Podobno to nie
suknia zdobi kobietę, nie mniej jednak nasz kochana płeć piękna dużą wagę
przywiązuje do wszelkich tekstylnych części stroju. Potrafi dobrać i krój, i fakturę tkaniny, jej upięcie czy
ułożenie.
W
radioodbiornikach czas „elementów tekstylnych” zda się, minął bezpowrotnie. No
może w niektórych zestawach głośnikowych jeszcze się trzyma. Tak na moje oko radiohistoryka-amatora, to w drugiej połowie lat sześćdziesiątych przestano zasłaniać głośniki
tkaniną, przechodząc na wszelkiego rodzaju szczebelki czy perforowane sitka.
Okropność.
Już nawet takie porządne Calypso, miało mosiężną kratkę,
przez którą przepuszczało wszelkie dźwięki.
Pod tą kratką znalazła się jednak tkanina (a raczej gaza zabarwiona na
brązowo), ale bardziej w celu zabezpieczenia głośników przed kurzem czy owadami,
niż w celach ozdobnych.
W złotym okresie
rozwoju radiofonii, tuż przed zdominowaniem świata przez telewizję, każde
szanujące się radio miało tkaniną przód swój wyozdobiony. Im model był lepszy, w więcej lamp i obwodów
strojonych wyposażony, tym lepszej tkaniny używano, ba nawet złote nici
przeplatane odnaleźć gdzieniegdzie można. Ważny był materiał, krój i ułożenie.
Wracają do
Eumigette, to jej tkanina była dwubarwna, w bardzo delikatną kratkę z czarnymi
elementami. Subtelne, skromne i
gustowne. Bez przepychu cesarskiego dworu, ale w dobrym wiedeńskim guście.
Przed czyszczeniem, no źle nie jest, ale jest brudno. |
Po zasięgnięciu
opinii specjalistów postanowiłem postąpić następująco:
Pierwszy krok to odkurzanie, powtarza to każdy i wszędzie, i
rzeczywiście drobny pył, który można bez trudu usunąć odkurzaczem, ale po potraktowaniu
wodą ten sam niewinny pyłek może okazać się groźnym, paskudnym i nieusuwalnym
brudem.
Drugi mycie na desce z użyciem minimalnej ilości wody
bardziej nacierając, niż popłukując.
A potem to tylko suszenie, najlepiej pod naciskiem z
odsysaniem przez papier nadmiaru wilgoci.
Taki był plan.
Wyszło jak to w życiu – inaczej.
Problem pojawił
się już w połowie czyszczenia tamponem z mydłem. Okazało się, iż tkanina
zamiast stać się jaśniejsza zaczyna się zabarwiać! Co gorsza deska spod spodu
(a dokładniej mówiąc sklejka), nawet
przy tak niewielkiej ilości wilgoci zaczęła się paczyć i rozwarstwiać. Znów ten austryjacki
klajster.
Nie pozostało nic
innego jak oddzielić tkaninę od deski i spróbować rozdzielnie potraktować
obydwa elementy. Nie było trudno, klej trzymający tkaninę też już miał swoje
najlepsze lata za sobą i ostrym nożem udało się to bez większych zniszczeń.
Tkanina co prawda miejscami klejem była przesycona, ale cała i bez podarć.
Jednocześnie stała się jasna przyczyna problemu – deska była zabarwiona, zapewne w celu dostosowania do ciemnej membrany głośnika.
Udało się rozdzielić zewnętrzną warstwę sklejki, solidnie ją przykleić, wyrównać i pomalować – już lakierobejcą by uniknąć powtórnego problemu przy naklejaniu.
Co do tkaniny to
zgodnie z sugestią kolegów z forum, postarałem się w bardzo przybliżony sposób
odtworzyć cud mieszankę samopiorącą, na którą złożyły się: woda, Domestos i
proszek do białego. Ilości na oko, z przewagą wody. Oczywiście zastosowanie ma najmocniej
piorąca chemia niemiecka!
Zabulgotało,
zapieniło i na noc pozostawiłem do zadziałania.
Po prawej - po "praniu" - KOLOR PODCIEKŁ |
Jednocześnie stała się jasna przyczyna problemu – deska była zabarwiona, zapewne w celu dostosowania do ciemnej membrany głośnika.
Udało się rozdzielić zewnętrzną warstwę sklejki, solidnie ją przykleić, wyrównać i pomalować – już lakierobejcą by uniknąć powtórnego problemu przy naklejaniu.
I tu moja żona, miast rozpaczać czy wywłóczyć pretensje za nieumiejętne wypranie ( tj. z nieodwracalnym zniszczeniem), wpadła na arcyprosty pomysł – "Weź ty użyj kanwy do wyszywania" – usłyszałem. Genialne. Tkanina z bardzo równym kwadratowym wzorkiem, dostępne (w szafie, w woreczku z resztkami tkanin) i w ładnie pasującym kremowym kolorze.
Ręce, które leczą
(małżonki mojej tym razem) za pomocą żelazka w kilka chwil przywróciły równą
powierzchnie. Przycięcie i przyklejenia, a raczej przyklejenie i docięcie było
już stosunkowo łatwe. Oczywiście bez super prasy z kilku płyt pilśniowych i tym
razem nie obyło się.
Po zamontowaniu
Eumigette, prezentuje się wspaniale i z pewnością może pójść na najelegantsze przyjęcie.
Pamiętajcie,
nawet jeśli kiecka okaże się za ciasna, poplamiona i podarta, to nasze Panie
potrafią zawsze coś zrobić z niczego. Tu upiąć, tu przycerować w sam raz na bal, może
być i Bal Wiedeński.
Stanowisko do klejenia |
Dodaj napis |
Sam wolę sernik
tej prominencji, czego z okazji Tłustego Czwartku właśnie delektuję :-)
Czy jest możliwość nabycia napisu "Podhale"?
OdpowiedzUsuń