piątek, 13 marca 2020

Radijo ir televizijos muziejus czyli miasto z sześcioma samogłoskami w nazwie.

W trakcie kolejnej podróży do Rygi postanowiłem ciut zmienić trasę i miast najkrótszą drogą tj. przez Tykocin, Suwałki, Kowno czy Poniewież postanowiłem pojechać przez Šiauliai (Szawle) i zaglądnąć do tam istniejącego Muzeum Radia i Telewizji. Powiem, że bardzo mnie miasto pozytywnie zaskoczyło.
Witacz - pogoda nie była za specjalna.

Nie jest ono za wielkie, ale jakieś takie już na pierwsze spojrzenie porządne i zadbane. Można powiedzieć – widać kulturę. Mogłem się o tym przekonać, gdyż zaparkowałem obok Šiaulių universitetas i do muzeum musiałem się ładnych kilkaset metrów przespacerować. Fajnie było przechodząc obok szkoły muzycznej posłuchać gry na pianinie czy prób śpiewu operowego, takie otarcie się człowieka o kulturę, tą wyższą.
Do muzeum dochodzi się wydzielonym dla pieszych deptakiem, częściowo już odnowionym. Godziny otwarcia sprawdziłem już wcześniej na stronie internetowej muzeum, drogę na Google Maps. Nawet się ucieszyłem, że po zimowej przerwie jest w marcu (III) otwarte, aż do 19-stej.  Dochodzę do drzwi i … pocałowałem klamkę. No może nie dosłownie (mamy wszak zarazę), ale drzwi zastałem zamknięte. Ekspozycja na zewnątrz, na ścianie budynku to raczej twór artystyczny, może dyskusyjny, ale co ciekawe nie zniszczony – widać w mieście jest kultura! Nie tylko ta wielka.
Można obejrzeć, można dotknąć.
 Popatrzyłem sobie na drzwi raz jeszcze, coś mnie tknęło i wykonałem telefon pod wskazany numer.
Przemiła dziewczyna poinformował mnie, że w poniedziałki wszystkie muzea są zamknięte. Ale za to jutro to będzie ono otwarte, aż do 19-stej. I w tedy zrozumiałem swój błąd – III to nie marzec, ale trzeci dzień tygodnia (od niedzieli licząc) wiec tak to w Litwie cyframi rzymskimi oznaczają dni tygodnia, a nie miesiące. Oj, trzeba znać zwyczaje miejscowe.  Zaproszono mnie na środę, w dniu narodowego święta Litwy muzeum (galerie handlowe też) będzie otwarte, a wstęp za darmo. Mówię sobie - 2 EURO zapłaciłem za parking to mi się wróci.
W Rydzie jak zawsze zostałem gościnnie podjęty u Andris-a, dostałem okolicznościową kartę QSL z okazji 30 rocznicy Baltijas ceļš i zapasową antenę ferrytową do Selgi.
Rocznicowa kart QSL z Łotwy
Poprzednia nie wytrzymała podróży lotniczej, antena nie kartka.
Pionier na honorowym miejscu. Na samej górze detektor Andris-a, Pionier, właśnie uruchomiony i odnowiony Apasitis& Zukovskis (Łotewska firma współpracująca z Telefunkenem) i Riga 10.
Wracałem zgodnie z planem i zaproszeniem, to jest we środę. Miasto udekorowane narodowymi barwami, muzeum też.
Katedra Piotra i Pawła jest symbolem miasta.
 Wewnątrz się okazało, że co prawda nie jest ono za nazbyt wielkie - ot jedno pomieszczenie, ale w przemyślany sposób urządzone. Obchodząc ekspozycję w kierunku wskazówek zegara - mamy część grającą (na zamianę magnetofon i radiola), mamy gablotę z patefonami i całym mechanicznym zapisem dźwięku.
Później pierwsze detektory.
 No i mamy to co tygrysy lubią najbardziej –  wystawę z przedwojennymi odbiornikami.

W gablocie były tam między innymi: Philips 456 (dokładnie jak mój), był przeogromny Telefenken, była Siera – dokładnie taka jak teraz Zygmunt naprawia, był i PZT Echo ślicznie zachowany.


 Jako ciekawostka występował kultowy okrągły bakelitowy EKCO.
Nie wiem dlaczego, chyba przez mierny stan, jakoś nie wzbudził mojego zachwytu. Był tam i VEF, był i odbiornik z kowieńskiej fabryki KARADI.

Brakowało mi tu wileńskiego Elektrita, ale cóż - czasy tam przedwojenne pokazane. Wilno było za granicą.
Druga gablota to czasy CCCP i dużo ważnych okazów.
 Zwiezda w środku, Festiwal ze zdalnym sterowaniem (jak  Andrisa w domu) przenośny Turist, kieszonkowa Selga czy nawet zabawkowy robot-radio z Radiotehniki. Nawet załapał się radiowy generator termo-elektryczny.
Kolejna gablota to cześć radioamatorów krótkofalowców, widać że mieli oni duży udział w powstaniu tej wystawy.
Czuję, że duża część ekspozycji to ich zbiory.  Ponieważ w Šiauliai przez pewien czas istniała fabryka telewizorów to druga połowa muzeum jest właśnie taka, telewizyjna.
Z ciekawostek jest telewizor na wodę (wlewało się do soczewki szkła powiększającego ekran, nie do środka), aż po kombinacje łączące telewizor z gramofonem.
Kultowego w Polsce kolorowego Rubina nie było – małe muzeum, szkoda by miejsce zajmował. Ostatnie ściana to pokaż (na żywo) różnych transmisji telewizyjnych od migającego czarno-białego obrazu, poprzez semi-kolorowe SECAM-y, aż do współczesnej cyfrowej telewizji.
Leją wodę z telewizora - gdzieś to powiedzenie ma swoje źródło.

Dydaktyka na przykładzie. Na dole w gablotach końcówka mechanicznego zapisu, pocztówki dźwiękowe, a i tu też znalazł się polski akcent – gramofon Unitra.
Efekt współpracy RWPG.
W kąciku przy biurku kustosza, był też demonstracyjny odbiornik detektorowy, by szkolna gawiedź mogła radia na słuchawki posłuchać, niestety niesprawny - którejś z kolei wycieczki szkolnej widać nie przeżył.
Przy oknie rozłożono pozycje książkowe, jedna o historii litewskiego radia. Dla mnie arcyciekawa, tak że kilkanaście fotografii poszczególnych najciekawszych stron wykonałem.
Będę rozgryzał tekst - trzeba się uczyć języka sąsiadów i ich zwyczajów. Ekspozycję kończy mały regalik z okolicznościowymi kartami QSL by zabrać sobie na pamiątkę – widać lokalne środowisko krótkofalowców działa prężnie i chwała im za to.
To, że miasto utrzymuje to muzeum, a nawet kilka innych (Muzeum Fotografii czy Muzeum Rowerów) jest naprawdę super. Bardzo dobrze świadczy o tym mieście i jego w kulturę bogatych mieszkańcach. Od dzisiaj jest moim ulubionym na mapie Litwy.  Muszę się jeszcze przy okazji kolejnego wyjazdu wybrać do Muzeum Fotografii czy Muzeum Rowerów, nie będę czekał na kolejne święto 11 marca, gdy wstęp jest za darmo.
 Tyle tylko, że trzeba będzie troszkę poczekać - Muzeum zamknięte do odwołania. Google jeszcze o tym nie wie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz