piątek, 29 maja 2015

Agregat czyli przeszczep ratuje radiowe życie

Kilkanaście miesięcy temu bardzo dużą dyskusję, poruszenie i oddźwięk w społeczeństwie wywoła film Łukasza Palkowskiego „Bogowie”. Byłem, widziałem i nie ukrywam – podobał się. Wiernie oddany klimatu z początku lat 80tych, doskonale przedstawiona postać prof. Religi i wielki moralny dylemat – przeszczepianie serca. Ratowanie jednego życia, za cenę pokonania bariery kultury, tradycji poglądów i wierzeń – zabrania serca komuś innemu.

Czy radio może mieć serce? Oczywiście, że ma. Jeżeliby przyszło nam wskazać który z elementów odbiornika w swojej anatomiczno-fizycznej reprezentacji może odpowiadać roli serca, to moim zdaniem będzie to agregat strojeniowy. I to nie dlatego, że ma dwie komory (zazwyczaj – czasem różne, czasem takie same), ale głównie dlatego, że nawet dla laika to element ważny. I stoi się tym sercem, a każde je ma (prawie każde).

Ale tak naprawdę to rozpoczęło się od szczerbatej Bimby.
Kiedy moja ślubna (całym sercem kochana małżonka) oświadczyła, że w pokoju, przy prasowaniu może słuchać radia, starego radia. Od razu moje serce goręcej zabiło. Po kolei począłem wnosić z piwnicy co najbardziej pasujące (do żony wyobrażenia i gustu) odbiorniki. Nijak żaden nie mógł spasować. Blaupunkt Roma okazał się za duży, zatem Berlina już nie wnosiłem, a malusia Philetta, za bardzo obdrapana się okazała. W onej gorączce, nierozważnie skierowałem się zatem ku komputerowi, gdzie za sto kilkanaście złotych na znanym portalu pojawiło się radyjko AEG. Grające na UKF-ie, z troszkę wyszczerbionym klawiszem AUS, ale z bardzo ładną obudową.
Nie podejrzewałem jednak, że drobna wzmianka w opisie, iż nie gra na AM z powodu „usterki mechanicznej”, okaże się radiowca prawdziwą traumą.

Rzeczywiście, grało nawet nie źle, obudowa ładniejsza niż zdjęcia pokazywały, ale po odsłonięciu tylnej pokrywy - szok prawdziwy. Takiej „usterki mechanicznej’ się nie spodziewałem – jedna sekcja kondensatora zaklinowana na amen – słowem totalny zawał.
Zawał
Trudno i tak gra na UKF-ie. Niech to.

Już miałem się sposobić do odbudowy klawisza, gdy ukazała się oferta drugiej Bimby, w dużo gorszym stanie, rzekłbym zejściowym, ale niosącym nadzieję na kilka całych klawiszy jak i na sprawny najważniejszy organ.  Zaryzykowałem.

Serce było na chodzie, trochę brudne, ale ruchome i takie same.
Przeszczep trwał dosłownie kilkanaście minut, po godzinie pacjentka pięknie odezwała się na falach długich i średnich. Obyło się bez strojenia obwodów wejściowych i heterodyny. Pełen sukces kliniczny.

Dawca i biorca.
Widok nie dla wrażliwych - radio bez agregatu
Wymontowany organ.
Niemiecki olej, dla niemieckiego kondensatora.

Dodaj napis


Przywrócenie Bimby do pełnej sprawności wymagało także wymiany kilku kondensatorów papierowych, elektrolit był ok.

Prostownik selenowy AEG także, dużo elementów (głośnik i inne) nosiło znaki Telefunkena. Jak się łatwo było zorientować jest to model tożsamy z Jubilate. Bardzo ładnie grający pomimo niewielkiej obudowy, z ładną czułością i przyzwoitą odpornością na zakłócenia sieciowe. Nie za duże, nie za małe, ładnie gra i się prezentuje. Żona zadowolona, ba nawet teściowej też w oko radyjko wpadło. Po naprawie zostało mi dużo organów i trzy klawisze - tak, że kolejna propozycja szczerbatej Jubilate to nie miałem wątpliwości jak dzień 5 marca uświetnić.
Jeszcze na ulicy w Bydgoszczy.
Pomimo zewnętrznych podobieństw, różnice były. Już poprzedni właściciel od wymiany elektrolitu restaurację rozpoczął, ale się widać zniechęcił. Na trzy bezpieczniki (w Bimby był jeden) ten od żarzenia na tyle skorodowany był iż opór stawiał. Radio zagrało, ale ni jak nie chciało odezwać się na UKF-ie. Po wciśnięciu czwartego klawisza tylko szumiało i nie reagowało na przestrajanie zewnętrzną gałką. Ze sporym zdziwieniem stwierdziłem, że ten Telefunken ma fale krótkie. Piąty klawisz (w Bimby - Sprache) to właśnie UKW. Z innych różnic w stosunku do AEG, to inny grill i plastykowa ramka zamiast mosiężnej, zmiana na gorsze.
Gra podobnie, drobnych poprawek jeszcze wymaga, papierowych kondensatorów już mniej stosowali więc będzie mniej lutowania. Gałeczka jest jedna bez mosiężnej wkładki, na szczęście pomocni koledzy nie dosyć, że zaprojektują to i u zaprzyjaźnionego tokarza zamówią.

Profesjonalnie zaprojektowane.

I wykonane.
Troszkę polerowania i będzie ładnie. Nie wiem tylko czy do Dnia Teściowej będę czekał.

Po całej operacji został jeden klawisz – zostanie jako cześć zamienna, a nuż któraś z Pań paluszkiem zechce radio uciszyć, z całej siły nadusi i krucha skorupka trzaśnie.
Ważne by serduszka nie trzeba było przeszczepiać. UKF na wariatorach zrobiony! Czasem wieczorkiem posłucham na AM, a teściu chińczyków po polsku mówiących na krótkich będzie łapał. Radio ma i serce, i duszę.

1 komentarz:

  1. Witam, a czy mógłbym Pana prosić o rozrysowanie linki od ukf?tej za skalą, przy samej głowicy.

    OdpowiedzUsuń