Zgrzeszyłem, przyznaje się zgrzeszyłem.
Do tej pory myślałem, że można zgrzeszyć to myślą, mową lub
uczynkiem (jak w fomułce spowiedzi). Teraz już wiem, ze można to zrobić jeszcze
na inny sposób – ja zgrzeszyłem zaufaniem.
Będzie ponad 10 lat temu, kiedy zapragnąłem wcielić w życie ideę
cyfrowego domu i powszechnie dostępnej muzyki. Za namową kolegi nabyłem cudowne
urządzenie, doskonałej marki Philips Streamium MCi500h.
Jeszcze się zmieściło w regale. |
Radio UKF, serwer
plików muzycznych z dyskiem 160GB (pojemność 2000 CD reklamowali) i to co cieszyło
mnie najbardziej – z radiem internetowym, tak by słuchać ulubionego CountryRadio Praha.
W kilka godzin udało się wgrać wszystkie płyty CD (nie było ich
tysiąc – ledwie kilkanaście, głównie z czeską muzyką country).Małżonka się ucieszyła, że już w końcu nie będą się te pudełka przewalać, a i łatwiej będzie nie będzie kurz wycierać. Szwagier pochwalił kolumienki, że „choć małe to jednak dają!” – wiadomo firma!
Jak każdy neofita, z początku używałem sprzętu niemal codziennie, później już rzadziej – najczęściej jako radio FM.
Stało, pogrywało, kurz trzeba było tylko wycierać. Dobrze, że w trybie stand-by zegar był wyświetlany – zawsze to jakiś pożytek. Później był remont, przemeblowanie – takie zmienne koleje salonu.
Zegar był! |
Kiedyś stwierdziłem, że nie mogę się zalogować do Internetu
– nie działa radio internetowe. Bez podanie przyczyny, bez alternatywy – po
prostu Philips porzucił swoich klientów! Niewiarygodne.
Nie zwróciłem na to większej uwagi - pewnie coś
z routerem. Ale jedna, druga i kolejne próby się nie powiodły. Szczęście serwer
multimediów jakoś dostępny był. W końcu zainteresowałem się problemem bardziej,
kilkanaście minut poszukiwania w sieci i …. oniemiałem. Philips zakończył
świadczenie usług sieciowych i już. KONIEC.
Korzystałem jeszcze z ze zgromadzonej zawartości na dysku
twardym, z pomocą zewnętrznego
oprogramowania zrobiłem back-up zgromadzonego archiwum. Zewnętrznego
oprogramowania, bo Philips swoim klientom nie zaproponował takiej opcji.
Dobrze, że się udało, bo kolekcja CD jakoś się rozeszła. Zostałbym już tylko ze
wspomnieniami.
Po którymś włączeniu stwierdziłem, że to stereo coś nie
tego. Okazało się że gra jeden kanał tylko. Na słuchawkach jest stereo więc
myślę (jak to praktyka uczyła), że w gnieździe słuchawkowym się styk wygiął.
Sprzęt po gwarancji – myślę rozkręcę i naprawię (przynajmniej spróbuję).
Rozkręcam, a tu nic z tego. Okazuje się że wzmacniacz słuchawkowy i wzmacniacz
mocy to dwa różne wzmacniacze.
Ten drugi na domiar złego taki nowoczesny,
cyfrowy w klasie D.
Wzmacniacze pod pastą silikonową |
A miał być Philips |
Za mały :-(( |
![]() |
Nawet cały wzmacniacz ceną nie powala. |
Są oferty naprawy za (drobnostka) 40 funtów lub gotowe zestawy elektrolitów do naprawy – coś to mówi o produkcie. W tym momencie cała moja sympatia do tej firmy, marki po prostu się rozsypała.
Nie ma usług, nie ma wsparcia, nie ma jakości i niezawodności, po prostu - nie ma nic.
Wiedziałem już, że zgrzeszyłem zaufaniem.
Są próby napisania alternatywnego software, są próby
hackowania oprogramowania MCi500h – zresztą udane, bo kto by się spodziewał, że
hasło do oprogramowania systemowego na poziomie root jest chronione takim
wyjątkowym hasłem jak „root”. Nie żartuję, taki poziom zabezpieczeń!
Nie wiem, czy po tym wszystkim zechce mi się naprawiać ten
klocek, jestem w rozterce. Już na usta mi się ciśnie to co inni w Streamium
wyświetlają!
![]() |
Wytęż wzrok i ... |
Swój grzech zaufania Wam wyznaję, szczerze żałuję, pokutę
(finansową) już poniosłem. A w ramach zadośćuczynienia chyba naprawię jakiegoś
starego, porządnego, może nawet
przedwojennego i polskiego Philipsa.
![]() |
Tego już kolega zagore1 do życia przywrócił. |
Bez scalaków, montażu SMD, płytek PCB, bez jakiegokolwiek
software i bez jakichkolwiek usług sieciowych, które to modłom są podobne, u
obcych bożków/serwerów w softwarowym niebiesie schowanych. Amen.