czwartek, 2 marca 2017

Przystrojenie UKF czyli dwie, a właściwie trzy małolaty z Bydgoszczy.

Pasja radiowa, jak każda inna, rzekłbym ma swoje „odcienie”. Dla mnie takim wiodącym tematem jest UKF i to ten najwcześniejszy. Może to za przyczyną MAJI 2, które to radio było pierwszym „moim”, może  to za przyczyną domowego Menueta (tak naprawdę to jemu tego UKF-u brakowało). Wszystko to co się wiąże z powstaniem, rozpowszechnieniem i użyciem modulacji częstotliwości jako metody komunikacji radiowej – to mnie wciąga i napędza. Z tego przymusu, już z rok temu z okładem, kupiłem takie radio niepozorne, firmy co do której sentymentu nie mam wcale, ale za to bardzo ładnie zachowane i bardzo, bardzo ciekawe radyjko. Siemens z 51 roku z wbudowaną przystawką UKW. Czyste płótno, bez zniszczeń w drewnie, szkle, tekturze czy bakelicie. Staroświeckie w wyglądzie i z magicznym napisem – UKW na skali.
Gałesczki z boku.
Co więcej w środeczku czysto i porządnie, nawet papierowe kondensatory ładnie wyglądające i ogólnie super.
Nazwa też Super Special 51. Już zrobiłem parę zdjęć, rozłożyłem się w warsztacie gdy …
gdy teściu przekazał mi dwa swojej radyjka z prośbą bym coś z nimi zrobił bo: obydwa zepsute, jedno to tylko szumi, a drugie się nie da słuchać. Radyjka, jak to radyjka taka produkcja przełomu systemu, może osiemdziesiąte może początek dziewięćdziesiątych, jeszcze niski UKF, trochę zmanierowane, ale dające znaki życia. Obydwa to w zasadzie to ten sam model ANIA, różniące się obudową i skali kierunkiem. No cóż robić biorę dwie małolaty do piwnicy, i to bez sprzeciwy żony, na teścia polecenie. No - pobawimy się.
Ta starsza R-612 okazała się całkowicie wierna staremu systemowi – generatorem PGS21 napędziłem ją do odtwarzania w zakresie OIRT-u 65-74MHz, czyli nie przestrajana. Młodsza R-613 w gorszym trochę stanie technicznym dawała posłuchać coś na tym współczesnym UKF-ie, ale słabo i strasznie zaszumione. Była zatem zmuszana do pracy w nowym systemie.
Opierając się o opis z Praktycznego Elektronika z 1999 roku (scan na Elektrodzie) przystąpiłem co prędzej do nawracania na obecnie panujący system.  Na początek troszkę teorii. W odbiorniku tym ( innych pochodnych, że wymienię TOLĘ, LIZĘ i ZOSIĘ)  istnieją 4 obwody rezonansowe w samej głowicy.
Niebieski - antenowy, kolejno -wejściowy, kolektorowy i heterodyna.
Pierwszy nazwijmy go „antenowy” składający się z C1 i pierwotnego uzwojenia TR1. Właściwie trudno się tu dopatrywać jakiegoś specjalnego transformatora – ot po kilka zwojów na rdzeniu ferrytowym.

Uzwojenie wtórne wraz kondensatorami C2 i C3 w szereg połączonymi stanowią obwód wejściowy wzmacniacza. Tu proszę upraszczam, oprócz kondensatorów sensu stricte, istnieją pojemności (a i indukcyjności także), które dopełniają te skupione w elementach. Te obwody nie są strojone, ich dobroć jest na tyle słaba, że powinny przenosić całe pasmo UKF (górne lub dolne) bez specjalnej zmiany wzmocnienia (tłumienia znaczy się). Kolejny to obwód rezonansowy w kolektorze tranzystora T1 i jest to obwód strojony.
Złożony jest też bardziej, oprócz indukcyjności L1, którą to rdzeniem możemy nastawiać, jest tam aż kilka kondensatorów. Po kolei C5 – no tego jakoby nie było, bo 4,7nF dla 100MHz to prawie zwarcie i jego rola tylko w stałym prądzie i zasilaniu T1 się liczy. C6 już pracuje całą swoją pojemnością w obwodzie rezonansowym. A poprzez C7 podłączone są równolegle dwa: C8 – przestrajający i C9 trymer z nim zrównoleglony – obydwa w agregacie zabudowane. C7 ma za zadanie dopasować, a dokładniej zawęzić zakres przestrajania obwodu. Dla OIRT było to tylko 74-65=9 MHz – tym prostym sposobem cały zakres obrotu kondensatora  wykorzystano. Przy CCIiR zastępowany jest zwoją – w sumie idzie to przez ponad 20MHz się przestroić. Czwartym obwodem w głowicy, który nas szczególnie interesuje to heterodyna. L3 jest cewką (też rdzeniem nastawną), stały kondensator to C18, podobną rolę jak C7 ma C17, trymer to C15, a przestrajany to C16. Jak napisałem, po całej wielkiej operacji przejścia na górny UKF, prawie 10 lat trwającej i przestrojeniu dziesiątek czy nawet setek tysięcy odbiorników różne gotowe przepisy powstawały.
Chociaż łatwo z nich korzystać i zazwyczaj dawały dobre rezultaty to jednak poznanie i zrozumienie roli poszczególnych elementów wnosi taki element edukacyjny – człowiek dokładnie wie co robi. I to sprawia przyjemność.
Jak wspomniałem pierwsze radyjko, to nieprzestrajane, potraktowałem dokładnie zgodnie z opisem z Praktycznego Elektronika roku. Zakres zmian jest tam dobrze opisany. Z największych wyzwań to było odwinięcie dwu zwojów z cewki heterodyny.
Troszkę nieostre wyszło.
Udało się, no może cewka po tej operacji nie wyglądała jak prosto z nawijarki, ale indukcyjność się zmniejszyła.
Kondensatory C7 i C17 zworami zastąpiłem, inne pozmieniałem. Małe zaskoczeni mnie spotkało w samym obwodzie wejściowym gdzie C1 było 27pf, a nie 75 pF – porównując z innym egzemplarzem doliczyłem się innej liczby zwojów na TR1 – to i pojemność mniejsza.

Podobne wartości znalazłem na schemacie Zosi – widać zmiana produkcyjna.
Uruchomienie zaczynamy od końca, ustawiając f_max (108+10,7=118,7MHz) i f_min (88,5+10,7=99,2 MHz) lub coś bardzo w pobliżu. Do pomiarów użyłem odbiornika SDR (jak u WEGI) ale przestrajanie góra/dół, góra/dół było dokuczliwe (klikać na ekranie trzeba) to też posłużyłem się pewnego rodzaju wybiegiem. Dolną częstotliwość stroiłem na 98,3MHz – stojące obok radyjko, odbierające RMF Classic było zakłócane, gdy strojąc rdzeniem cewki L3 heterodyny (przy zamkniętym agregacie) do tej częstotliwości się zbliżyłem. Góra już ekran SDRSharp pokazywał – tu stroimy C15 na agregacie otwartym oczywiście.
Bez większych problemów udało się ustalić takie położenie trymera i rdzenia cewki, że zakres przestrajania został pokryty. Rdzeń bardzo przy tym wysunięty był, dla pewności kropla wosku go umocowała. Radio ożyło, zrazu słabiutko, ale korzystając z generatora, podając na przemian sygnały 88MHz i 108MHz zmodulowane częstotliwościowo, a mierząc za pomocą V640 wyjście m.cz. udało się dobrać optymalne ustawienie. Odradzam strojenie na słuch, jeżeli ktoś ma tylko możliwość niech korzysta z przyrządów – ucho zawodne jest. Przynajmniej moje. Analogicznie jak w przypadku heterodyny kręcąc rdzeniem L1 (dla dołu) i trymerem C9 (góra) starałem się uzyskać możliwie największą silę sygnału dla dwu częstotliwości jak powyżej. Dwa strojone obwody mamy gotowe. Pozostałe winny być tylko przez wymianę kondensatorów skorygowane.
 Jakoś jednak w opisie Z Praktycznym Elektroniku nic nie było na temat wymiany C2 i C3, to tutaj kierowałem się innymi poradami i zależnością która  łączy Henry i Faraday-e do Hertz-ów sprowadzając - tu skorzystałem z innego opisu. Ważne by zmniejszając ich pojemności zachować wzajemne proporcje – one stanowią dzielnik dopasowujący impedancje obwodu do wejścia wzmacniacza tranzystorowego. A dopasowanie impedancji ważna rzecz – decyduje o wzmocnieniu.
Drugie radyjko to R613, już było z lekka przestrajane, C6 i C18 wylutowane, rdzeń wykręcony.
Wytęż wzrok i znajdź - ślady przestrajania.
Niestety było w kiepskim stanie zewnętrznym – brak rączki, jednego pokrętła, zabrudzone jakimś klejem – że koniecznym było znalezienie dawcy. Trafił się – kilka kilometrów od domu za kilkanaście złotych. Ku zdziwieniu i radości w całkiem przyzwoitej formie i stanie. Z lekka tylko  ochlapana farbą  obudowa (na szczęście emulsyjną – zeszła pod gorącą wodą) zajęła kolejna ANIA ona miejsce tej drugiej. Co ciekawe też była „przestrajana” – ktoś na tyle podniósł częstotliwość heterodyny, że jedna stacja była z wysokiego UKF-u była łapana – Radio Maryja 89MHz. Widać starczyło.
W trakcie walki o uratowanie tej drugiej R613, próbowałem kwasem fosforowym doczyścić styki baterii – rdza nie zeszła, ale tylna pokrywa nabrała koloru z lekka blond.
Stykom kwas fosforowy nie pomógł.
Tak to z chemią trzeba uważać, najlepsza woda i mydło.
Ale obudowie - zaszkodził.
Traktuję tą zabawę z tranzystorami jako taką odskocznię od lampowych zabytków, bo w pewnym wieku to nie należało by się określić. Chociaż, czy ja wiem, i ten plastik pewien urok posiada.
A jeszcze jedna uwaga sugestia – wypraktykowałem, że dużo lepiej w tych, tranzystorowych posługiwać się malutką lutownicą – niespełna 10W na 12V. A starą mocną kolbę zachować na te „bardziej zasłużone”. Niech zaznają gorąca.
P.S. kolejne dwie Julki czekają na naprawę, też z Bydgoszczy. Oj, będzie Stereo!
A u teścia w kuchni jest jeszcze Zosia, gra na CCIR ale z przełącznikiem – czyżby z konwerterem była?
Kuchenne - to i troszkę zachlapane - jak to w kuchni bywa.




1 komentarz:

  1. Świetny odbiornik ! , po przestrijeniu pięknie brzmi jak na tak małe wymiary .Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń