poniedziałek, 21 października 2019

Starsza siostra Chopina czyli lepiej mniej ale lepiej


Kiedyś studiując numery Radioelekronika (czy jeszcze Radioamatora i Krótkofalowca) natrafiłem na ciekawy schemat. Odbiornik Chopin Stereo. Tranzystorowa końcówka mocy, ale jeszcze z lampami w części radiowej. Były to czasy, gdy tranzystory w.cz. to był rarytas a ludzie się dopominali amplitunerów stereo, sprzętu Hi-Fi.
Teraz po wielu latach, gdy pojawiła się ciekawa oferta na portalu aukcyjnym, Chopin szybko znalazł nowy dom.
Chopin R5932
W kilka miesięcy  później dołączyła do kolekcji jego (jak się okazało) starsza siostra czyli Halka.
i Halka R4932
Odbiorniki te różnią się w zasadzie tylko rozwiązaniem wzmacniacza mocy. Halka czyli Videoton 4932 ma wzmacniacz jeszcze na lampach ECL86,
Dwie ECL86 w końcówce Halki.
 Chopin (Videoton R5932-115) już na germanowych tranzystorach, no i większej mocy. Po odczekaniu swojego na półce w kolejce pierwsza na warsztat trafiła Halka. Jak się okazało radio było dostosowane (częściowo) do wyższego UKF, ale perspektywiczne tj. dające znaki życia. Po otwarciu obudowy okazało się, że jak to się mówi :”nasi już tu byli”. I muszę przyznać, że wiedzieli co robili.
Kondensatorki powymieniane.
Krzemowe diody zamiast silikonowego prostownika, w anodowym obwodzie dodatkowy rezystor, oryginalny (i pewnie uszkodzony) elektrolit zamieniony dwoma domontowanymi kondensatorami, a przy głowicy znalazł się konwerter standardów UKF. Poza tym wymienione zostały praktycznie wszystkie kondensatory elektrolityczne i papierowe, widać ktoś kto to robił wiedział co trzeba.
Te papierowe kondensatory na transformatorach pracują w sprzężeniu zwrotnym zbocznikowane 330omowymi rezystorami. Nawet duża upływność nie przeszkodzi.
 Tam gdzie nie było sensu wymieniać na takie bez upływności pozostawił papierowe. Nie mniej kilka swoich poprawek zdecydowałem się zastosować. Po pierwsze ten dodatkowy rezystor w anodowym był trochę za duży i za bardzo redukował napięcie, grzejąc się przeokropnie. Zamiast 360 om dałem 100 om, przy napięciu na transformatorze ustawionym na 240V mamy anodowe jak na schemacie (250V). Co więcej okazało się, że tą przestrzenną konstrukcję z klejem mocowanymi kondensatorami 2x200uF dało się ładne zastąpić zestawem 200uF+100uF, na płytce mocowanymi.
Dwaj 200uF koledzy trytytką złączeni. No mi się to nie podoba.
Problem z przydźwiękiem pozostał, ale jak to opisał kolega Bratyslaw z Elektrody, to raczej prowadzenie masy główną winę ponosi. To mam do jeszcze zrobienia.
Tutaj też takie kondensatory w zasilaniu konwertera.
W tym bardzo dobrze przygotowanym opisie, jak i innych miejscach w cyberprzestrzeni jest instrukcja przestrojenia na zakres CCIR. Instrukcja tak prosta, aż trudno uwierzyć, że poprawna.
Z opisu kolegi Bratyslawa - komentarze moje.
 Jak by prosto z książek Wojciechowskiego podana. Drażni mnie osobiście stosowanie konwerterów, więc z radością wylutowałem to ciało obce i postępując zgodnie z opisem z głowicy usunąłem dodatkowe cewki (z karkasami) oraz kondensatory do cewek wariatorów dolutowane. Myślałem, że to jakiś żart, żeby wylutować po całości, ale w praktyce okazało się, że pojemności montażowe są takie jak trzeba.
Korekta do instrukcji serwisowej.
Wyglądało to nawet jakby głowica była projektowana i budowana CCIR, a do OIRT dodatkowymi elementami przymuszana. Dziwne, bo Węgrzy też dali się w niski UKF wmanewrować. No chyba, że miała ona (głowica znaczy się) jakiegoś niesocjalistycznego przodka.
OIRT  Wytęż wzrok !

i masz CCIR !
Zakres przestrajania dało się ustawić a 87,5 do 102 MHz – dla mnie wystarczy. Trochę kusi by troszkę przeciągnąć tak do 104.9MHz by móc posłuchać Programu Drugiego PR, a w nim narodowej opery. W końcu mamy Rok Moniuszkowski i rad nie rad, człowiek powinien arii Jontka posłuchać. I to na takim sprzęcie.
Okazało się, że mniej elementów (konwerter, dwie cewki i dwa kondensatory) to lepiej. Radio gra, no jeszcze nad stereodekoderem trzeba będzie popracować, bo mój poprzednik widać nie tylko wnętrze głowicy omijał, ale i tą płytkę też. Nie tykana.
Dziewiczy stereodekoder.
 Dla mnie to będzie wyzwanie – do tej pory nie naprawiałem i nie stroiłem żadnego takiego tranzystorowego ustrojstwa. Ale i tu kolega Bratysław wszystko ładnie opisał. Idę w ciemno – musi się udać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz