Pamiętam, że największą bolączką, wręcz cierpieniem młodego elektronika
było stworzenie obudowy urządzenia. Wiele moich (jak i moich kolegów)
konstrukcji nigdy nie wyszło poza stadium płytki drukowanej z podłączonymi
drutami zasilaczem lub baterią, głośnikiem, wskaźnikiem czy czymś tam innym.
Jeśli już były przymocowane do kawałka sklejki to był to najprawdziwszy sukces.
Dlatego gdy ponad rok temu Szwagier oświadczył - Buduję Wzmacniacz Lampowy
! Pomożesz?
Szwagrowi się nie odmawia, postawiłem jednak warunek : Zrób obudowę to z resztą sobie poradzimy. Zrobił !
Jak niektórzy czytelnicy blog-a pamiętają w moim warsztacie zagościł trochę
niechciany Kaprys. Gdy się okazało, że moja latorośl zachciała spróbować czegoś praktycznego jako odtrutki na studiowanie teorii
pól Maxwella (I rok Wydziału Elektrycznego) to podrzuciłem pomysł aby była to
renowacja mebli.
Pomysł w rodzinie był sceptycznie przyjęty, nie mniej uzyskał syna akceptację, poparcie i wręcz niebezpiecznie żarliwy ojcowski nadzór.
Pomysł w rodzinie był sceptycznie przyjęty, nie mniej uzyskał syna akceptację, poparcie i wręcz niebezpiecznie żarliwy ojcowski nadzór.
Po wstępnym przygotowaniu (scansol i trucie drewnojadów), gdzie okazało
się, iż kolor nadawał tylko lakier, a nie bejca – cóż Kaprys nie był najwyższym
modelem, obudowa został poświęcona jako obiekt ćwiczeń. Ćwiczeń na Warsztatach prowadzonych przez Panią Anetę. Poduczyłem się ja, to i niech syn się poduczy.
W relacji wiem, że pracy mieli wiele, obudowa nie dosyć, że jasną miękką
okleiną była pokryta (olcha lub coś podobnego) to drewnojady zostawiły ślady nie
do wyeliminowania.
Taki „gorbaczow” na samej górze. Obudowa szkoleniowa – nie
zostanie jako znak po przejściach.
Drugi dzień szkolenia to barwienie bejcą i pierwsza warstwa politury –
pędzlem nakładana.
Warsztaty się skończyły i obudowa trafiła do naszej piwnicy/suszarni gdzie
próbujemy (i ja, i Janek) zdobyć jakieś doświadczenia z nakładania politury
tamponem – nawet wychodzi. Kiedy okazało się, że trochę to bejcowanie wymaga
poprawki lub maskowania to zakupiłem 20dkg szelaku rubinowego i zamiast
zwykłego kolejnymi warstwami obudowę potraktowaliśmy.
Ciekawa (a chwilami wymagająca cierpliwości) jest relacja ojciec-syn w
sytuacji, gdzie nie można się odwołać do schematu mistrz-uczeń albo gdy ten schemat jest odwrócony.
Dobra dojdziemy
do elektryki, tam się wykażę!
Może prymitywna duma cierpi, ale gdy okazuje się młode pokolenie potrafi lepiej
to serce rośnie.
Pierwsze zacieranie porów okazało się dla nas nauką na błędach. Pomimo w
miarę dokładnego stosowania się do zaleceń mistrza zagore1
zbyt grubą warstwę poro-zapychającej mazi udało (z raczej nie udało) się
położyć. W kolejne dni czeka nas dużo więcej niż się spodziewaliśmy
szlifowania.
Cóż człowiek uczy się na
błędach. Mądry na cudzych.
Przygotowuję się do odtworzenia szparunków – śledzę liczne fora motocyklistów.
Świetna robota. Ze szparunkami dacie sobie radę. Pozdrawiam . Darek
OdpowiedzUsuńŚwietnie jest ten artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuńDziękuję, właśnie się doliczyłem 250 artykułu.
OdpowiedzUsuńZapraszam do lektury pozostałych.
Wojciech
Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń