Bardzo blisko był taki smutny koniec Sterna 7E81, który w trudnym stanie zawitał do nas. Już
szykowaliśmy się, by uciekając od pieca stał się piecykiem. Jak to jednak bywa
w takich chwilach znalazła się osoba, która uratuje. Pan Piotr postanowił, że
ten rzadki model, NRD-owiec na amerykańskich lampach, swoje miejsce w kolekcji
znajdzie i będzie uratowany. Ogromnie się ucieszyłem i drogą zamiany za AZ-ki,
których deficyt do Amati i Beethovena odczuwam, zamieniłem.
Transport na miejsce był "w cenie", zatem było to i okazja nie tylko
poznania „kolejnego radiami zakręconego”, ale także popodziwiania modeli
rzadkich, i w pewien sposób wyjątkowych. Kolekcja ładnie zgromadzona,
uruchomiona i grająca składała się praktycznie z samych modeli „mistrzowskich”.
Pozwolę się podzielić wielkim uznaniem, co do trudu w zdobycia, a następnie
restauracji odbiorników. Były one w pewien sposób naj-, to jest naj-większe,
naj-doskonalsze kiedyś (a i teraz) naj-droższe.
Niektóre nawet w nazwie
mają słowo Spitz jak klapką zamykany Siemens Spitzsuper z 52 czy 53 roku.
Klawiatura i skala odsłonięta. |
Tevion dał koncert muzyki
marszowej odtwarzanej z pasków – ot takie skrzyżowanie płyty gramofonowej
(rowki) i taśmy zamkniętej w kasecie. Działa i dźwięk jest zaskakująco dobry,
nie ma (lub nie słyszałem) bolączek starej płyty.
Jest w pełni sprawna SABA Automatic z sekwencyjnym automatycznym sterowaniem – cudo techniki na swoje czasy, chociaż wzornictwo już trochę duchem modeli Braun-a tchnięte.
Połącznie techniki radiowej z automatycznym sterowaniem to coś fantastycznego.
Jest w pełni sprawna SABA Automatic z sekwencyjnym automatycznym sterowaniem – cudo techniki na swoje czasy, chociaż wzornictwo już trochę duchem modeli Braun-a tchnięte.
Połącznie techniki radiowej z automatycznym sterowaniem to coś fantastycznego.
Gwoździem programu
wieczoru (niestety krótkiego – byłem przejazdem) był Philips Bi-ampli. Stan
zachowania bardzo dobry, a sam odbiornik wręcz powalający rozwiązaniami i
ilością lamp. Przełącznik zakresów sterowany za pomocą napędzanego silnikiem
pozycjonera to rozwiązanie unikatowe. Jakoś tak na wyrost oczekiwaniom, moim
oczekiwaniom – osobiście wolę gałkę, klawisz i pokrętło.
Philips od tyłu - tutaj dopiero budzi szacunek. |
Zastanawiałem się, co
Pana Piotra tak napędza i gna w stronę tych najlepszych, największych –
odkrycie pojawiło się dopiero przy przeglądaniu fotografii. To słowo to - Mistrzostwo.
Dyplomy rodziny Pana Piotra, Mistrzów we fryzjerskim fachu licznie wisiały na ścianach.
Jeśli zaszczepi się w człowieku te pierwiastek Mistrza, to będzie dawał on rezultaty i w przyszłych pokoleniach. Nie koniecznie w tym samym fachu.
Jeśli zaszczepi się w człowieku te pierwiastek Mistrza, to będzie dawał on rezultaty i w przyszłych pokoleniach. Nie koniecznie w tym samym fachu.
Zrazu przypomniał mi się
inny Mistrz, przodek kolegi Zygmunta, z którym trochę po społu borykamy się
radiami. To rzemiosłem i cechem było kowalstwo. I ten sam pierwiastek - dążenie
do doskonałości, widoczny chociażby w tytanicznej pracy odrestaurowania
cechowego dyplomu. Dyplomu w carskich czasach wystawionego, gdzie i niektóre
dane historyczne trzeba było odtwarzać. Udało się. Tak jak i tym odbiornikom,
dobrze się mają, gdy trafiają w ręce Mistrzów.
Jak widać Stern już
ciepłem otoczony jest i będzie z pewnością, może nie największą, może nie
najciekawszą, ale zawsze perełką w kolekcji.
Czy nie sądzicie, że w
sztuce restaurowania odbiorników nie przydałaby się cechowa struktura? Jak
widzę niektóre próby działania (na forum, czasem na OLX) to z bólem konstatuję,
że nie ma szkoły, zasad i cechowego porządku. A może podręcznik wystarczy? Trafiają się Mistrowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz