wtorek, 26 sierpnia 2014

Philips 6-39A czyli deska pierwszym krokiem do nowego życia

Prosty i wręcz elementarny przedmiot jakim jest deska, ma duże znacznie nie tylko dla cieśli, stolarzy ale także dla elektroników. Jak pamiętam wiele moich konstrukcji było montowanych „na desce” gdzie w prosty sposób udawało się złożyć „do kupy” całą konstrukcję i ją uruchomić. Drewno czy sklejka daje wspaniałe możliwości przy względnej prostocie obróbki, łatwości zdobycia i niskiej cenie.

Konstrukcja w jeszcze większym uproszczeniu - uruchomienie częstościomierza z tunera AS641 - nawet bez deski!
Inną kwestią jest, że wiele z tych konstrukcji skończyło swój żywot na rzeczonej desce.


Widok Philipsa "wyskrzynkowanego".
Podobne rozwiązanie stosował Philips w modelu 6-39A (a także i innych). Do frontowej sklejki, obciągniętej ozdobną tkaniną, mocowane były wszystkie kluczowe elementy radia – kompletne chassis, głośnik i skala. Takie rozwiązanie zdecydowanie ułatwiało produkcję, umożliwiając zmontowanie, uruchomienie i zestrojenie całego odbiornika przez umieszczeniem go w stolarskiej cudowności – fornirowanej skrzyneczce.

W moim Philipsie, to właśnie ten element odszedł pierwszy - okazał się zbyt smakowitym kąskiem dla korników. Bardzo dobre te przedwojenne sklejki robili :-). Pozostało próchno, rozsypujące się i miejscami trzymające się wyłącznie za sprawą i tak nadgryzionej zębem (nie tylko) czasu tkaniny.

Z przodu - całkiem ładnie.
Ale prawda jest inna.
Z stolarską (do 1-2 mm) dokładnością udało mi się przerysować wszystkie krytyczne wymiary na sklejkę, zanim powierzyłem ją w ręce mojego kolegi stolarza.




Dalej już tylko podpatrywałem, może udałoby się mi zrobić prawie tak samo, w czasie kilkukrotnie dłuższym. Jak wiemy „prawie” czasami robi dużą różnicę.
Tajemnica #1 - cięcie na drugim kawałku drewna/sklejki - zapobiega szczepaniu.
W ciągu kilkunastu minut powstała nowa deska, będzie ona podstawą restaurowanego Philipsa. Umarła stara deska, niech żyje nowa. Radio wiecznie żywe.
Technologiczne ułątwienie - wszystkie otwory i wyfrezowania - jedna średnica 20 mm.

To samo wiertło posłużyło do wykonania wejść dla wyrzynarki.


Cięcie "z ręki" wystarczy - trzeba będzie spasować z miedzianą ramką skali. 
Gotowe - pozostanie jeszcze wklejenie śrub mocujących i sporo drobniejszej pracy.
Stare na nowym.
Musimy już kończyć, w sąsiednim Domu Ludowym trwają właśnie Sabałowe Bajania i wsłuchuję się czy nie usłyszę czasem starej ludowej śpiewki:
Umarł Maciek, umarł,
Już leży na desce...
Gdyby mu zagrali,
Podskoczyłby jeszcze.
Bo w Mazurze taka dusza,
Gdy zagrają, to się rusza.

Ważna ta deska, dla Macka, dla Philipsa i może też dla Mazura (jeszcze nie rozbierałem).

MAAZUR LUX też ma deskę, tylko jakaś taka bardziej "ludowa".


P.S. Z powodu końca wakacji dalsze prace przy Philipsie spowolnione będą. Został w Bukowinie.

2 komentarze:

  1. ..i co dalej. Minęło już kilka lat.... Ciekawski...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, jak to z różnymi projektami bywa. Obudowa z podobnego (większego) Philipsa oraz komplet formatek u kolegi stolarza ciągle czeka. A ja w miedzyczasie kupiłem i kolejnego 6-39A (skrzynka z odlazłym fornirem), iz zupełnie ładną skrzynkę - post Detranzystoracja.

      Idzie do przodu, ale to jeszcze potrwa. Wydaje się, że po fascynacji ruskimi tranzystorami wracam do historycznych, lampowych odbiorników.

      Dziękuję za zainteresowanie.

      Usuń