Nie bardzo lubię, kiedy na warsztacie mam więcej niż jedno radio jednocześnie.
Ale tak się zdarzyło, że dla LOEWE musiałem poczekać na transformator, to i zabrałem się za Blaupunkta. Zrobiłem prawie kompletny recaping, trochę mnie zajął też układ zasilania. Za namową Pana Ryszarda redukowałem nadmiar napięcia sieciowego (u mnie prawie 240V zamiast 220V) poprzez wstawienie opornika po stronie pierwotnej transformatora sieciowego.
Taki montaż tymczasowy. |
W Blaupunkcie, przy prądzie pobieranym ponad 300mA, dwa równolegle połączone 100 omowe 6 watowe Teplod-owskie rezystory pozwoliły zbić tych kilkanaście nadmiarowych woltów na kilka nadmiarowych watów przerobić. Mam teraz dwie grzałeczki, kombinuję jak je zamontować by ciepło rozpraszać, nie generując przy tym zagrożenia. Szczęściem skrzynia jest na tyle duża by ciepło miało się jak rozejść. Dobierałem ten zestaw oporników (spośród posiadanych) kierując się tym by żarzenie lamp było nominalne tj. 6,3V – na oprawkach żarówek radio-skali mierząc. Radio zaczęło grać, coś tam roboty wymaga (skrzynka też), ale natrafiłem na problem z rozsypaną przekładnią planetarną i odłożyłem je na bok.
Znów szajsmetal. |
Pomimo coronavirusowych kłopotów udało się pozyskać transformator (dziękuję Zygmuncie!) to i zabrałem się za przeszczep tego organu do LOEWE. Transformator oryginalny miał (dalej ma) zwarcie między zwojowe i iskrzy. Trafo od Mazura okazało się, że ma wystarczającą moc i stosowne uzwojenia. Jedno na 4V, drugie na 6,3V i anodowe dwu-sekcyjne do prostownika dwu-połówkowego.
Idealnie nie pasował, ale się zmieścił. |
W trakcie tych operacji tj. przycinania, pasowania i skręcania starałem się nie uszkodzić wyprowadzeń drutem nawojowym wyciągniętych i w skruszałą bawełnianą koszulkę wyprowadzonych.
Na zewnątrz transformatora Mazura (jak i w większości podobnych) na zewnątrz są uzwojenia żarzenia.
I tu mnie pomysł naszedł by nie rozbierając trafo, nie wyjmując blach, odwinąć po kilka zwojów z tych uzwojeń, tak by skorygować napięcia żarzenia do właściwych. Tu słowo „właściwych” jest kluczowe. Co to znaczy że ono jest właściwe – no np. jest zgodne z normą. Norma określa napięcie żarzenia lamp serii A na 4V, dla serii E na 6,3V. Plus minus jakąś tolerancje.
Skąd takie wartości – nie trzeba dużo szukać w historii radiotechniki, by dowiedzieć się, że pochodzą one od napięcia akumulatorów kwasowo-ołowiowych używanych dawniej do zasilania obwodów żarzenia. Te 4V to wiadomo dwie cele, to dlaczego jest 6,3V a nie równe 6V ? Otóż tajemnica tkwi w sposobie ich eksploatacji. Dla lamp serii A przyjęło się uważać, że źródłem energii był akumulator rozładowany w trakcie pracy radia, to też napięcie zmieniało się w trakcie pracy od 4,2V (świeżutki) do powiedzmy 3,8V (rozładowany), a może i jeszcze niżej. Zatem można było przyjąć, że ta nominalna wartość tj. 4.0V odpowiada średnim warunkom pracy i na takie napięcie włókna żarzenia lamp A są przygotowane. Gdy lampy tej serii były używane w odbiornikach sieciowych, to miast napięcia stałego, napięcie zmienne o tej samej wartości skutecznej było podawane – stąd uzwojenie (lub uzwojenia) 4V.
Lampy serii E pracować miały (z początku) także w odbiornikach samochodowych, żarzone bezpośrednio z instalacji samochodowej, gdzie wartość napięcia podówczas wynosiła 6V (nie 12V jak teraz). I tu jest już niedokładność – więcej niż 6V, gdyż napięcie przy pracującym silniku, w trakcie jazdy (czyli w czasie eksploatacji radia) musiało byś większe niż 6V. Tak by prądnica (poprzednik alternatora) w trakcie jazdy ładowała akumulator. Stąd i 6,3V się wzięło, od napięcia prądnicy ładującej akumulator, a nie akumulatora.
W moim przypadku na uzwojeniu 6,3V przy biegu jałowym (i zasilaniu 240V na nominale 220V) napięcie przekraczało sporo 8V. Pod obciążeniem (szacuję) spadło tylko do 7V albo i to nie. Co zrobić – ponieważ uzwojenie jest na wierzchu to można odwinąć kilka zwojów i skorygować do nominalnego. Z obliczeń ((240-220)/240 *31) wyszło, że odwinąć należy 3 zwoje, ja zdjąłem zaś 6. Podobnie z uzwojenia 4V, tyle że mniej – to emisja diody prostowniczej jest kluczowa dla działania całego radia. Dlaczego redukował poniżej wartości nominalnych – ano po to by uwzględnić sposób eksploatacji. Tak by napięcie nie było nominalne, a właściwe. Zakładam, że te radia będę używał. A na zużycie lamp decydujące znaczenia ma właśnie napięcie żarzenia. Takie dodatkowe 10% daje lampie kopa, jak sterydy, lepszą emisję no i dużo, dużo krótszy czas życia, a 10% mniej ten czas użytkowania znacząco wydłuża.
Wykres zmiany żywotności (ok. dla żarówek). +10% napięcia - x 4 krótszy żywot, -10% napięcia x 6 dłuższy. |
Zatem dostosowałem radio do dłuższej eksploatacji przy trwałym zasilaniu 240V poprzez odwinięcie kilku zwojów z uzwojeń żarzenia. A napięcie anodowe? No tu jest inaczej – odwinąć to się nie bardzo da, przynajmniej w moim wypadku – zazwyczaj uzwojenia napięcia anodowego jest pod żarzeniem. Bez rozbierania transformatora nie ma sposobu. Ale tam poradzę sobie w inny sposób – dodam rezystor(y) w szereg, poprawi to też warunki pracy diody prostowniczej, ograniczy prąd impulsowy.
Za pilota posłużył kawałek sztywniejszej folii - boczek od jakiegoś pojemnika na roszponkę czy rukolę. |
Narobili nam zamieszania z tą zmianą napięcia w sieci, ciekawe jaki był rzeczywisty powód do zmian. Bo wytłumaczenie jedyne jakie znalazłem mówi, że:
Polska Norma PN-IEC 60038 „Napięcia znormalizowane IEC”. Jest to norma obligatoryjna, która zgodnie z Ustawą z dnia 03.04.1993r. o normalizacji (Dz. U. Nr 55 poz. 251, z późniejszymi zmianami), wprowadzona została do obowiązkowego stosowania Rozporządzeniem Ministra Gospodarki z dnia 14.09.1999 r. w sprawie obowiązku stosowania niektórych Polskich Norm (Dz. U. Nr 80, poz. 911, z późniejszymi zmianami). Zgodnie z zapisami tej normy, konieczne jest wprowadzenie zmiany napięcia znamionowego w sieciach 1-fazowych z 220 V na 230 V, a w sieciach 3-fazowych z 380 V na 400 V. Istotne postanowienia Normy PN-IEC 60038 to: podwyższenie niskiego napięcia w sieci prądu przemiennego z 220/380 V na 230/400 V, realizowane docelowo do końca 2003 roku.
Ot, biurokracja – decyzja pewnie uwarunkowana jakimiś zyskami, jakiegoś lobby. Jak z analogową telewizją, czy (tu jeszcze walczymy) z zapowiadanym wyłączeniem UKF –FM.
Żadnego technicznego uwarunkowania, żadnego powodu. No chyba, że o czymś nie wiemy. Ale kto by się przejmował konsumentami, a zwłaszcza użytkownikami starych odbiorników lampowych.
Szczęśliwie i my mamy sposoby by przechytrzyć – do dzieła! Dodawajcie rezystory, odwijajcie zwoje. Lampy górą!
Jak fajnie się schował rezystor redukcyjny. |
P.S. Dwie porady w międzyczasie od kolegów otrzymałem. Jedna postuluje wykonanie odczepu na uzwojeniu żarzenia tak by kłopotliwego odwijania uniknąć. Drut gruby to i można spróbować. Mierząc uprzednio (przebijając drutu izolację), gdzie to właściwe napięcie jest. (dziękuje Andrzejowi i Piotrowi)
Tu odczep fabryczny - masa radia jest połączona ze środkiem uzwojenia żarzenia. Stara szkoła. |
i 0,7 wolta mniej - tylko uwaga z amperami. |
Jak na razie nie stosowałem.
Tak w temacie podwyższania napięć i żywotności lamp.Parę lat wstecz był tu artykuł o Magicznym Oku na sterydach gdzie anodowe podwyższono do maksimum katalogowego.Moje pytanie:Czy ta lampa jeszcze działa?Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo .. tak. To też odchylenie. Czy lampa działa - chyba tak , bo radio nie jest ciągle eksploatowane.
OdpowiedzUsuńTo ja dodam jeszcze rzecz oczywistą być może, wstawiając zamiast krzemowej diody diodę germanową lub diodę Schottky, mamy do dyspozycji spadki napięcia niższe niż ~0,6V, a znów wstawiając LED spadki wyższe. A z innych patentów to można też dowinąć kilka zwojów w kierunku przeciwnym. Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na następne wpisy.
OdpowiedzUsuń