niedziela, 29 września 2019

Przystawka czyli w razie potrzeby należy zbić szybę


Przystawka to było takie magiczne słowo w kuchni mojej Mamy.
W czasach gdy prowadziła pensjonat tylko w szczególne dni obiad uzupełniany był podawaną przed zupą przystawką. W latach osiemdziesiątych trzeba było improwizować, zdobić tę przystawkę z tego co było dostępne, ale Mama zawsze potrafiła. I zawsze było to coś extra, coś co czyniło ten posiłek wyjątkowym. Ale w tamtych czasach to i telewizor miał przystawkę, taką do odbioru II programu TV. Wiertarka miała przystawkę udarową, słowem przystawka to było coś!
Po zbudowaniu zasilacza do formowania i badania upływności kondensatorów okazało się że przyrząd działa jak należy, ale podłączyć do niego w zasadzie można tylko kondensatory osiowe. 
Typowe stojące to już lepiej w radiu formować. Podłączamy wtedy kabelkami zaraz po selenowym prostowniku plus i minus. Zaleta takiego rozwiązanie to fakt, że możemy formować kondensatory elektrolityczne w naprawianym odbiorniku bez wymontowywania. Oczywiście przy tej operacji radio musi być wyłączone z sieci !!!
 Lampy mogą pozostać – bez żarzenia są tylko próżniowymi bańkami. Dla typowych, takich nakrętką mocowanych kondensatorów elektrolitycznych luzem trzeba było coś wymyśleć. Już kombinowałem z jakimś przemyślnym uchwytem do zacisków mocowanych, a to z jakąś szyną aluminiową, gdy wzrok mój padł na skarbonkę, taki śmieszny fant sprzedawany w sklepach z gadżetami i w zasadzie nadający się do niczego, jak to gadżety mają w zwyczaju. 
Ale skarbonka miała kształt, materiał i kolor nawet taki fajny. Szybko w wyobraźni wyrosła konstrukcja, a że prosta i niewymagająca to w jeden wieczór się zmaterializowała. Szybkę zbiłem, to nie było szkło, tylko jakieś takie kruche i nietłukące się tworzywo.
 Za płytę mocującą 4 kondensatory elektrolityczne, posłużyła dwustronna płytka laminatu. Wybrałem dwustronną, gdyż w zamiarze nakrętki miały być przylutowane od spodu i kondensatory należałoby wkręcać, ale okazało się to niepotrzebne, lepszy byłby laminat jednostronny – miedzą na zewnątrz.

Jedna elektroda (ujemna – minus na obudowie) to ta płytka, druga to pewien kłopot konstrukcyjny. Zastosowałem 4 krokodylki przyłączone na krótkich i arcy-giętkich bo silikonowych kabelkach.
 Krokodylków mam od groma, bo swojego czasu dałem się skusić na całą paczkę za 19.90 zł w  supermarkecie. 
Ale o dziwo, to proste rozwiązanie działa i jednocześnie jestem w stanie podłączyć 4 podwójne elektrolity i wszystkie równocześnie formować.
A jak krótkie doświadczenie uczy, że formować trzeba. Po długim okresie składowania zajmuje ono co najmniej kilka godzin, aż prąd upływu spadnie tak to 30 czy 50 mikroamper. Co uważam za bardzo dobrą wartość, a kondensator pełnowartościowy, tak jak świąteczny obiad z przystawką.

1 komentarz:

  1. Witam. Widzę że kolega reanimuje stare KENy. Nie wiem czy warto. Kiedyś zajmowałem się tematem i musiałem wszystkie wymienić na nowe współczesne. Były wykrystalizowane i skorodowane okładki a w podwójnych taśma minusa skorodowana na zgięciach. Jak zmierzysz i ma duże ESR to nic z tego nie będzie. Ząb czasu zrobił swoje. Nie wiem na ile formowanie pomoże. Ale projekt maszyny do formowania godny podziwu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń