wtorek, 7 listopada 2017

VEF 206 czyli radio przekracza strefy czasowe i nawet więcej

Po pewnym czasie człowiek popada w rutynę, wszystko zdaje się takie same, powtarzalne i nie warte nawet pamiętania. A jednak życie czasami płata figla. Tak było przy VEF 206. Pancerne radio, działające zawsze i wszędzie. Jedyne co doskwierało ale to przeogromnie to brak UKF. Nie było i nie ma. Aż trochę dziwne, że produkowano go przez 15 lat (do 1988), nawet dłużej -  wliczając VEF 201/201 czy ciut wcześniejszy VEF12 (marzec 1970), którymi konstrukcyjnie i układowo to bardzo, bardzo bliski model.

Z jednej strony należy rozumieć „uroki” gospodarki socjalistycznej, sami mieliśmy Syrenkę, Franię i inne produkty, które przez dekady były produkowane w niezmienionej formie. Ale myślę, że jeszcze przyczyniło się do to tego dopasowanie produktu do potrzeb użytkownika, wielkie połacie Związku Radzieckiego ograniczały dostępność nadajników UKF, a w sowchozie VEF z rozbudowanymi zakresami fal krótkich krótkimi zupełnie wystarczał. Było można dowiedzieć się o ostatnich zdobyczach socjalizmu, walce z amerykańskim imperjalizme czy posłuch c koncertu Czajkowskiego z Leningradzkiej Fillarmoni. Nawet w chacie na Kamczatce. Czaso-przestrzenne kółko w Rydze 104 pokazuje jak wielki to kraj.
Postanowiłem doprowadzić swojego VEF-a do pełnej sprawności i czystości. Opisy jak rozebrać, jak wyczyścić są dostępne w wielu miejscach przepastnego internetu, może język jest dla młodszych czytelników pewnym utrudnieniem, ale wszystko pokazane dokładnie.
Swojego rozebrałem, zewnętrzną obudowę na noc zamoczyłem w roztworze ciepłej wody i niemieckiego żelu do prania, wyszczotkowałem. Metalowe listwy przeczyściłem i troszkę przepolerowałem. Zostały drobne ryski, ale trudno takie to mogą być. Pleksi skali też było troszkę podrapane, drobniejsze przeczyściłem, a te grubsze no zostały, takie złe nie były. Sporo brudu było i tak, sporo się z niego paprochów i okruszków wysypało. No może nie tyle co z klawiatury studenckiego laptopa – kanapki nie złożyłem.
Wymiana elektrolitów w większości nie była absolutną koniecznością, ale pomny doświadczeń z wobuloskopem jak i zaleceń kolegów – wymieniłem wszystkie. Niektóre nawet osiowe miałem !
Papierowych hermetyzowanych nie ruszałem, nie ma tu wielkich rezystancji jak w lampach i parę nanoamperów za dużo punkt pracy tranzystora nie zmieni. Potencjometr głośności szybko się oczyścił i przestał trzeszczeć. Troszkę uwagi poświęciłem stykom przełącznika bębnowego – łatwo dostępne i te parę minut i kropel czystego alkoholu człowiek poświęcił. Po złożeniu grało i prezentowało się super. Brakowało tylko tego FM.
Żeby się troszkę nacieszyć, na wieczorne odsłuchanie zabrałem je z piwnicznego warsztatu na górę, na drugie piętro. Niestety zbrojenia wielkiej płyty działają prawie jak kratka Faradaya i odbiór no taki sobie był – w większości przetwornice/BTS i cały elektro-smog.
Wypucowane i świecące se jak radzieckie radio przez 1 Maj alub 7 listopada.
Oczywiście ładnie PR1 na długich, troszkę Rumunów na średnich i niezawodnie Chińczycy na krótkich. Za to na 13 metrach coś nietypowego było słychać. Niby silnie, ale nie wyraźnie, wybrawszy się na balkon (w czapce i kurtce – w końcu koniec lata mamy!) okazało się, że nie tylko siła sygnału znacznie wzrosła, ale i wyraźność nieco, tak by przekaz był czytelny. Otóż leciały eterem zdrowaśki i to jak najbardziej po polsku. No wiedziałem, że pomimo 216 nadajników na UKF-ie jeszcze toruńska fala jest na krótkich? Sprawdziłem na stronie, no nadają w AM-ie ale na średnich i w Ameryce! A tu ewidentnie skorelowane jak na UKaeFie (Warszawa 89.0 MHz ) – synchronicznie.
To co było zastanawiające to bardzo zniekształcony odbiór przy silnym sygnale. Ponieważ skala radia w metrach to aby odczytać MHz  zaznaczyłem na papierowej taśmie dwa miejsca odbioru (drugi słabsze). Chajda przeliczać metry na Megaherce i sprawdzać co i jak.
Interferencje częstotliwości.
No i wyszło smutno bo okazało się, że to nie piracka toruńska rozgłośnia na krótkich nadaje, ale radzieckie radio dywersyjne odbiera na podharmonicznej 22,250Mhz nadawany program Ojca Dyrektora z UKF-u 89,00 MHz. Stąd i chrypiący głos i zniekształcenia.
Ciekawe jak radziło sobie Radio Niepokalanów uruchomione przez Ojca Maksymiliana Kolbe tuż przed druga wojną światową. Nadawało w pobliżu pasma 40m ze znakiem wywoławczym SP8RN, tak aby (jak sam Ojciec Kolbe pisze) docierało także do radioamatorów „Podobno jest 50 000 krótkofalowców. Jedni będą słuchali z ciekawości, inni może ze smutkiem, a nawet może i… z wściekłością.” Ambicją było dotarcie do Japonii do misji a może i wyżej … szczegóły na stronie Radia Niepokalanów.
Na 13metrach teraz praktycznie nie ma czego słuchać, a niech tam nawet i to skrzeczące będzie. Ja wolę chińczyków, na 41m przynajmniej się starają po polsku mówić. Też w większości treść propagandowa, ale nie po to ktoś megawaty w eter wysyła by muzyki ktoś mógł posłuchać. Nie te czasy.

Uprzejmie informuję, że zbieżność daty tego postu z roczniczą Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Pażdziernikowej jest jak najbardziej przypadkowa, a może to przesłuch z innej strefy czasowej (?). Wszak Lenin wiecznie żywy.


1 komentarz: