sobota, 25 czerwca 2016

Tornados czyli radiowa transmisja w dwie pentody szarpana

Słuchając radia na falach innych niż FM, a i tam też czasem, praktycznie cały czas doświadczamy odbioru zakłóceń wszelkiej maści. Zresztą użycie modulacji amplitudy (FM) przez Armstronga miało (i było) panaceum na zmorę Sarnowa – z amerykańska określany „static” - czyli podówczas głownie atmosferyczne zakłócenia odbioru radiowego.
Jeśli chodzi o zakłócenia to tej chwili jest dużo gorzej niż kiedykolwiek w przeszłości. Wystarczy posłuchać radia na falach średnich czy długich by przekonać się, że żyjemy w elektromagnetycznym śmietnisku, żeby nie powiedzieć elektro-kloace.
Udaje się, że istnieje coś co nazywa się „kompatybilnością elektromagnetyczną”, ale w praktyce to wszyscy wszystkich oszukują. Chińczycy sprzedając swoje produkty oznaczone znaczkiem CE (China Export), a także kochani urzędnicy, którzy ten znaczek interpretują jako zgodność z dyrektywami EMC – CE Mark. Jednym słowem - kłamstwo i obłuda. Dokładnie dwa w jednym.

Wszelkie zakłócenia, których źródeł jest bez liku ale mają wpływ na co do nas dociera pogarszają jakość odbioru przekazu. Opierając się na zwyczajowej już kwestii: ”Panie przed Wojną to była pogoda!” . Można zazdrościć radiosłuchaczom w czasach, gdy na AM odbierało się stacje dalekie i to na 73!  Chociaż jak dowodzi to zapis kinematograficzny – różnie z tym bywało. Polecam obejrzenie całego filmy Paweł i Gaweł.  Poprawa selektywności, specjalne anty faddingowe konstrukcje i inne działania miały tylko poprawić odbiór, tak aby przyciągnąć jak największe rzesze słuchaczy.

Widmo fal radiowych jest bardzo cennym dobrem, było przedmiotem wojen (wspomniany konflikt Sarnow-Armstrong) jak i np. reparacji wojennych (co z kolei sprzyjało powstaniu i rozwojowi UKW w Niemczech).W tej chwili radiowy ether jest zaśmieconą przestrzenią, z niby to obowiązującymi regulacjami.  AM jest w tej chwili zbiorem wszelkich elektromagnetycznych śmieci i kilkudziesięciu przebijających się rozgłośni. Poświęciliśmy AM.
Nawet inteligentne liczniki energii elektrycznej  zaśmiecają tą przestrzeń.
Mój dzięcioł  (inteligentny licznik energii)! Zaraza się czaji zaraz obok drzwi wejściowych do mieszkania.
Nie mogę w domu słuchać radia na falach średnich i długich bo znajdujący się na tej samej linii zasilania tzw. inteligentny licznik energii RWE sieje i nawet stuka, ile wlezie. Wszystko w imię mojego dobra, moim kosztem. Chyba nie uda się wygrać, trzeba będzie się pogodzić.

Dlatego też miłym odkryciem dla mnie był fakt, a właściwie utwór, który pojawił się w moim samochodowym radio (sprowadzonym do roli odtwarzacza  MP3), bo radia teraz też się nie da słuchać – za dużo reklam i propa …  Utwór przed ponad 50 laty nagrał zespół Tornados.
Kawałek, który wpada w ucho, jednocześnie i synchronicznie z warstwą muzyczną niesie wszelkie cechy satelitarnej transmisji radiowej i to nie byle jakiej – pierwszej. Sam tytuł się bezpośrednio do tego odnosi Telstar. Pierwszy satelita telekomunikacyjny, umożliwiający transmisję (dokładnie ok. 20 minutowych przekazów za każdym okrążeniem ziemi -co 2,5h) pomiędzy USA, a Europą stał się inspiracją podkładem całego utworu.
A sposób nawiązywania transmisji, jej brzmienie i koniec jest kanwą na której Joe Meek oparł kompozycje tego muzycznego utworu. Utworu na tyle dobrego że zagościł na najwyższych miejscach listy przebojów. Świetnie słychać nawiązywania kontaktu, zgrywanie się jak i cały czas modulowany przekaz, aż po końcowe zerwanie transmisji. Cudowne, piękne i magiczne jednocześnie. Takie jest radio – łączy. Co do samego satelity Telstara I, to on pomimo wielkich kosztów budowy, i wielkiego społecznego odzewu został poświęcony w imię większych celów. Naukowo-militarny eksperyment związany z eksplozją w stratosferze, wytworzeniem impulsu elektromagnetycznego o niespotykanej sile i skali – przypieczętowało żywot Telstara. Uszkodzenia, których doznał uczyniły z niego kawałek śmiecia.
Telstar w zbiorach Muzeum Lotnictwa i Astronautyki (niestety nie krakowskiego
Tak jak się zdaje z cała radiofonią AM, gdzie w pogoni za łącznością komórkową - BTS-y, ekologiczną tzw. „zieloną energią” – falowniki od PV czy innymi „wyższymi celami” zabijają najbardziej prostą, skuteczną i dalekosiężna transmisję radiową.

Transmisję , słów i muzyki, informacji i i uczuć, wizji artysty i wyobraźni słuchacza – łączności jednego człowieka  z drugim. W imię wyższości, szalonej idei czy czyjegoś zysku.  Musimy obronić radio, FM chociażby. No i Jedynki na 225kHz też nie oddamy!

Pisze ten tekst, gdy z drugiego pokoju docierają dźwięki meczy Polska-Niemcy (do przerwy 0:0). Co ciekawe Telstar I nigdy nie przekazywał transmisji meczu piłki nożnej, nie mniej się zasłużył w historii futbolu.
Piłki, którymi są rozgrywane mecze od Mistrzostw Europy z 1968, a Mistrzostw Świata od 1970 roku poczynając,  a produkowane przez Adiddsa noszą nazwę Telstar. Mają charakterystyczny wygląd – bardzo kontrastowy i przypominające swój kosmiczny pierwowzór. Wszystko po to by na zaszumionym ekranie telewizora było tą piłkę widać.
Telstar z 1974 roku - źródło Wikipedia
Teraz przy supersilnych  kompresjach na cyfrowych łączach MPEG4, a może i więcej MPEG, to ta mała biała kula zda się, że znika całkowicie. A analogowy Lazuryt pozwalał śledzić płynnie czarny krążek hokejowy dostrzec – spróbujcie teraz go dostrzec!

Kończyłem ten post w trakcie meczu Polska-Szwajcaria. Muszę kończyć - będa karne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz