sobota, 25 stycznia 2014

Kółko graniaste czy o postępie w technologii i międzypokoleniowej łączności jednocześnie.


Pracuję nad takim fajnym, małym radyjkiem, o austryjackim rodowodzie. 

O samej firmie EUMIG nie wiedziałem do tej pory zbyt wiele. 
Po przeglądnięciu internetu okazało sie, iż wiedeńska wytwórnia w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych zaprzestała produkcji odbiorników radiowych, skupiając się na produkcji kamer filmowych i projektorów.

Emiguette, była jednym z bardziej udanych i popularnych modeli - wyprodukowano ponad 500.000 sztuk, jej podobizna znalazła sie na pocztówce-pamiątce z zakładowego muzeum. 
Były robione także wersje z gramofonem. W sumie bardzo ładne, zgrabne i udane radyjko. Pod względem elektrycznym też proste i nie przekombinowane.
Jeszcze z ogłoszenia.
 „Austryjaczka” trafiła do mnie co nieco szczerbata, ale cena była bardzo atrakcyjna i stan obudowy wyglądał na znośny. Podjąłem wyzwanie i z okolic Tarnowa przywiozłem radio do domu. Po rozpakowaniu paczki (było już gotowe do wysyłki) spotkała mnie miła niespodzianka – brakujący klawisz był wewnątrz, chociaż nieco uszkodzony, ale nadający się do naprawy. Tak więc na razie nie będę musiał zdobywać nowych doświadczeń z kopiowania plastikowych elementów. Zostawię tą wiedzę na razie profesjonalistom, pozostając przy odlewaniu prostych znaczków.

Do roboty.

Zasilanie powróciło po podgięciu blaszki przepinającej poszczególne odczepy transformatora.

Nie było to jednak jedyne uszkodzenie. Już sam wzmacniacz m.cz. zdradzał objawy niesprawności – prąd lampy EL84 mierzony na rezystorze katodowym szybko naprowadził mnie na przyczynę – kondensatory papierowe. Ale o tym w kolejnym odcinku.

Po zgrubnym uruchomieniu toru FM zabrałem się za naprawę mechanizmu strojenia. Uszkodzone było koło napędowe kondensatora obrotowego - miało wyłamany zaczep, jeden całkowicie, a drugi z widocznymi pęknięciami zmęczeniowymi. 
Stan zastany - z pozoru wszystko działa, ale jak się dobrze przyjżeć.

Wszystko zrobione z plastiku, jakiegoś poli…styro..coś…tam. Przesłałem zdjęcia tego nieszczęścia do Tomka, człowieka bardzo w technologii radiowej z lat siedemdziesiątych doświadczonego. Czasów gdy to plastik szeroką falą wypierał już wszystkie szlachetne radiotechniczne materiał, sprowadzając całość konstrukcji radioodbiornika do składanki wyprasek z różnego rodzaju tworzyw sztucznych. Gdzie w walce o jak najniższą cenę, łatwość produkcji i powtarzalność poległy mniej i bardziej szlachetne metale, ebonity i bakelity, a szlachetne drewno i okleiny słowem wszystko co rzemieślnik mógł naprawić wymienić lub zastąpić zastąpiły erzace wszystkiego. 
Widać pęknięcia zmęczeniowe.

Odpowiedź Tomka była jasna i prosta:

To zapewne polistyren jakiś modyfikowany. Straszne goovno bo sie rozpada po latach.
Nie kleił bym tego bo wszelkie znane kleje pogorszą sytuacje i spoina robi sie krucha i rozsypie się. Dorób do obu zaczepów wzorniki wg kształtu z blaszki mosiężnej bo sztywna i mocna.   

I tu postanowiłem posłuchać starszego kolegi i nie eksperymentować,
Za 5 PLN na ul. Wileńskiej kawałek mosiężnej blaski kupiłem, grubości 0,4mm, więc jednocześnie wystarczająco sztywnej a jednocześnie na tyle cienkiej by nożyczkami móc przyciąć.
Gotowi do akcji
Sklep jest naprawdę dobrze zaopatrzony we wszelkie metale mniej i bardziej kolorowe, ale tego dnia jakoś pustawo było, i sprzedawcy choć mili i uczynni to trochę na znudzonych wyglądali. Oj, trudne czasy przez te wszystkie plastiki nastały.
Mosiądz i cyna - szlachetne z natury.
Z wielu przemyśliwanych wariantów szlachetnego implanta do plastikowego koła wyszedł spod nożyczek, iglaków i lutownicy mniej więcej taki jak na fotografiach.
Jak ta lala!
Jak później odnalazłem w necie na jednej z fotografii, to w późniejszych wersjach sam producent zmodyfikował kształt zaczepów na solidniejsze, zatem problem mój nie był nietypowy. Wkleiłem toto na butapren (tak Tomek radził) i kółko wyglądało na całkowicie do życia przywrócone. 

Kółko z natury swojej jest okrągłe i łatwo się toczy, stoczyło się ze stołu i o podłogę hukło, i się potłukło. Uszkodziła się bieżnia przewidziana dla strojenie FM.
Katastrofa

Aż płakać się chciało, a na usta cisnął się dziecięcy wierszyk:

Emiguette ma tak troszkę nietypowo zorganizowane strojenie, tak że linka która przemieszcza wskazówkę skali jednocześnie napędza kondensator, zaś głowica UKF jest przestrajana jest pomocą stalowej plecionej linki odwijającej się z mniejszej bieżni.

 I tutaj wręcz zbawiennymi okazały się słowa Tomka, który pisał w jednym ze swoich e-maili:
Dobrze że koło gładkie a jak Ci sie rozpadnie na 100 mln kawałków to się jakieś podbierze bo mam w przydasiach .Zwymiaruj sobie na wsiakij pażarnyj słuczaj. Mocowanie na oś zawsze się jakoś dorobi bo nie krytyczne ale ważna średnica bo nie pokryje skali!

„Wsiakij pożarnyj słuczaj” – przebrzydły rusycyzm, ale jakże w swej prostocie użyteczny. Zwymiarowałem koło posługując się i tabletem (zdjęcie i elektroniczne szkicowanie) i suwmiarką, którą to  odziedziczyłem po moim Tacie.
Dokumentacjia to wspólne dzieło suwmiarki z lat sześćdziesiątych i Galaxy Note (50 lat młodszy)
 Pamiętam, że z nią rozpoczynałem swoją edukację na warsztatach w technikum mechanicznym, póżniej zagościła w szufladzie pośród najpotrzebniejszych narzędzi. Ostatnio jest mi podkradana przez syna, który to na laborce z materiałoznawstwa elektrotechnicznego (I rok na Wydziale Elektrycznym PW) odkrył co to noniusz i jak się tym przyrządem posługuje. Na suwmiarce swojego dziadka – aż miło na duszy.Nowoczesną suwmiarkę z elektronicznym wskaźnikiem odstawiliśmy na bok – nikomu się nie chce baterii wymienić, a ta kupiona w Tshibo za 29,99, żre je okrutnie. Ta historyczna nie potrzebuje żadnych „consumables” i mierzy niezawodnie.

 Uszkodzona bieżnia miała średnice 7,4 mm i przy średnicy osi kondensatora (6 mm) nie dawała zbyt wiele możliwości naprawy lub/i dosztukowania w warunkach mojego warsztatu. Już nawet myślałem o wydrukowaniu takiego koła w całości na drukarce 3D odtwarzając jednocześnie i zaczepy, i bieżnię. Piękny jest ten postęp techniczny, nowe materiały i technologie. Syn się po swojemu (tj. niezależnia) już wkręcił w temat, buduje robota o zagadkowej nazwie CHULA_RAK, drukując plastikowe odnóża na podstawie projektu w AUTOCAD. XXI wiek całą gębą.
Drukarka 3D - może kiedyś i ja z niej skorzystam.
Pomysł, który ja przekułem w czyn, nie wymagał aż tak wyrafinowanej techniki. Postanowiłem na oś nałożyć termokurczliwą koszulkę, tak aby po zaciśnięciu wypadkowa średnica wyniosła dokładnie zmierzone 7,4 mm. 
Prototyp.
Za podstawę, a właściwie rdzeń dla prototypu posłużyło wiertło o średnicy jak oś kondensatora, a żądaną docelową średnicę osiągnąć próbowałem dowijając wstępnie na wiertło papierową taśmą maskującą. Jak się okazało 6 warstw zupełnie wystarczyło. Mamy bieżnie dla FM.
Mamy 7,4 mm
Z koła usunąłem resztki tej starej doszlifowując na papierze ściernym 600, tak aby gładko przylegało do nowo wytworzonej. Założenie linki stalowej było już formalnością. 
Bieżnia gotowa.
Koło już bez bieżni.

Linka od AM była na tyle sfatygowana, iż musiałem ją zastąpić. Na szczęście nie była przerwana, więc za pomocą dwu gwoździków wbitych do drewnianego blatu skopiowałem jej długość nie mierząc niczego.
Linka stąd - do końca stołu.
Jak się okazało wystarczająco precyzyjnie. Za materiał na linkę posłużyła „plecionka na sumy” kupiona w Rybniku. Zrobiłem ją ciut krótszą, licząc na to, że się właśnie ciut wyciągnie. Jak się później okazało wyciągnęła się dokładnie o ten ciut. Cały mechanizm działa ładnie i składnie działa, chociaż ten mosiężny implant troszkę przypomina złotego zęba.
I znów działa - sprzężyna o ciut więcej napięta. Po kilko obrotach powróciłą do oryginalnego naciągu.
Schemat linek w Emuigette - zawsze może sie przydać.
Tu skojarzenie z dentystycznymi klimatami jest jak najbardziej na miejscu – otóż nie dawno mój dentysta, idący z postępem czasu fachowiec zaproponował mi wstawienie mostu pomiędzy piątką a siódemką. Most ten został wykonany metoda druku laserowego ze stopu kobaltowo-molibdenowego, gdzieś w Izraelu na podstawie scanu uzębienia. 
Niewiarygodna technika i pomyśleć, że wdarła się do naszego codziennego życia, do nas samych. No tylko słowo „grosze” z wierszyka, trzeba było zastąpić „tysiami” K

Radio już na FM działa, pozostaje jeszcze uruchomienia AM (coś te średnie szwankują).

Na dodatek młody adept elektrotechniki wrócił z Koła Robotyki coś smutny    -  drukarka do odnóży szwankuje i trzeba będzie ostatnie odnóża robota wyciąć z laminatu. 

Mam kawałek, piłkę włosową – niech ćwiczy rękę, precyzję i skrupulatność. Nie wszystko się da zastąpić przez Nowy Cyfrowy Świat, przez Nową Rzeczywistość w 3D drukowaną. Czasem musimy się cofnąć do prostszych technologii, bardziej od ludzi wymagających, ale jakże w trudnych sytuacjach uczynnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz