niedziela, 17 sierpnia 2014

Philips 6-39A czyli odbudowa obudowy część pierwsza - Diagnoza

W trakcie wiosennego pobytu w górach, dokonaliśmy z żoną  przerażającego odkrycia. Otóż składowane wewnątrz domu, pod schodami, drewno na opał w kominku, zaczęło hałasować. Odgłosy podobne do chrupania nasionek przez chomika uświadomiły nam, iż należy co prędzej wyzbyć się tego zapasu i wynieść je z domu. Niech korniki chrupią je sobie na zewnątrz, nie zagrażając schodom i innym drewnianym meblom, czy elementom domu. I tak w finale skończą w płomieniach. Dwie godziny wytężonej pracy i wspólnie uporaliśmy się z problemem, teraz tylko będziemy sukcesywnie będziemy spalać zasiedlone kawałki buczyny.

Na wakacje do Bukowiny przyjechał Philips 6-39A, zakupiony w warszawskim komisie, łącznie z obudową od starszego brata 7-39A, pochodzącą ze znanego sklepu rowerowego w Łodzi. Obudowę nabyłem by poznać tajniki technologii przedwojennego stolarstwa i mieć wzorzec do odtworzenia skrzynki, z perspektywą bezpośredniego użycia, gdyby okazałą się pasująca.
Jak widać różnice między 6-39A i 7-39A w rozmiarach są znaczące.
Zebrałem informacje jak oryginalny odbiornik wyglądał, zyskując wiele cudownych znajomości.
Skrzynka w której Philips został zakupiony okazała się dorabianą kopią, dobrą, ale jednak kopią, i co gorsza z każdym poruszeniem dawała świadectwo, iż była ona także jest/była domem i pożywieniem dla licznej rodzinki korników.

 Celowo nie rozpakowywałem radia od ponad pół roku, by z uwagi na "sypki stan" zachować je w stanie możliwie stałym i stabilnym, aby mogło dotrzeć do warsztatu stolarskiego.

Już pierwszego dnia po przyjeździe postałem się je „wyskrzynkować” tj. rozdzielić elektronikę i obudowę. Kilka zardzewiałych śrub i wkrętów, bez kłopotu pozwoliło wymontować chassis wraz z frontową ścianką w tkaninę owiniętą.

Tkanina oryginalna i tylko ledwo co napoczęta

AZ1 (1957 Telam) wyjęta - pojawiła się EBL21 zamiast oryginalnej EBL1 

Sypie się z deski frontowej.

I nie dziwota - cała się sypie.
Ściankę to dużo powiedziane, okazało się, iż ten najważniejszy element drewniany jest co cna przeżarty i stanowi raczej zagrożenie niż podstawę konstrukcji. Reszta obudowy okazała się bardzo dobrze skopiowana, z pewnymi uproszczeniami, nie mniej wysiłek stolarza w celu odtworzenia oryginału uznać należy za godny. Widać, że stolarz umiał, miał czas i zrobił coś co samo w sobie godne jest podziwu. Niestety korniki nie miały za grosz szacunku do jego pracy i dzielnie pałaszowały i podstawę, i boczki nie omijając także górnej pokrywy.

Przeczuwając taki stan rzeczy przed wyjazdem zaopatrzyłem się w stosowną ilość sklejki. Za źródło posłużył nieoceniony sklep na ulicy Stalowej – Drewno-Lux.

Po wstępnym zapoznaniu się ze stanem zastanym koniecznym okazało się podjęcie decyzji co do sposobu odtworzenia. W zasadzie w grę wchodziły 3 warianty:
  • odbudowa skrzynki zgodnie w wzorcem modelu 6-39A z zupełnie nowych materiałów.
  • naprawa istniejącej nieoryginalnej skrzynki poprzez wymianę co bardziej uszkodzonych elementów,
  • przebudowa skrzynki z 7-39A na mniejszego brata.
Kolega Stefan, który stolarstwem para się od lat ponad dwudziestu, najbardziej optował za ostatnim wariantem, ale gotów był podjąć się każdego wyzwania.
Ja miałem duże opory przed pokrojeniem i de facto zniszczeniem bardzo dobrze zachowanej oryginalnej obudowy. Zaprosiłem do konsylium także kolegów z forum Triody jak i osobiście w Bukowinie bawiącego kol. Tomka. On zaś obstawał za naprawą obudowy zastanej.
Nie takie obudowy naprawiałem!
Po dłuższej dyskusji, okolicznościowo (i w umiarkowanym zakresie) wspomaganej chmielowym napojem, doszliśmy do konsensusu - odbudujemy skrzynkę od zera. Oryginalnej szkoda, a tej tymczasowej, choć rozmiarowo dobra, to nie warto.

Zadanie określone, zrobić tyko zostaje.

Ogromne spustoszenia w świecie radiowym z okresu przedwojennego (i późniejszego także) czynią warunki środowiskowe, głównie wilgoć i wszelkie szkodniki. O ile kilka dziurek to można zatruć i zaszpachlować, to w niektórych przypadkach walka o uratowanie radia zabiera dużo czasu i dużo kosztuje by skutecznie pozbyć się niechcianych gości.

Istnieją metody naturalne, wspomagać się można i dwutlenkiem węgla przez drożdże produkowanym i skrzydlatymi przyjaciółmi. Jeden taki nawet sąsiednie drzewo dzisiaj opukiwał.
 
Wytęż wzrok i znajdź dzięcioła.
Miałem przyjemność posłuchać i zobaczyć takiego jegomościa z twardym dziobem, to zazwyczaj musimy się poddać i posłużyć ogniem do pozbycia się szkodników.

Na koniec dnia Stefan wyciągnął ze słoika ostatnie znalezisko, pozyskane wraz z powierzonym drewnem. Przeogromny, i aż strach co by było gdyby …

No może na szczęście w większości obudowy są z cienkiej sklejki robione i kilkumetrowe paskudztwo raczej się tam nie zagnieździ.

Co do samego chassis, to wydaje mi się iż chyba będzie najlepiej jeśli ono pojedzie do naprawy do pewnego sklepu rowerowego w Łodzi. Wiem, że Łukasz obudów nie lubi, ale z elektroniką Philipsa ponoć radzi sobie wyśmienicie. Ja się jeszcze uczyć muszę.

O postępach prac będę informował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz