Od placówek istnienie i znaczenie ma niewymierną wartość (z Muzeum Powstania Warszawskiego na czele), poprzez te które służą tylko utrzymaniu kilku etatów z puli ministerstwa kultury tj. typu kapcie i dalej proszę wycieczki (Bareja wiecznie żywy), aż po czysto komercyjne przedsięwzięcia nastawione na wyrwanie grosza najczęściej od turysty czy wczasowicza. Jak te objazdowe wystawy Najokropniejszych pająków i robali, Maszyn i narzędzi tortur czy inne zapraszające i reklamowane w znanych miejscowościach i różnych kurortach. Dla mnie osobiście ta ostatnia forma znalazła swoje epicentrum w Homo Sapiens Muzeum odwiedziłem takie w trakcie samochodowej wycieczki po Krecie.
Ale do Muzeum PLR-u, poszliśmy z żoną, nie po to by szczegółowo i dokładnie rozszyfrować ten skrót, a także nie dlatego by zaznać rozrywki egzotyką (jaką dla zachodniego turysty może to być). Tylko po to by spróbować złapać ogląd, co się zmieniło od „naszych czasów”.
Dla nas było to jednak wspomnienie wielu artefaktów (proszek IXI, słomianka itp.) oraz przywołanie kilkudziesięciu pojęć czy obrazów epoki. Udało się tam pokazać co znaczą ‘nagie haki” i jak wyglądała pralka Frania.
Co do moich radiowych zainteresowań to miałem obawy – w migawkach telewizyjnych pojawiał się tylko OTC Rubin, ale w rzeczywistości jest tam sporawa jak na miejsce kolekcja odbiorników radiowych i radiomagnetofonów.
Moją uwagę najbardziej przykuł gramofon Mister HIT(miałem dokładnie taki - pamiętam każdy szczegół), a co najciekawsze i wręcz niemożliwe grał i to płytę, którą posiadałem w swojej arcyskromnej płytotece (razem z pocztówkami miałem może 15 szt.). Stanisław Grzesiuk śpiewał piosenki warszawskich przedmieść.
Miałem TĄ płytę !!!! |
Może i ta ekspozycja mała, może są i małe błędy (Rubin w mieszkaniu "normalnych" obywateli, Relaks II w gabinecie z lat 50/60), ale dla zachowania może nie pamięci, bardziej świadomości tego czasu Muzeum PRL jest bezcenne.
Na szczęście stare postindustrialne przestrzenie odzyskują nowe życie i nowych mieszkańców. Dzielnica SOHO z artystycznymi ambicjami jest naprzeciwko, a z południowej strony napierają nowe budynki Budimeksu, widać że dni pustych hal po PZO są już policzone. Mam nadzieję, że muzeum nie.
I to nie jako atrakcji turystycznej dla bogatych zachodnich turystów, ale dla zwykłego pracującego obywatela by kształtować jego wiedzę i świadomość czasów, które na szczęście już minęły. No może radioodbiorniki powinny grać, nie tylko Mister HIT.
Noc muzeów już zapasem, zapraszam to tylko 300 m od obleganej w ubiegłym roku fabryki Wedla, a od SOHO (i siedziby firmy FONAR) dosłownie rzut beretem, z antenką!
Musze przyznać, że eksponatem najbardziej przenoszącym w czasie jest zasłona w pokoiku z tv :)
OdpowiedzUsuńTrzeba też dodać, że czy PRL czy nie to Prymus Turystyczny na stanie być musi na wypadek wszelki. Darek
Najlepiej upływ czasu mogłem dostrzec w pewnym muzeum w Krakowie, to było 2 lata temu w Noc Muzeów. Nie mam pojęcia czego to było muzeum, mieści się chyba przy ul. Królowej Jadwigi i pierwotnie zostało założone gdyż w tym budynku mieszkał Lenin (do dzisiaj wala się tam gdzieś popiersie i można sobie zrobić zdjęcie jak się Wołodii dorabia rogi :) ). Muzeum jednak zmieniło swój charakter na ogólny, regionalny, odpustowy w lekkim klimacie Bronowic/Zwierzyńca.
OdpowiedzUsuńZobaczenie zabawek z dzieciństwa i wczesnej młodości w muzeum - bezcenne. A jestem dużo młodszy niż Autor bloga.