poniedziałek, 25 marca 2013

Dziadek - czyli rzecz o kablach zasilających

Istnieją dwie grupy ludzi parających się technika lampową. Ci którzy TO słyszą i ci inni.

Ja niestety (a może na szczęście) nie jestem w stanie usłyszeć różnicy pomiedzy brzmieniem wzmacniacza lampowego, ktróty jest podłaczony do sieci zasilającej 230VAC za pomocą kabla za 3 PLN a tego za 1725 PLN. Przyznam się, iż mam moralne wątpliwości przed umieszczniem takich linków jak ten drugi - mój inżynierski dyplom zaczyna sie przy czymś takim falować i niebezpiecznie marszczyć. Trudno - skoro są tacy co TO słyszą to niech za to płacą. Bycie wyjątkowym kosztuje.

Wróćmy jednak na ziemię - aby widzieć trzeba zmierzyć, a mierzenie charakterystyk przenoszenia torów w.cz i p.cz. (czyli wysokiej i pośredniej) częstotliwości wymaga oprócz samego miernika (z sondą) także i  generatora wysokich częstotliwości. Ponieważ takowego w swoim warsztaciku nie posiadałem to też w słoneczną niedzielę udałem się na zakupy. Przeglądnięcie bieżącej oferty Allegro nie ucieszyło - pozostał Wolumen.

Przyjemniość kupowania lub tylko bytowania na giełdzie jest wielka. Można marznąć, podróżować przez całe miasto (jak w moim przypadku) dla tej jednej chwili i dla tych setek pomysłów i emocji związanych z Wolumenem. Czasami nagroda jest nieoceniona, można znaleźć perełkę - czegoś niepowtarzalnego i jedynego. Tym razem się tak stało. Prawdę powiedziawszy liczyłem na jakis generator firmy ZOPAN w miarę dobrym stanie, a tu prawdziwa niespodzianka.

Generator na chodniku ul. Wolumen 5 minut po zakupie.
 Za przysłowiową "stówkę" stałem się posiadaczem zabytkowego generatora węgierskiej produkcji . Zdaje się, iż starszy niż Menuet, ale za to jaki piękny. Nawet jeżeli zapewnienia sprzedawcu, że działa sprawnie na wszystkich zakresach, tylko na wy ższych ta sinusoida jest zniekształcona, okażą sie co nieco nad wyrost to za 100 PLN warto mieć. Dokupiłem za 15 PLN przewód zasilający od żelazka i w drogę. Do domu zabrałem to piękne urządzenie, ciężkie waży to tak nawet pod 10 kg.

Reakcje ze strony rodziny były zróżnicowane: "Ty chyba bombę atomową będziesz budował !", "To z łodzi podwodnej?"

Otóż służę wszem i wobec, informacją iż jestem szczęśliwym posiadaczem generatora w. cz. marki ORION EMG 1169 z wczesnych lat 50-tych.
Szukając informacji natrafiłem na starsze eksponaty o bardzo bliskiej prowinencji w jednym z węgierskich muzeów.

Jest tam także schemat, a inny, w innym  miejscu choć niewyraźny sugeruje, iż nie dużo się zmieniło - jeśli w ogóle coś.Wydaje się że Prawo Moore'a nie powinno być tutaj stosowane - po pierwsze brak tranzystorów

Zasilamy (tym żelazkowym przewodem) i świeci - pierwszy dobry znak. Powstaje pytanie jakt tam z sinusoidą. Podpinamy pod oscyloskop i:

No nie jest idealnie, ale chyba nie ma tragedii.
W połączniu, iż zupełnie nie działa płynna regulacja wzmocnienia jest dosyć prawdopodobne, iż problem jest do opanowania. Generator przestraja się, chociaż już nie tek płynnie jak bym czekiwał - pewnie mechanika.
Poprawnie za to zmienia się zakresy napięcia i z grubnie częstotliwość też. Jest nawet modulacja.

Podsumujmy:

Za:
  • ZABYTEK - nieocenione
  • Działa - jest się od czego odbić, ba nawet bez większych zmian używać jeśli harmoniczne nie przeszkadzają,
  • Cena,
  • Przyjemność z oczekującej przygody 
Do zrobienia:

  • SINUS i wzmocnienie ( SINUS - tak ma być, wzmocnienie - zrobione)
  • Płynnośc strojenia  - po wymianie linki płynność stała się znakomita, linka sama pomogła - zerwała się w trakcie manipulacji.
  • Sprawdzenie częstotliwości - lepiej niż można było oczekiwać - sparwdzono hertzmiarką
Ponieważ już czas na Menueta, to to może troszkę poczekać. Będzie potrzebne przy p.cz. i w.cz.
A myśmy jeszcze chassis ze skrzynki nie wymontowali.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz