Ostatnio namnożyła się moda na wyzywanie
znajomych. Szczęśliwie nie na wyzywaniu słowami obraźliwymi czy epitetami, ale
na stawianiu zadań. Chodzi o jakieś tam rapowanie (?) czy robienie pompek. Mnie
np. próbowano umoczyć czyli przedstawianie dziesiątki najlepszych albumów
muzycznych wg. osobistego klucza. Mając takie dwa (albumy nie klucze) – no nie
byłem w stanie sprostać. Nie mam słuchu muzycznego. Ale za to dzielnie podjąłem
rękawicę, gdy na ostatnich Radiowych Pogaduchach zaproponowano bym przedstawił
metody strojenia detektorów FM, zwłaszcza tych strojonych na zboczu.
Wybrałem
wtedy Grundiga, wcześniej przez kolegę Zygmunta ożywionego, tak by sprawdzić
jak to z tym flanken-detektorem jest.
Aż miło popatrzeć - profesjonalna robota. Wcale nie widać że co niektóre kondensatory jakieś takie współczesne. |
Pokusiłem się aby poprawić strojenie odbiornika. Cewki w
filtrach z karbonylkowymi rdzeniami, zapaćkane ale udało się je uruchomić. AM znaczy
się, bo te od pośredniej 10,7MHz okazały się bardziej złożone – wyposażone w
taki dodatkowy pręt z tworzywa, który miał za zadanie czynić je samohamowne.
To
od razu sugestia – jak uruchomić rdzenie cewek przed strojeniem.
Następnie
lekko je ogrzać, by pozostałości wosku zmiękły. Ja ogrzewam suszarką
turystyczną taką co kilka lat temu żonie zaginęła. O tym, że się w piwnicy
znalazła nie wspominam. I bierzemy
dokładnie dopasowany śrubokręt i zaczynamy je wkręcać! Tak wkręcać obrót, góra
dwa po czym powtarzamy czyszczenie z pozostałości wosku czy innego lepiszcza.
Gdy rdzeń już w miarę daje się bezpiecznie obracać staramy się go wykręcić lub
wyjąć z drugiej strony filtru wkręcając dalej. Trzy rdzenie ruszyły, czwarty ledwo
drgnął trochę po czym stanął na amen. Moje próby ogrzewania czy przekręcania
zakończyły się tragedią – rozpękł się na dobre.
Słowem rdzenia koniec, chciałem
zacząć wyzywać i innych słów obraźliwych używać, prawie rapując. Przyszłość
radia zaczęła wyglądać jak przysłowiowy „ostry cień mgły”, albo i gorzej. Rdzenie karbonylkowe, grube tak z 8mm, całkiem
nietypowe – no nic się nie dobierze. Aktu zniszczenia z ekstrakcją pozostałości
rdzenia połączoną, dokonałem rozwiercając najpierw wiertłem 1,5mm potem 4mm, a
resztki z karkasu wydłubując. Skleić się tego nie dało.
Spróbowałem wstawić inny posiadany rdzeń i
podeprzeć go kawałkiem koszulki PCV.
Wyglądało to na januszowanie trzeciego stopnia, ale o dziwo działało. Czując ten „challenge” wpadłem na pomysł, na jaki gdzieś kilkadziesiąt lat temu ktoś już wpadł. Trzeba zrobić tak jak w polskich odbiornikach z lat sześćdziesiątych t.j. ferrytowy rdzeń w plastikowym gwincie.
Materiał na
rdzenie mam, kupiłem z setkę dławików z fajnymi rdzeniami ponoć U31 wiec do w.cz.
sposobne.
Po rozwinięciu uzwojenia i oczyszczeniu z lakieru średnica 4mm – więc
się zmieści, a i na gwint styknie. Czy rdzeń jako taki się nada to sprawdziłem przepychając
go przez pusty karkas przy pracującym odbiorniku – były dwa miejsca z maksimum
sygnału, więc i przenikalności magnetycznej wystarczy by częstotliwość
rezonansową osiągnąć.
Problem z plastikową śrubą co by rdzeń trzymała i po gwincie karkasu prowadziła. Ale pozostałości surowców po odlewaniu znaczków jak i dostępność nominalnych rdzeni (a AM ) wystarczyło bym formę z silikonu zrobił i z żywicy odlał.
Wstawienie rdzenia bezpośrednio do polimeryzującego elementu okazało się wykonalne, ale efekt nieciekawy. Rdzeń się przekosował i może by i działał, ale wstyd taki wkręcać.
Dopiero odlanie całego elementu i wywiercenie
otworu w który został rdzeń ferrytowy wklejony dało rezultaty zadowalające.
Była tragedia, ale dało się wybrnąć.
Teraz już nie tylko kondensatory i cewki będę insertował. No może się niektórym nie bardzo podoba kolor, że taki biały wśród samych czarnych. Niech będzie widać, że się starałem i swojego dopiłem. Radio gra.
A jak się stroi – prezentację przedstawiłem na Radiowych Pogaduchach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz