środa, 15 kwietnia 2015

Gesellschaft czyli ponadgraniczna łączność radiowa

Radio jest formą łączności, łączności nie tylko pomiędzy emiterem a detektorem, pomiędzy studiem a słuchaczami a jak się okazuje  pomiędzy ludźmi, którzy tej pasji stali się wierni.
Jak pokazuje praktyka w tym łączeniu nie ma większych przeszkód w postaci granic czy języków. Fale radiowe i radiowe pasje nie znają podziałów terytorialnych i historycznych, lecą i łączą.

W miniony weekend dane mi było uczestniczyć w spotkaniu takiego ponad narodowego forum - sekcji polskiej GFGF czyli Gesellschaft der Freunde der Geschichte des Funkwesens e.V. czyli Towarzystwa Przyjaciół Historii Fal Radiowych jak wujek Google rzecze. To e.V. to nie elektronoVolty ale "stowarzyszenie zarejestrowane" – tak podpowiada ciotka Wikipedia.

Język niemiecki jest dla mnie językiem niemalże niemym (ot etymologia słowa "Niemcy" się kłania). Co prawda mój dziadek jako poddany Franciszka Józefa przed I wojną światową, mój Tata jako robotnik przymusowy w trakcie II Światowej wojny jak i moje dzieci władają w różnym stopniu językiem onym, to ja okazuję się brakującym ogniwem.
Nie było mi dane nauczyć się mowy Goethe-go, zdaje mi się, iż to dla tego, że w okresie młodzieńczym w kioskach RSW RUCH w Nowym Targu dostępne było Pадио (2 egz.), Amatérské Radio (1 sztuka w kiosku na Szaflarskiej) ale nie FUNK-TECHNIK. Nie było sposobności i motywacji. Szkoda, szkoda tym bardziej, iż w dziedzinie radiotechniki to właśnie język niemiecki, publikacje w tym języku jak i władający nimże mają wiele do przekazania. Archiwum GFGF jest przebogate, mają większość książek po niemiecku i jedną po polsku. Zupełnie odwrotnie niż u mnie.

Bliskie sąsiedztwo, import w latach 50-tych jak i licznie pojawiające się na naszym rynku wtórnym niemieckie odbiorniki, np. z wystawek pochodzące, powoduje, że niemiecka radiotechnika jest dość znana w Polsce.

Spotkanie, które odbyło się w miniony weekend było w formie i zawartości różne od spotkań warszawskiego Towarzystwa Trioda, w których trzech wydaniach dane mi było uczestniczyć. Było mniej prezentacji (słownie jedna), za to więcej pogaduszek i bardzo fajnej atmosfery – właśnie z tym słowem „Freunde”,w tle i znaczeniu.
Duchem, który wszystko łączył i w dużej mierze napędzał był Pan Krystian, łączący w sobie obydwa narodowe pierwiastki i doskonale spajając całość zespołu.
Z ważniejszych zdarzeń to kolejna prezentacja legendarnego już odbiornika PRK (Polskie Radio Kolekcjonerskie), tworu który jak się domyślam, ma za zadania cieszyć swą idealności, doskonałością i elitarnością.
Ciekawym było podziwiać przeogromny wkład pracy i wysiłku w powstanie takiego radia.
Użyteczność nieznaczna, radość przeogromna. Nawet przy oglądaniu.
 Prezes GFGF Ingo Pötschke zaprezentował historię firmy Graetz i później RTF STERN.

A że miałem kilkumiesięczne doświadczenie z modelem 7E86, historia ta była dla mnie osobiście bardzo ciekawa. Szkoda, że tak smutno się kończy – zakłady zostały wykupione i zamknięte w latach 90-tych, zupełnie jak u nas Siemens postąpił z ZWUT.
 
Wieczór, oprócz dyskusji  poświęcano na próby odebrania Warszawy I, na reakcyjnym odbiorniku zbudowanym przez Alka, i na lampie produkcji Alka. Udało się!
Nie mniej z powodu przeogromnego elektromagnetycznego smogu tylko pierwszy stopień słyszalności został osiągnięty.
Dało się rozpoznać czy mówią czy grają. Oj, przydałoby się spotkanie gdzieś na „czystym eterze”- coś pomyślę, a pod halami w sierpniu jest tak pięknie.

W trakcie spotkania odbyła się giełda, radio-przydasi.
Ja wzbogaciłem się o dwa bakelitowe analogowe przyrządy (klasa 0,5%), odbiornik nasłuchowy i jeszcze dwie drobnostki.
Niektórym kolegom to jednak tak dobrze giełda się przysłużyła, że aż trudno było odjechać.

Druga niedziela miesiąca to także tradycyjny Jarmark Staroci w Legnicy.
Radyjek naliczyłem 4 sztuki i wszystkie w jakiś sposób symboliczne: Mende (przedwojenne) z Drezna,
Juwel 2 (omawiany na prezentacji),
poradziecka Baltika i czeska Mikrofona.
Ale niektórzy koledzy to inne cuda upolowali.

Ja wróciłem z podręcznikiem tkactwa. Szwagierka już krosno rozstawiła, a Kosmos czeka na „szmatkę”, może się uda.

Następne spotkanie w pażdzierniku GFGF.pl chyba też  odbędzie się w Legnicy - o łaczność między ludźmi chodzi. Radio temu właśnie służy.

4 komentarze:

  1. A mnie marzy się taka giełda lampowa ( a zarazem spotkanie pasjonatów) w Warszawie....
    Nawet będąc ostatnio na tzw. Nowej Giełdzie Staroci (na Żeraniu) dowiedziałem się, że "wstęp wolny (i darmowy), i zapraszają wszystkich chętnych"... Miejsce by się więc znalazło - ale.... czy jest taka potrzeba i znaleźliby się chętni do uczestnictwa?... I jaką właściwie formułę by to miało przyjąć?...

    Pozdrawiam

    Jado.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamy w Warszawie Wolumen, niestety w pełni skomercjalizowany. W ramach spotkań Triody też odbywały sie mini giełdy, ale to tak rzadko. Modelarze kolejowi spotykają się w Muzeum Techniki w co którąś niedzielę - może tam? Wystawa historycznych odbiorników przyciąga.

    Pozdrawiam,

    Wojtek

    OdpowiedzUsuń
  3. Umknął nam komentarz, ale już nadrabiamy braki i z miłą przyjemnością czytamy reportażyk z wyprawy. Pozdrawiamy ciepło,
    Ania i Dariusz

    OdpowiedzUsuń
  4. Z góry zapraszam na kolejne spotkanie, chyba że jest taka możliwość i możemy posłuchać na czystych falach eteru.
    Marzy mi się spotkanie w Bukowinie wszystkich detektorowców i bateryjniaków. Niestety w tym roku chyba nie uda się zorganizować. Nawet Juhasa w tym celu kupiłem.
    W Góry zapraszam, w Góry.

    Wojciech

    OdpowiedzUsuń