piątek, 5 listopada 2021

Telefunken Opus 2650 część 2 czyli "recaping" wzmacniacza mocy

Przyszła pora na dalsze wzmacniacza mocy ożywianie. 

Co by nie powiedzieć - ładny ten Telefunken


Po wymontowaniu modułu wzmacniacza mocy i podłączeniu do sztucznego obciążenia, oscyloskopu i generatora okazało, że jeden kanał gra połowicznie, że wysterowana jest tylko połówka sinusa. Wniosek nad wyraz prosty – uszkodzony jeden tranzystor albo w samej końcówce mocy czyli AD149 albo któryś ze sterujących. Ponieważ zaparłem się by zrobić to w miarę możliwości solidnie, zacząłem od tzw. „recapingu” czyli wymiany tych kondensatorów,

Płytka przed

 których stan nie gwarantował długiego żywota. Praktycznie wszystkich elektrolitów. Jak wykazały już wcześniejsze oglądy i pomiary, nie zachowały się one w stanie pozwalającym na ich dalsze użytkowanie. Im mniejsze tym było gorzej. Tak że wszystkie 2uF, 10uF do 500uF poszły pod lutownicę.
ESR tak tysiąc razy za duży!

Te większe to wyglądają dobrze i na oko, i miernikiem – jeszcze się obaczy. Szczęśliwie laminat płytki drukowanej jest w bardzo dobrym stanie, tak że nawet długotrwałe przygrzewanie lutownicą 350 stopni (by kulturalnie wylutować stare) nie powodował żadnego uszczerbku. I tak od góry pierwszy to kondensator 2uF sprzęgający ze stopniem poprzednim. Szczególnej uwagi wymagają te kondensatory sprzęgające.

Taktyczna mapa celów


 Winny mieć najmniejszą upływność, tak by nie zmieniać punktów pracy poszczególnych tranzystorów. Może nie jest to tak krytyczne jak w przypadku lamp, ale zawsze. Przy najmniejszych pojemnościach w miejsce kondensatorów elektrolitycznych stosuję podobnej wielkości współczesne kondensatory foliowe, tutaj akurat firmy WIMA. Niech będą niemieckie kondensatory do niemieckiego radia.
Należy mieć nadzieję, że ta nazwa domeny (.cn) to tylko czysty przypadek :-)

 Ponieważ większość kondensatów obecnie to modele stojące, to przy wymianie musiałem się sztuczkami posłużyć. Tam gdzie to możliwe, to poprzez nawiercenie jednego otworu w rozległych powierzchniach masy, udało się tak przesunąć punkt lutowania dodatniej (bo minus na zasilaniu – tranzystory pnp) elektrody kondensatora i pewnie go na sztorc umocować. Tam zaś, gdzie się nie dało a odległość pomiędzy punktami lutowniczymi nie była za duża, kondensator położyłem na boku i taki termokurczliwą koszulką owinięty udaje model osiowy. Wreszcie tam, gdzie długości nóżek brakło na takiego jak wyżej fikołka, to z gimnastycznych figur „szpagat” kondensator wykonać musiał. Dla pewności kroplą kleju na ciepło do gładkiej wierzchniej płytki został przytwierdzony. Jak uważny czytelnik z pewnością zauważył jako jeden z jeden z kondensatorów zastosowałem osiowy produkcji czeskiej Tesli. Mam kilka nowych, ładnie trzymających parametry.
Już po operacji. Część stoi, część leży

Jeżeli w układzie kondensator jest zbocznikowany rezystorem (a jest tak w układach kolektorowych) to jego upływność ma drugorzędne znaczenie, ale ważne jest by nie był zwarty (dla tranzystora katastrofa – niekontrolowany wzrost prądu emitera) i trzymał pojemność - jego zadanie to zwarcie dla sygnałów m.cz.).

Wymiana kondensatorów to jednocześnie rozpinanie poszczególnych stopni wzmacniacza i okazja do sprawdzenia ich działania. Wejściowy stopień napięciowy działał bez zarzutu. A dalsze stopnie sterujące będą naprawiane. 

Ożywianie.

Finalnie wymieniłem także kondensatory wyjściowe, oryginalne parametrami były dobre, ale ślady wycieku elektrolitu były symptomami starzenia. Zdziwiłem się bo wzmacniacz nie był naprawiany, a kondensatory tak mono ściśnięte obejmą, aż powyginane. Ponieważ nie udało mi się kupić kondensatorów 2500 (2200)Uf o średnicy mocowania, zastosowałem takie o dwa razy większej pojemności, no może tylko basów będzie ciut więcej. Co zrobię z kondensatorem w prostowniku jeszcze nie wiem – ma rzadko spotykane mocowanie.  O tym, że selenowe mostki na krzemowe wymieniłem – wzmiankować nie muszę.

Już w trakcie wstępnego sprawdzania wzmacniacza okazało się, że jeden stopień, w jednej połówce niedomaga. Przez to grał ciszej. Bliższe oględziny płytki wykazały, że ścieżki przy podłączeniu nóżek tranzystorów bardziej z tymi nóżkami niż podłożem (czy dalszą częścią układu są związane). Przyczyną problemu ( a przez to uszkodzenia wzmacniacza) okazał się bardzo niskiej jakości ręczny montaż niektórych elementów, a zwłaszcza tranzystorów. W tym egzemplarzu ewidentnie zostały odparzone zostały ścieżki. Lutowanie zostało przeprowadzone z mocnym przegrzaniem, albo brak doświadczenia albo stare nawyki z montaży przestrzennego.

Fabryczny montaż tranzystora. ścieżki wypalone a pozłacane nóżki tranzystora lutowane bezpośrednio.

I ścieżki popękały.


Jak dodamy do tego sporo pozostawionego topnika (szczęśliwie kalafonia) to pryska mit niemieckiej solidności i jakości. To jest ewidentny błąd produkcyjny. Większość podzespołów była najpierw lutowana „na fali”, potem domontowywano te trudniejsze. Ale widać, że to były pierwsze stosowanie takiej technologii. Chociażby po konstrukcji masy można to stwierdzić – duże pola, grubo zalewane cyną – czyste marnotrawstwo. Dopiero później wprowadzono taką siateczkę masy. 
Płytka z kolejnej wersji radia.

Soldermaski jeszcze nie wynaleziono. 

Tu już można dostrzec włos.

A tu widać ewidentnie.
Jak do tego dodamy fabrycznie, podkreślam fabrycznie umieszczony włos pomiędzy tranzystorem mocy a radiatorem, to aż się chce zapytać: Was ist das?


Poprawa połączeń niestety nie na wiele się zdała. Tranzystor 2N967 firmy Texas Instruments okazał się spalony.


Nawet to, że krzemowy, że amerykański nie pomogło – stał się diodą.


Trzeba będzie przebudować stopnie sterujące wzmacniacza na tranzystory krzemowe. Ale to już w kolejnym odcinku.  

To nie fotomontaż - po prawej kolejny wzmacniacz do recapingu.


 

 


2 komentarze:

  1. Wojtek,ale przebudowa na ,,krzem" skomplikuje tę naprawę trzeba zmieniać polaryzację zasilania a tu dochodzi sprzężenie z przedwzmacniaczem.Brak pomiędzy nim a końcówką galwanicznego może się skończyć nielichym poziomem przydźwięku sieciowego.Zobaczmy co uda się znaleźć z oryginałów na początek.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No ... nie do końca. Przebudowa "na krzem" powstała na modłę Telefunkena. Krzemowy stał się tylko stopień sterujący. I działa. Tylko post jeszcze nie gotowy.

    Pozdrawiam,

    Wojciech

    OdpowiedzUsuń