niedziela, 11 maja 2014

Muzeum czyli niewiarygodnie szybki upływ czasu na Kamionku

Tuż przed długim weekendem z dosyć dużym medialnym rozgłosem otwarto „nową placówkę kulturalną w przemysłowej części warszawskiej Pragi” – jak byśmy to przeczytali w Trybunie Ludu, lub Życiu Warszawy sprzed 40 lat. Na pofabrycznych terenach upadłej fabryki PZO, w kwartale pomiędzy ul. Grochowską, Kamionkowską i Mińską, w mocno sponiewieranym budynku, w dwu parterowych pomieszczeniach znalazło swoją siedzibę „Muzeum PRL”.



Różne są role placówek muzealnych, różne ich funkcje i różny ich wymiar i znaczenie społeczne.
Od placówek istnienie i znaczenie ma niewymierną wartość (z Muzeum Powstania Warszawskiego na czele), poprzez te które służą tylko utrzymaniu kilku etatów z puli ministerstwa kultury tj. typu kapcie i dalej proszę wycieczki (Bareja wiecznie żywy), aż po czysto komercyjne przedsięwzięcia nastawione na wyrwanie grosza najczęściej od turysty czy wczasowicza. Jak te objazdowe wystawy Najokropniejszych pająków i robali, Maszyn i narzędzi tortur czy inne zapraszające i reklamowane w znanych miejscowościach i różnych kurortach. Dla mnie osobiście ta ostatnia forma znalazła swoje epicentrum w Homo Sapiens Muzeum odwiedziłem takie w trakcie samochodowej wycieczki po Krecie.

Ale do Muzeum PLR-u, poszliśmy z żoną, nie po to by szczegółowo i dokładnie rozszyfrować ten skrót, a także nie dlatego by zaznać rozrywki egzotyką (jaką dla zachodniego turysty może to być).  Tylko po to by spróbować złapać ogląd, co się zmieniło od „naszych czasów”.

Trudno powiedzieć czy 8 PLN za odwiedzenie dwu pomieszczeń to dużo czy mało. W Homo Sapiens wejście kosztowało 10 EURO, ale nie żałujemy. Osoby urodzone po 1989 powinny mieć wstęp za symboliczną złotówkę. W Noc Muzeów - za darmo!

Dla nas było to jednak wspomnienie wielu artefaktów (proszek IXI, słomianka itp.) oraz przywołanie kilkudziesięciu pojęć czy obrazów epoki. Udało się tam pokazać co znaczą ‘nagie haki” i  jak wyglądała pralka Frania.

Co do moich radiowych zainteresowań to miałem obawy – w migawkach telewizyjnych pojawiał się tylko OTC Rubin, ale w rzeczywistości jest tam sporawa jak na miejsce kolekcja odbiorników radiowych i radiomagnetofonów.
Moją uwagę najbardziej przykuł gramofon Mister HIT(miałem dokładnie taki - pamiętam każdy szczegół), a co najciekawsze i wręcz niemożliwe grał i to płytę, którą posiadałem w swojej arcyskromnej płytotece (razem z pocztówkami miałem może 15 szt.).  Stanisław Grzesiuk śpiewał piosenki warszawskich przedmieść.

Miałem TĄ płytę !!!!


Może i ta ekspozycja mała, może są i małe błędy (Rubin w mieszkaniu "normalnych" obywateli, Relaks II w gabinecie z lat 50/60), ale dla zachowania może nie pamięci, bardziej świadomości tego czasu Muzeum PRL jest bezcenne.

Cieszę się za każdym razem gdy coś się na Pradze, na Kamionku dzieje i to nie tylko dlatego, że moja Pani się tam wychowała, ale samo miejsce jest w swój sposób bezcenne. W trakcie wielkiej transformacji z przemysłowej dzielnicy w mieszkalną. W miejscach, gdzie kiedyś produkowano motocykle WFM, sprzęt optyczny PZO (zlikwidowane), czy telekomunikacyjny ZWUT (wykupiony prze Siemensa i zamknięty), powstają nowe budynki i osiedla mieszkaniowe.

Na szczęście stare postindustrialne przestrzenie odzyskują nowe życie i nowych mieszkańców. Dzielnica SOHO z artystycznymi ambicjami jest naprzeciwko, a z południowej strony napierają nowe budynki Budimeksu, widać że dni pustych hal po PZO są już policzone. Mam nadzieję, że muzeum nie.

I to nie jako atrakcji turystycznej dla bogatych zachodnich turystów, ale dla zwykłego pracującego obywatela by kształtować jego wiedzę i świadomość czasów, które na szczęście już minęły. No może radioodbiorniki powinny grać, nie tylko Mister HIT.

Noc muzeów już zapasem, zapraszam to tylko 300 m od obleganej w ubiegłym roku fabryki Wedla, a od SOHO (i siedziby firmy FONAR) dosłownie rzut beretem, z antenką!



2 komentarze:

  1. Musze przyznać, że eksponatem najbardziej przenoszącym w czasie jest zasłona w pokoiku z tv :)
    Trzeba też dodać, że czy PRL czy nie to Prymus Turystyczny na stanie być musi na wypadek wszelki. Darek

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepiej upływ czasu mogłem dostrzec w pewnym muzeum w Krakowie, to było 2 lata temu w Noc Muzeów. Nie mam pojęcia czego to było muzeum, mieści się chyba przy ul. Królowej Jadwigi i pierwotnie zostało założone gdyż w tym budynku mieszkał Lenin (do dzisiaj wala się tam gdzieś popiersie i można sobie zrobić zdjęcie jak się Wołodii dorabia rogi :) ). Muzeum jednak zmieniło swój charakter na ogólny, regionalny, odpustowy w lekkim klimacie Bronowic/Zwierzyńca.
    Zobaczenie zabawek z dzieciństwa i wczesnej młodości w muzeum - bezcenne. A jestem dużo młodszy niż Autor bloga.

    OdpowiedzUsuń