wtorek, 6 maja 2014

Oryginał czyli jedno radio, a tak wiele cudownych znajomości

Perełką w swojej kolekcji jest przedwojenny Philipsa – model 6-39A, zakupiony w meblowym komisie, dla ratowania polskiej radio-historii. Czeka on na swoją kolej w warsztacie. Czeka bo czuję, i jestem głęboko przekonany, że sporo muszę jeszcze zdobyć umiejętności i poznać wiele tajemnic zanim się odważę.

Na razie zbieram wszelkie dostępne informacje i materiały dotyczące tego modelu.  Jest to tym bardziej konieczne, iż wygląda na to, że ta renowacja będzie częściową rekonstrukcją. Przyjdzie mi zmierzyć się z jego z największą wadą - nieoryginalną obudową. Ta w której zakupiłem odbiornik okazuje się prawie tak samo stara jak wnętrze, ba nawet podejrzewałem (i w jakimś ułamku procenta nadal wierzę), iż może to być jego prawie oryginalna skorupa. Przeglądałem poboczne marki i odpowiednie modele (tj. Kosmos 95 A czy Korona 79 A=, ale żadnego modelu który posiadałby skrzynkę jak w zastanym egzemplarzu z wnętrzem Philipsa, nie znalazłem.  Historia „pobocznych marek” Philipsa została troszkę naświetlona przez Pana Henryka Berezowskiego – wszystkich zainteresowanych odsyłam na jego bezcenną stronę. 

Mój jest oryginalnie nieoryginalny.

Z wierchem Głodowskim i Kramarzowskim, z zimą i latem, z mieszkańcami i letnikami, ze wszystkimi w jednej małej, a jednocześnie wielkiej wspólnocie. 
Oryginał, z ulicy Karolkowej.
Znaczek mam, pora na obudowę.

Próbując chociaż troszkę przybliżyć się do idealnego kształtu, w planach mam odbudowę niemalże od zera obudowy. Tym bardziej, iż obecna jest więcej niż podziurkowana – sito po prostu, i na domiar złego zasypuje elementy odchodami korników, okropieństwo.

Niespodziewanie i troszkę z zaskoczenia kupiłem obudowę do wyższego modelu  7-39A
Obudowa od starszego brata - kupiona by poznać tajniki przedwojennych stolarzy.
Kolega z pracy mieszka w Łodzi, przy ulicy Kopernika, więc do sprzedającego  (jak się okazało w sklepie rowerowym) miał dosłownie kilka kroków. Do Warszawy przyjechał  z obudową w bardzo dobrym stanie i co ciekawsze wrócił oczarowany miejscem i ludźmi. Na zapleczu małego królestwa kolarzy wyrosła wielka klinika wszelkich radiowych zabytków.

Nie wytrzymałem i ja, przy okazji wizyty w Łodzi odwiedziłem Pana Łukasza. Dostałem scan dokumentacji. Atmosfera miejsca i ludzi – niewiarygodna. Wszelki kontakt przez Internet, e-maile i nawet telefoniczne rozmowy nie zastąpią osobistego kontaktu, nawet krótkiego. To jest bezcenne. 

W prezencie dostałem scan ocalałej z pożogi wojennej dokumentacji odbiornika.
Badanie odbiornika mierząc od punktu do punktu.
Szukając dalej oryginalnego oryginała postanowiłem zajechać do Turku. Tam miał się znajdować Philips 6-39A w swojej najoryginalniejszej obudowie. Pan Hieronim nadzwyczajną gościnnością już przez telefon emanował. Nie zawiodłem się na miejscu, w fantastycznym domu-muzeum. 
Te dwie godziny zleciały jak chwilka. Próbowałem coś pomierzyć, naszkicować, zapamiętać. Troszkę się udało, ale najważniejsze że wiem, iż zawsze będę mógł przyjechać jeszcze raz, i jeszcze raz.  Z ciekawostek obudowa podług mnie była robiona, wymiarowana pod stolarza – dużo centymetrów, mało co trzeba określać w milimetrach.

Jak widać gościnność Pana Hieronima - staropolska !
Podpatrzyłem też bardzo fajny sposób wykończenia krawędzi. Zamiast szlifowania forniru na kancik (Calypso) czy bezceremonialnie niemieckiego ignorowania istnienia krawędzi (Beethoven), to w Philipsie widać jak w sam brzeg została wklejona listewka z miękkiego, elastycznego drewna – super rozwiązanie dla krawędzi, łatwo wyprofilować fornir, łatwo wykończyć brzeg.

Walczę w tej chwili z kilkoma rozgrzebanymi radiami (STERN – już stroję, kolejne Calypso – już polituruję i Kaprys – pomagam synowi), a Philipsa czeka.

Dzięki jednemu (ale jak się okazało wielkiemu) zamiarowi odbudowy radia już miałem okazję poznać kilku wspaniałych ludzi, których pasja, wiedza i umiejętności przyciągają, tworzą wspólnotę i powodują że warto to robić, po prostu warto. Nawet jeśli człowiek śrubokrętem nie ruszył, to już jest wspaniale.



W Teleekspresie z dnia 8.04.14 koledzy na forum dopatrzyli się kolejnego pasjonata, tym razem z Ostrowa Wielkopolskiego. Pan Andrzej zbiera od lat i kolekcję na przepiękną, mnie zainteresowało jedno ujęcie. Na półeczce, na górze stoją, aż DWA Philipsy 6-39A. 
Oj, chyba pojadę do Ostrowa.   




1 komentarz:

  1. Piękny post Wojtku. Czekam na sprawozdanie z wizyty u Pana Andrzeja:)
    Darek

    OdpowiedzUsuń