla, z gramofonem z wkładką magnetyczną oczywiście i z odpowiednim amplitunerem (jak to się kiedyś nazywało). A nie z głośniczka, z telefonu MP3 poprzez blutootha, czy jak to się tam pisze. Na pożegnanie wstawiłem do obudowy korektora małą karteczkę ze schematem (skorygowanym – red corrects) i oznaczeniem elementów na płytce. Może komuś się przyda. Wpisałem się to radio i wcale nie wstydzę się, że w tej rozbudowie ważną role miał podręczny plaster.
 |
Zaplasterkowany wzmacniacz korekcyjny - wg. technologii fabrycznych. |