Dla wiodącego Menueta (w tle całego tego bloga) była to ozdoba wręcz konieczna.
Pokusiłem się jednak ten znaczek skopiować, nie przenosić. Co uważniejsi czytelnicy mogli i mogą śledzić postęp opanowania technologii, niektórzy otrzymali nawet próbne odlewy i ich użyli.
Calypso okazało się na tyle wdzięcznym obiektem do eksplorowania, iż poświęciłem mu kilka miesięcy. Niemalże wszystko zostało naprawione, lub odnowione.
Jeszcze w piwnicy |
- po skopiowaniu znaczka usunąłem starą powierzchnię lakierniczą,
- drobne odpryski forniru także zostały uzupełnione, nie były one na tyle duże abym musiał angażować Szwagra,
- położyłem chyba ze cztery warstwy lakieru, szlifując i doskonaląc każdą następną,
- wszystkie elementy mosiężna zostały oczyszczone, i tam gdzie to było możliwe przeszlifowane i wypolerowane, a następnie poryte cienką warstwą lakieru,
Obudowa w trakcie malowania |
- elementy plastikowe zdemontowane i oczyszczone. Nawet troszkę starałem się je wybielić w utleniającym żelu, efekty był ale ze względu na słabe już UV (był już październik) efekt skromny. Nie mniej metoda kolegów komputerowców (dzięki froti) okazała się ciekawą i obiecującą. Koledzy konsolowcy nie pozostają w tyle.
- wymieniłem tkaniny głośnikowe za siatkami na nowe,
- dorobiłem dolna pokrywę, stara chyba się w czasie remontu gdzieś zapodziała.
Niestety skala
nie podołała, odpryski lakieru były na tyle duże, iż zdecydowałem się na
wstawienie skali od siostrzanej RAMONY. Oryginał pewnie był wykonywany wg.
oszczędnościowego patentu 36846.
Scan zachowałem dla potomności może się pokuszę o odtworzenie |
Wnętrze:
- prostownik selenowy był totalnie wywalony, zastąpił go „nowy” od Menueta, kondensatory elektrolityczne zaś okazały się na tyle sprawne że z brumem walczyć nie musiałem,
- potencjometry przeczyszczone,
- kondensatory papierowe to już teraz tylko wspomnienie, troszkę kłopotów miałem z tymi „odkłóconymi „trójnóżkowymi kondensatorami przy potencjometrach, ale patent z plecionką nałożoną na normalny poliestrowy zupełnie dobrze spełniły swoją rolę. Nie wiem czy do końca były potrzebne, ale widać były bo w tych biednych gomułkowskich czasach stosowano.
- naprawiłem zerwaną antenę ferrytową, niestety elementy robione z dętek rowerowych sparciały przez te 50-lat, wszystko co na gumce przymocowane było, teraz latało jak tylko mogło.
- troszkę zabawy wymagało pozbycie się pasożytniczych oscylacji w okolicy 30kHz ( o tym wątku troszkę potem), ale przebudowa otoczenia EL84 pomogła,
- strojenie w najprostszej postaci za pomocą generatora okazało się zupełnie wystarczające, Selektograf powędrował do innego radio-zapaleńca, niech mu dobrze służy. Ja jeszcze do końca nie przesiadłem się na K937,
- oryginalna EM80 okazała się za słaba, kupiony radziecki zamiennik z kolei za duży co w połączniu z koniecznością wymiany skali spowodowało, iż skończyło się na EM84, a dokładniej znów radzieckim odpowiedniku. Świeci jak kremlowska gwaiazda, tylko że na zielono.
- no i najważniejsza zmiana – radio na starą głowicę, Calypso dawca przysłany został z Poznania i przydał się wielokrotnie. Klawisze i kilka rezystorów było jak znalazł.
Słowem trwało to
350 tyś minut (od zakupu do skończenia prac), kosztowało wielokrotnie więcej niż
przysłowiowa stówka, którą za radio zapłaciłem, parę razy cyna kapnęła, raz
leciutko anodowe popieściło.
Ale działa gra i chyba jeszcze przed świętami trafi do Galerii Pani Lampy.
Ale działa gra i chyba jeszcze przed świętami trafi do Galerii Pani Lampy.
Lampa kupiona u Pani Lampy |
Na mnie w piwnicy czekają trzy następne Calypso, o dwu Ramonkach nie wspomnę. Znaczy się, wspomnę, ale w przyszłorocznych postach
Wszystkich czytelnikom, tym wiernym i
wyczekującym na każdego posta, tym sporadycznym, a i tym zupełnie przypadkowym
z całego serca życzę:
Zdrowych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Wszelkiej Pomyślności na cały nowy 2014 rok.
Zdrowych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Wszelkiej Pomyślności na cały nowy 2014 rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz