poniedziałek, 7 stycznia 2019

Plaster na wszystko czyli radzić sobie trzeba.


Naprawiając stare radia dosyć często trafiamy na ślady różnego rodzaju - nie tylko ślady myszy i owadów. Bardzo często natrafiamy na ślady pracy różnego rodzaju naprawiaczy, serwisantów i fachowców. W wielu przypadkach (niestety) są to efekty różnego rodzaju właśnie „naprawiaczy”, którzy to wszelkimi metodami chcieli uruchomić i przywrócić radio do działania. Obejścia, przepięcia czy innego rodzaju sztuczki. Śladów prac prawdziwych fachowców z zasady nie powinno być.
Ale trafiają się perełki. W warsztacie pojawiło się chassis Podhale/Symfonia/Śląska – pierwszy duży odbiornik Diory, z UKF-ową przystawką.
Radio jest duże. Po pionierach czy Calypso - bardzo duże.
Radio w stanie średnim, dające oznaki życia. Po „wyskrzynkowaniu” pokazało się dobrze zachowane chassis, bez korozji, mysich ząbków na cewkach czy pajęczyn sprzed pół wieka. Ale było w nim coś innego.
Oryginalne fabryczne znaki na lutach - tu nikt nic nie ruszał.
Były ślady poprzednika, człowieka, który tu był, działał i pozostawił swoje ślady. Ślady czasu, technologii i możliwości jego warsztatu.
W ostatnim (styczeń 2019) numerze Elektroniki dla Wszystkich Pan Jerzy Szymański opisuje swoje przygody z Loewe Opta Wenus po wcześniejszych naprawach. Tutaj miałem przypadek trochę inny. Poprzednik widać, że nie tylko miał dużo do roboty, ale zrobił ją w taki sposób, iż po latach ciekawie było zapoznać się z jego pracą.
Pierwsze, co rzuciło się oczy to oznaczenia na filtrach obwodów wejściowych/heterodyny.
Dwa zakresy  średnich, dwa krótkich, Długi i UKF!
Po zdjęciu skali klawisze nie są opisane i nie ma też innego oznaczenia, która cewka czy trymer za co odpowiada. Tutaj jest opisane. Co ciekawe opisane jest na taśmie, która znam z dzieciństwa tzw. „gęsia skórka” dostępna była w latach siedemdziesiątych w papierniach, a używana we wszelkich pracach, gdzie coś oznaczyć trzeba było – dało się łatwo po niej pisać. Łatwo się też było jej pozbyć, do tego stopnia, że czasami sama się odklejała. Miała zaletę – w PRL-u była dość łatwo dostępna. Ja używam w podobnym celu malarskiej taśmy maskującej. Da się pisać, czasami da się odkleić bez śladów.
Opisane są też lampy, jak się okazało potrzebnie ECH21 z EF22 była miejscami zamieniona.
A była tu ECH21
Dostrzec można także ołóweczkiem oznaczone listwy przełącznika klawiszowego.
Oznaczenia zgodne ze schematem ideowym.
Drugą taśmą klejącą, którą spotkałem w odbiorniku był zwykły, medyczny plaster. Te onegdaj dostępne były w każdej aptece (zapas strategiczny), były klejące i od biedy izolacyjne. A taśmy jest w tym odbiorniku sporo – a to końcówki
Plaster dla bezpieczeństwa.
 podstawki przy magicznym oku, a to tu, a to tam coś zabezpieczone. Co ciekawe nawet we wewnątrz filtru p.cz. kondensator 200pF przed kontaktem z kubkiem też taśma ochrania. Ktoś, kto to robił, starał się w miarę możliwości, działał z rozmysłem i z pomysłem. Taśma ta posłużyła także do poprawy napędu linki skali – kilka zwojów na kółku i żyłka mniej się ślizga.

W tej chwili dostępnych jest chyba z tysiąc rodzajów taśm klejących co powoduje, że ten cały świat się jeszcze kupy trzyma (trytytki tylko pomagają). Kiedyś dostępne była tylko kilka rodzajów taśm, też musiał się trzymać.  
Z innych ciekawostek to widać, że napęd kondensatora strojeniowego swoje przeżył i był odbudowywany za pomocą lutowania. To, że za topnik użyty był kwas świadczy obfita korozja wokół osi.
Ale za majstersztyk należy uznać iteracyjne dobieranie kondensatorów w obwodach wejściowych. Czasami jeden zastąpiony został czterema! Oj, czeka mnie kawał roboty!
Linki zmiany sprzężenia filtrów p.cz. też były naprawiane, cześć zastąpiona szewskim szpagatem. Ale za to fajna regulacja naciągu się pojawiła.
Na sznurkach, ale z regulacją 
Działa? Działa!

Cieszy, że najbardziej newralgiczny kondensator C64 do siatki pentody mocy został zastąpiony styrofleksem. To że dostępny był tylko na 1000V i jest dużo za duży powoduje , że do montażu wiszącego można mieć zastrzeżenie.
Naprawiam radio, idąc od zasilacza jestem już na drugim filtrze p.cz. – też karbonylkowe rdzenie i trzeba zwiększać pojemności (C42, C43, C50, C51, C61 i C62) w filtrach.

Działam, uruchamiam i ciągle mam dylemat. Dylemat czy czasem nie zostawić śladów mojego poprzednika? To piękny obraz takiego odważnego radzenia sobie z problemami. A że radzić sobie trzeba i można to nawet amerykanie w Apollo 13 udowodnili. Tam też użyli taśmy klejącej, no i jeszcze skarpetką filtry zatykali.
Widać, że człowiek jak jest w trudnej sytuacji to kreatywnością i sposobem sobie poradzi.
A ja cóż, tak staram się naprawiać radia, żeby ktoś po mnie mógł powiedzieć – no nie miał oryginalnych Telpodowskich elementów, ale wstawiał to co było dostępne, tak by działało i nie wstydu nie przynosiło.
Ponieważ, oryginalna dokumentacja Podhala/Symfonii jest trudno dostępna to dla czytelników kilka rysunków z oryginalnego Diorowskiego Biuletynu Technicznego nr 1 z 1959 roku.
Od spodu - też widać karteczki były do zdjęć naklejane - Photoshopa jeszcze nie wynaleziono
Od tyłu
I z góry



1 komentarz:

  1. W czasach na szczęscie mninionych(choć patrząc na obecne nie jestem pewien czy nie powracaja) klajster-plajster był w zasadzie uniwersalnym "pacaneum" na wsio.Ileż to baniek lamp do cokołów "przyspawał" a także robił za izolator uniwesalny.Co ciekawe zarówno w Układzie Warszawskim(tym pokojowym) jak i na obrzydliwym Zachodzie.To był wyjątkowo wytrzymały produkt i obecne plastiki tyle nie przeżyja.
    Dzieki Ci Wojtku za znów wykonaną fantastyczna robotę.Chapeaux bas(to po francusku dla wykształciuchów)
    Tomasz

    OdpowiedzUsuń