Przyszła pora na dalsze wzmacniacza mocy ożywianie.
Co by nie powiedzieć - ładny ten Telefunken |
Płytka przed |
których stan nie gwarantował długiego żywota. Praktycznie wszystkich elektrolitów. Jak wykazały już wcześniejsze oglądy i pomiary, nie zachowały się one w stanie pozwalającym na ich dalsze użytkowanie. Im mniejsze tym było gorzej. Tak że wszystkie 2uF, 10uF do 500uF poszły pod lutownicę.
ESR tak tysiąc razy za duży! |
Te większe to wyglądają dobrze i na oko, i miernikiem – jeszcze się obaczy. Szczęśliwie laminat płytki drukowanej jest w bardzo dobrym stanie, tak że nawet długotrwałe przygrzewanie lutownicą 350 stopni (by kulturalnie wylutować stare) nie powodował żadnego uszczerbku. I tak od góry pierwszy to kondensator 2uF sprzęgający ze stopniem poprzednim. Szczególnej uwagi wymagają te kondensatory sprzęgające.
![]() |
Taktyczna mapa celów |
![]() |
Należy mieć nadzieję, że ta nazwa domeny (.cn) to tylko czysty przypadek :-) |
Już po operacji. Część stoi, część leży |
Jeżeli w układzie kondensator jest zbocznikowany rezystorem (a jest tak w układach kolektorowych) to jego upływność ma drugorzędne znaczenie, ale ważne jest by nie był zwarty (dla tranzystora katastrofa – niekontrolowany wzrost prądu emitera) i trzymał pojemność - jego zadanie to zwarcie dla sygnałów m.cz.).
Wymiana kondensatorów to jednocześnie rozpinanie poszczególnych stopni wzmacniacza i okazja do sprawdzenia ich działania. Wejściowy stopień napięciowy działał bez zarzutu. A dalsze stopnie sterujące będą naprawiane.
Ożywianie. |
Finalnie wymieniłem także kondensatory wyjściowe, oryginalne parametrami były dobre, ale ślady wycieku elektrolitu były symptomami starzenia. Zdziwiłem się bo wzmacniacz nie był naprawiany, a kondensatory tak mono ściśnięte obejmą, aż powyginane. Ponieważ nie udało mi się kupić kondensatorów 2500 (2200)Uf o średnicy mocowania, zastosowałem takie o dwa razy większej pojemności, no może tylko basów będzie ciut więcej. Co zrobię z kondensatorem w prostowniku jeszcze nie wiem – ma rzadko spotykane mocowanie. O tym, że selenowe mostki na krzemowe wymieniłem – wzmiankować nie muszę.
Już w trakcie wstępnego sprawdzania wzmacniacza okazało się, że jeden stopień, w jednej połówce niedomaga. Przez to grał ciszej. Bliższe oględziny płytki wykazały, że ścieżki przy podłączeniu nóżek tranzystorów bardziej z tymi nóżkami niż podłożem (czy dalszą częścią układu są związane). Przyczyną problemu ( a przez to uszkodzenia wzmacniacza) okazał się bardzo niskiej jakości ręczny montaż niektórych elementów, a zwłaszcza tranzystorów. W tym egzemplarzu ewidentnie zostały odparzone zostały ścieżki. Lutowanie zostało przeprowadzone z mocnym przegrzaniem, albo brak doświadczenia albo stare nawyki z montaży przestrzennego.
Fabryczny montaż tranzystora. ścieżki wypalone a pozłacane nóżki tranzystora lutowane bezpośrednio. |
I ścieżki popękały. |
Płytka z kolejnej wersji radia. |
Soldermaski jeszcze nie wynaleziono.
Tu już można dostrzec włos. |
Poprawa połączeń niestety nie na wiele się zdała. Tranzystor 2N967 firmy Texas Instruments okazał się spalony.
Nawet to, że krzemowy, że amerykański nie pomogło – stał się diodą.
Trzeba będzie przebudować stopnie sterujące wzmacniacza na tranzystory krzemowe. Ale to już w kolejnym odcinku.
To nie fotomontaż - po prawej kolejny wzmacniacz do recapingu. |
Wojtek,ale przebudowa na ,,krzem" skomplikuje tę naprawę trzeba zmieniać polaryzację zasilania a tu dochodzi sprzężenie z przedwzmacniaczem.Brak pomiędzy nim a końcówką galwanicznego może się skończyć nielichym poziomem przydźwięku sieciowego.Zobaczmy co uda się znaleźć z oryginałów na początek.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo ... nie do końca. Przebudowa "na krzem" powstała na modłę Telefunkena. Krzemowy stał się tylko stopień sterujący. I działa. Tylko post jeszcze nie gotowy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Wojciech