Pamiętam, w latach szkolnych wycieczkę do stolicy, gdzie jedną
z atrakcji dla chłopaka z prowincji była wizyta w czterogwiazdkowym hotelu
Victoria INTERCONTINENTAL - urwaliśmy się na pół godzinki ze zwiedzania
zabytków, by wnętrze hotelu obejrzeć. Z perspektywy lat - dziecięcy wybryk, ale
pamiętam warto było zobaczyć troszkę innego, lepszego świata.
Teraz to nie tylko możemy o tym lepszym świecie posłuchać, możemy radia z tego lepszego świata kupić, za grosze, no ... powiedzmy setki złotówek.
Ilekroć przez Zgierz przejeżdżam, to kolega Tomasz zawsze
coś ciekawego do bagażnika wrzuci, a to z tekstem „… cud radyjko, weź posłuchaj
czy na tych krótkich to dobrze daje, bo …” , „ … a tu masz to wymiany tylko
ECH81, radio na germanach robione, cud niemieckiej techniki … „ itp. i tak dalej. A ja ciekawością napędzany,
rozum zostawiwszy na boku – pakuję do bagażnika i wiozę do Warszawy. Tak sobie nieraz
myślę, „po co to żem taszczył, ładował, rozpakowywał”.
Chyba tylko by konstruktorskie zamysły poodgadywał, porozgryzał dlaczego zrobili to tak, a nie
inaczej. Tak by połechtać troszkę moje inżynierskie kombinowanie, nad techniką
podziw wzbudzić i pozwolić się pozachwycać wytworami rąk i umysłu.
A skoro tak,
to pozwólcie, że z Wami się podzielę. Radio to „globalny” odbiornik przenośny
Schaub-Lorenz „INTERCONTINENTAL” o symbolu (wg. dokumentacji załączonej) 110553/58/59.Dosyć solidne, może nie aż tak ciężkie jak Julia Stereo z bateriami, nie mniej swoje waży.
Zakres fal długich, średnich i pięć zakresów fal krótkich – przełączanych bębnowym przełącznikiem z boku. Do tego klawiszowa regulacja szerokości pasma i ARCz dla FM. I tu ciekawostka – zakres do 108MHz czyli rzeczywiści globalne radio, nie tylko dla Niemców budowane.
![]() |
Kanał 70! 108MHz - super RMF FM się cieszy, |
![]() |
Zobaczcie jaka internacjonalna informacja oService Manual-u w pojemniku na beaterie umieszczonym ! |
Z tyłu pod przesuwaną klapką wyjście/wejście na diodowym
gniazdku i złącza antenowe.
Na tej ściance też nietypowe dodatkowe złącze - jak
się z opisu zorientowałem – do podłączenia anteny samochodowej (?)
Brakuje mi wyjścia na dodatkowy głośnik czy słuchawki. Ale
dźwięk z radia rekompensuje wszystko - jest bardzo dobry, przypuszczam że w tym
brzmieniu pomaga fakt, iż obudowa jest z drewnopochodnej płyty zbudowana i obklejona
czymś co introligatorski papier może przypominać. Delikatne to co nieco, ale
jakoś bez większych uszczerbków 50 lat przetrwało.
Troszkę zapachu warsztatu
nabrało - taka delikatna nutka dobrego tytoniu była do złapania po rozpakowaniu.
W dolnej części obudowy jest miejsce na baterie i kabel sieciowy, nawet ze
specjalnymi otworami na wtyczkę. Tak jak napisałem na baterie i na kabel – nie tak
jak w Julce, gdzie pojemnik albo baterie, albo kabel sieciowy zawiera.
Tu mamy też jeden taki element, który pozwolę sobie skrytykować
– do otwarcia pojemnika trzeba odkręcić
dwie śruby – bez groszowej monety - nie
poradzisz, paznokciem nie idzie.
![]() |
Polskie 20 groszy wtrące! |
Odkręcenie powyżej umieszczonych czterech wkrętów (standard
Philips) powyżej daje wgląd w środek. No ładne to i skomplikowane, dla mnie
troszkę za delikatne by grzebać i paluchy wkładać.
![]() |
Germany - te to grają, nie to co krzemowe ;-) |
Jest także wspominana przekładnią z koralikową, przez Tomasza wspominaną. Coś mi się kołacze, że podobne rozwiązanie widziałem w jakimś radzieckim odbiorniku – i bębnowy przełącznik i koralikowy łańcuszek.
Dużo miedzi, lub miedziowanych elementów, widać ze radio
miało być dobre i dobrze grać. Taki kawał dobrej inżynierskiej roboty, nie pod
bezwzględne dyktando księgowych i specjalistów od skracania życia produktów.
Dalej nie rozkręcałem, zabrałem na górę by w miarę
stabilnych warunkach obsłuchać. Długie ładne, właściwie to tylko PR1, ale
zawsze to Jedynka. Średnie, no niestety słychać przetwornice, ale wieczorem
bardzo znośne. Krótkie rzekłbym, no takie sobie – więcej by można oczekiwać,
ale jak sobie obiecałem – grzebać nie będę.
Z braku wyjścia na słuchawki postanowiłem
oszczędzać uszy rodzinie i tylko z pół godzinki „powarczałam i posyczałem” tym radiem.
Oj, trzeba kochać te szumy i trzaski by wyłowić wśród niech głos chińczyka po
polsku mówiącego – bo na radiofonicznych krótkich tylko to zostało. RWE i Głosu
Ameryki po polsku nie uświadczysz.
Kto ciekaw (i mam możliwość) może więcej elektroniki tego modelu na stronie Radiomuzeum pooglądać. Rzeczony egzemplarz, był przez Tomasza
uratowany i zaopatrzony – rączka jakaś tak znajoma, antena nie cała się chowała
– no i brakowało mapki i poradnika nasłuchowca, ale cóż chcieć przewie 50-tka stuknęła.
A INTERCONTINENTAL - no troszkę z perspektywy lat wygląda
inaczej.
Nie mniej radio działa i gra, a to w naszym wieku najważniejsze.