sobota, 21 marca 2020

Meratonik G 432 czyli niezawodny sprzęt na lata

Któregoś dnia, po jakichś pracach przy sprawdzaniu wzmacniacza m.cz. stwierdziłem, że mój ulubiony generator nie działa. Kupiłem go już bardzo dawno, na Wolumenie, chyba od od Pana Sławka. Kupiłem, bo miałem sentyment jeszcze z czasów studenckich, kiedy to stanowił źródło sygnałów dla wielu ćwiczeń laboratoryjnych czy to pracowni fizycznej czy elektrotechnicznej. Prosty, akustyczny bez wodotrysków, ale sprawny i godny zaufania. Meratronik G432.  

Wcześniej już dało się zaobserwować jego niedomagania, jak brak płynności regulacji amplitudy czy też trudność z ustawieniem zera (bez wartości stałej na wyjściu). Po prostu potencjometry okazały się już wytarte. Tego dnia na wyjściu sygnału nie było, no tylko na wyjściu bo na wyjściach bananowych prostokąt,  trójkąt i sinus były. 
Rozkręciłem tą konstrukcję i moim oczom ukazał się środek. Bardzo ładny środek.

 Jedna płytka drukowana, bardzo ładnie rozplanowana.
W dokumentacji jest wcześniejsza wersja - jeszcze bez użycia układu UL1111. Zastąpił on dobieraną parę tranzystorów.
I czysta, jakiś konstruktor geniusz umieścił ja do góry nogami co powoduje, że żaden paproch, żaden kurz nie siada. Genialne w swojej prostocie, proste w swej genialności.
Rezystory w szeregach, w szeregach tranzystory. Wszystko krajowe z dobrych, złotych czasów polskiej elektroniki. Czysta przyjemność oglądania, czyste - przyjemnie oglądać. Pomyśleć, że będę to musiał lutować, wymieniać, a może coś sztukować jakiś taki niesmak powodowało.
Ale nic to – trzeba zabrać się za to co wiemy, że jest źle – potencjometry. 
Tu zmyślność konstruktorów mechaniki w postaci osadzenia tychże w wytłoczonych zagłębieniach spowodował, że jednego nie udało mi się posiadanymi narzędziami wykręcić, ale dało się za to zdjąć obudowę i czyszczenie od tyłu przeprowadzić. 
Poddał się od tyłu.
Drugi (ten od składowej stałej) uległ bez oporu, ale z kolei okazał się tak solidnie zahermetyzowany, że korzystając z zapasów postanowiłem wymienić go na inny. Tak jak on solidny, tak samo telopod-owski, no chyba tylko jeszcze bardziej zalany żywicą.
Podobno WP oznaczało odbiór wojskowy, w tamtych czasach to powinno być chyba LWP ?
Widać produkcja specjalna.

Krótkie sprawdzenie rezultatów – generator działa, sygnał reguluje się płynnie – słowem brak uszkodzeń. 
Po wymianie, ten po prawej, aż grzeszy nowością.
Tylko się cieszyć, ale że mamy otwarty generator i mamy dostępną instrukcję serwisową to grzechem zaniedbania (w sensie niewykorzystania okazji) byłoby pozostawienie go jak jest, bez regulacji, bez kalibracji.
Dla łatwiejszej pracy - rozpisanie elementów regulacyjnych. 

Zaczynamy oczywiście od napięć zasilających.

 Potencjometrami RV12 i RV13 ustawiamy +12V i – 12V. 
I tu wielka pochwała dla konstruktorów. Na płytce drukowanej są dwa mostki, które umożliwiają odłączenie napięć zasilających od reszty układu przy regulacji zasilaczy.
Widać, że w procesie produkcji najpierw były ustawiane napięcia, a dopiero jak były poprawne były podawane dalej. Ktoś o tym pomyślał, ktoś to zrobił. Chwała konstruktorom! A przy serwisowaniu łatwo się było wczepić woltomierzem. U mnie nie było źle, jednego napięcia nie korygowałem, a drugie minimalnie, ot 100mV za mało.

Krokiem drugim było ustalenie symetrii przebiegu prostokątnego, tak by na przerzutniku Schmitta czas trwania 0 i 1 był dokładnie taki sam - symetryczny przebieg prostokątny  na wyjściu z generatora.
W instrukcji serwisowej jest specjalna uwaga co do liniowości podstawy czasu (bo to epoka analogowa była), ale przy cyfrowym oscyloskopie problemy te znikają.


 I u mnie okazało się, że po latach trzeba było zauważalnie skorygować i ustawić symetrię w górze i w dole zakresu przestrajania. Zupełnie jak w strojeniu heterodyny czy obwodów wejściowych. Tyle, że tu tylko PR-ki, a nie cewka i kondensator. Trochę trzeba było skorygować. Pomiędzy tymi iteracyjnymi krokami trzeba było korygować RV4 – tak by trzymać amplitudę 10Vpp.
Kolejnym krokiem jest ustawienie w miarę stabilnej amplitudy przebiegu trójkątnego. 
W integratorze przebieg prostokątny jest zamieniany na trójkątny. Przy wyższych częstotliwościach musi być to kompensowane. Kondensator C7 pracuje w sprzężeniu zwrotnym. Z prostokąta przez całkowanie mamy trójkąt.

Sinus powstaje z trójkątnego przebiegu w generatorze w sposób "nie naturalny", nie z różniczkowych równań zrodzony, ale w sposób całkowicie sztuczny, poprzez brutalne przycinanie   przebiegu trójkątnego, w układzie diodowo–rezytorowym. 
Powstaje w ten sposób coś co dość do sinusoidy podobne jest. Instrukcja regulacji tego elementu zakłada użycie miernika zniekształceń nieliniowych jako podstawowego przyrządu. Im przebieg do sinusa bardziej zbliżony, tym zniekształceń mniej. Szczęśliwie miałem miernik.
Nawet przyrządy z epoki udało się użyć.
 Ale jak nie ma, to można się oscyloskopem posłużyć i „organoleptycznie” do regulacji przystąpić. Służą do tego RV7 i RV8, a korygujemy napięcie na 10Vpp RV9. 
Koniecznie trzeba jeszcze sprawdzić czy amplituda jest stała w całym zakresie (a właściwie zakresach x100, x1000 i x10k) służy temu kondensator-trymer C20.

Ostatnią czynnością jest ustawienie właściwej częstotliwości. 
Falomierz liczący to oczywiście częstotliwościomierz, tak archaicznie nazwany.
Jest ona zmieniana potencjometrem RV 1 gdzie skrajne wielkości są korygowane trymerami RV3 (góra) i RV2 (dół). Tu warto zaznaczyć, że główne potencjometry były specjalnie dobierane/selekcjonowane i do nich też dostosowane skale.

Korektę częstotliwości dla 1,1 zakresu (odpowiednio dla 110kHz i 1,1 MHz ) wykonujemy C15 i C17.
Pozostaje już tylko cieszyć się przyrządem. Mnie cieszy już wiele lat, słowem można było zrobić coś dobrego, praktycznego, no można. Wiem, że w niewiele większej cenie można kupić chiński, z wyświetlaczem, modulacją i innymi bajerami, ale jakoś nie wyobrażam sobie napraw czy regulacji takiego generatora za 30 czy 40 lat. A Meratronik – proszę można.
No może jeszcze troszkę obudowę trzeba doczyścić.
Przed przystąpieniem do rozkręcania zrobiłem zdjęcie przyrządu, teraz po całej akcie dopiero zauważyłem dlaczego nie działał. 
Tak - żaden przycisk nie był wciśnięty !

 



4 komentarze:

  1. Fajny i fajnie że jest serwisówka dostępna. Jedyne co mi się nie podoba to potencjometry montażowe szkoda że nie cermetowe. Jak odnawiałem Zopana herc miarkę to z automatu cermetowe wstawiłem do zasilacza lepszy docisk suwaka i stabilniejsze w czasie. Ale też robiłem kopie Unitra Cemi generatora pod nazwą EMIX i tam już wstawili cermetowe i precyzyjne wieloobrotoer telpody. Ale generator fajny i fajnie wygląda z podpiętymi sprzętami kontrolnymi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Koledzy, też mam taki model. Zastanawiam się, czy warto by było zrobić do niego nową pcb, z lepszymi właśnie potkami wieloobrotowymi, tranzystorami z obudowie TO92, gdzie można termicznie pary różnicowe "skleić", rezystory metalizowane 1%, zasilacz na LM317/337. Fajny sprzęt, fajnie wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje się, że przebudowa czy modernizacja raczej ma to sensu. Natomiast zdecydowanie warto ocalić i uzdatnić do użycia to co jest. Używam ten przyrząd jako podstawowy generator m.cz.

    OdpowiedzUsuń
  4. WItam wszystkich. Własnie nabyłem.

    OdpowiedzUsuń