czwartek, 20 lutego 2020

Sprzęgło Saby czyli relacja mechanika (niepraktykującego)


Jestem mechanikiem. Podwójnie dyplomowanym – raz w technikum, drugi raz na politechnice. Ale jestem mechanikiem  jak to się mówi: „niepraktykującym”. No może przez kilka lat serwisując mini-laby czy kopiarki, to byłem takim mechanikiem jak w ASO: podłączyć komputer – odczytać błędy, wymienić (to ważne – wymienić) uszkodzone części, podregulować i coś posmarować.
Żaden mechanik - serwisant/wymieniacz. Nie tam, że z kawałka blachy, pręta czy bednarki za pomocą technologii kowalskich czy obróbki metali coś powstawało. 

Bardzo lubię pooglądać jak np. remontowany (odbudowywane powiedzieć należy) są samochody – patrz „Polskie Porsche” czy „Ferrari w cenie Skody”. Tu cenię pracę Patryka Mikiciuka i jego sposób prezentowania polskich mechaników odbudowujących niemiecką, czy też włoską technikę motoryzacyjną. Przyjemność to dla mnie wielka, siedząc na kanapie oglądać: a to odbudowanie karoserii, a to szlifowanie głowicy, a to to a to tamto. Człowiek się czuje jak by sam to naprawiał, montować czy regulował. Od blacharki, silnika czy sprzęgła.
No właśnie sprzęgła, w niektórych odbiornikach radiowych jest sprzęgło i to bardzo kłopotliwe sprzęgło. 

W SABA-ch Niemcy zastosowali bardzo złożoną konstrukcję - wiadomo miało współpracować z automatyczna skrzynią, … wróć…. z automatycznym strojeniem Ja też (tak jak Patryk) zwiozłem do warsztatu Zygmunta kilka takich Sab. Jedna miała je zdekompletowanie, druga pożarte przez cynkową zarazę, no w trzeciej było OK. Ale o tej to nie ma co pisać – jeden wieczór i po naprawie.

Kolega Zygmunt, najpierw się smucił tym co zastał (ja pocieszałem), potem w głowę zachodził (coś próbowałem sugerować), ale jak za robotę zabrał to już tylko jest się czym pochwalić.

Po kolei – radio przywiezione przez mnie spod Kielc, grające i po elektrycznej stronie nie wymagające. Sprzęgło jeszcze przed wyskrzynkowaniem zdradzało problem korozją.
Oznaki korozji talerzyka.
Po wyjęciu było jeszcze gorzej. Jeden z talerzyków (ciekawe zawsze ten od frontu) skorodowany, podobnie jak elementy korpusu, co ciekawe palec wybieraka, że go nazwę) – ok.
A tu wyglądało dobrze.

Zygmunt jako dyplomowany elektryk od wszelkich napięć i prądów, także talentem mechanicznym jest obdarzony. Tak, że dostępnymi środkami, z dostępnych materiałów elementy obudowy sprzęgła w jeden czy dwa dni powstały.
Skorodowany i rozsypujący się element sprzęgła.

Na początku była blacha.
Nabrała kształtu.

Elementy gotowe
Już zamontowane.
Zaprzyjaźniony tokarz z mosiądzu dotoczył talerzyk. 
Talerzyk zwiększył średnice o 2 mm.
W mniej niż tydzień sprawne sprzęgło powstało, roboty i kombinowania było sporo.No może nie wygląda jak fabryczne, bo brak obrabiarek CNC czy drukarek 3D. Ale jak na to co w domowym imadle dało się zrobić - to jest super. Już zamontowane i działające.

Wiem, że Patryk to by ze trzy odcinki o sprzęgle zrobił, a ja tylko jednego posta i to krótkiego. jako uprzyjemnienie - prawie poklatkowy reportaż z montażu.
Wymiana sprzęgła bez rozpinania linek. 
Gotowe.
Jednak polski mechanik (praktykujący) potrafi. Zaprze się i zrobi.

 Wiedzcie, zdolnych ludzi mamy, jak coś tam za granicą sknocą (sprzęgło, silnik czy coś tam innego) to się u nas naprawi.

3 komentarze:

  1. Dziękuję za kolejny interesujący wpis.
    Jak pisałem ostatnio o druku 3D - to teraz, widząc problem, się z niego wycofuję. Toczenie jest znacznie lepszym rozwiązaniem. Otóż w druku 3D zawsze, ale to zawsze jest jedna płaszczyzna gorsza, felerniejsza, ogólnie tam będzie pękało, tam będzie pełzanie, delaminacja, ugięcia, tam będą się wszystkie możliwe złe rzeczy działy z ograniczeniem rozdzielczości druku włącznie. Niedawno zaprojektowałem dość skomplikowany element do druku 3D, w którym zasadniczą rolę odgrywała spora, niemal na 270 stopni zwinięta sprężyna jakby z wygiętego płaskownika. Nie dało się tego wydrukować tak, by owa felerna płaszczyzna wyszła po szerokości płaskownika - zawsze musiała wypaść gdzieś w jego biegu. Wkrótce pożałowałem, gdy podczas usuwania elementów wspierających pękła jedna ze sprężyn dokładnie na znanej już płaszczyźnie. Druga poszła wkrótce potem, w trakcie próbnej eksploatacji. Pomogło dopiero złączenie na gorąco i wtopienie gorącą lutownicą "klamer wzmacniających" z kawałków drutu ze spinacza do papieru.
    Pozdrawiam
    Czytelnik

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, mam identyczny problem z rozpadającym się sprzęgłem od saby. Czy warsztat Pana Zygmunta może przyjąć nowe zlecenie naprawy sprzęgła?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapytamy - proszę o kontakt e-mailem radiowe.pogaduchy@gmail.com

    OdpowiedzUsuń