środa, 3 maja 2017

Detranzystoryzacja czyli czekając na majstra

Jednym z radyjek, które od bardzo dawna czeka na swoje ponowne życie jest Polski Philips 6-39A.
Oryginał u kolegi.
Już się za niego zabrałem, już głośnik naprawiłem, już z kolegą stolarzem zaczęliśmy się do odtworzenia skrzynki zabierać, ale jakoś od ponad trzech lat no - nie idzie.
Majster się do roboty zabrał, ale ...
Chassis czeka w skrzynce (po bananach), a na odbudowę  obudowy no nie ma siły majstra namówić.
Ta się rozsypała - dosłownie.
Fachowiec jest, na brak zamówień nie narzeka i jakoś ta skrzyneczkę to tak na boku trzyma. Rozumiem – roboty ze dwa dni, aby tą bazę ze sklejki zrobić, zarobek mizerny. Z fornirowaniem to zupełnie inna rzecz – robiłbym sam, ale  przy tej skali i rozmiarach to jeszcze nie miałem możliwości stolarskiej pasji dać się wyżyć.
Nie wiem, czy umiem czy nie – pasuje spróbować. Tylko, że jako jestem amatorem, a nie fachowcem to i warsztatu stolarskiego też nie mam. W międzyczasie pozyskałem znaczek (i kolegę chrzan49) Philipsa, głośnik pomagał naprawiać kolega staku, a w celu pomiarów skrzynki do kolegi kraz zawitałem. Zyskiwałem znajomości, kontakty a radio stało. Stało i czekało.
Nie tak dawno pojawiło się w Stalowej Woli radyjko, ten sam model. No jakoś specjalnie drogie nie było, ale liczyłem, że chociażby budowy sklejkowej konstrukcji uda się ominąć – no może i można ale fornirowania się nie ominie. Kolega, który grzecznościowo odbierał dwa razy pytał czy ja to naprawdę wiem co kupiłem.
W worku przyjechało by nie rozsypać się po bagażniku.
W ubiegłym tygodniu pojawiła się oferta „Obudowa radia Philips i jakaś instalacja wewnątrz” cena zupełnie ok., a w dodatku jest tylna ścianka!

Tkanina akceptowalnie zachowana – chyba da się uratować. Było blisko podjechałem, i mam. Chyba praca ruszy nad tym modelem.  Ciekawość moją przyciągnęła ta „instalacja”.
No i głośnik też jest!
Okazało się, że jest to (lub miało być) jedno-tranzystorowy odbiornik radiowy całkiem amatorskiej budowy.  Znalazłem tam cewki nawinięte na karkasie ze starej butelki płynu Ludwik, takiej jak zapamiętałem z dzieciństwa – ciemnozielonej i co najwyżej półlitrowej. Kondensator zmienny – jedna połówka wykorzystana, pokrętło chyba od telewizora. Druga bardzo dokładnie opisana, że zwarta. Zresztą opisów autor nie żałował, ciekawe czy dla siebie czy dla „klienta”.
Przełącznik zakresów i wyłacznik w jednym.
Kondensator Telpodu o kilku nanofadach do anteny, dioda germanowa, transformator głośnikowy i tranzystor. Taki jak pamiętam ze wzmacniacza m.cz. gramofonu Mister Hit.

Do tego zwykły wyłącznik sieciowy, dokładnie taki jaki pamiętam z domu w Bukowinie. Te artefakty pozywają datować tą przebudowę, a raczej dewastację, gdzieś na lata siedemdziesiąte, tak bliżej pierwszej połowy. Zagadką pozostaje czy ta instalacja działała – coś mi się zdaje, że nie. Pomimo, że była już porozpinana to zda się kompletna. A w całej tej konstrukcji nie uświadczyłem jakiegokolwiek rezystora. Ciekawe jak baza był polaryzowana?

Oj, żywo mi to przypominało opisy z fantastycznej, fascynującej, ale miejscami fantazjującej książki J.Wojciechowskiego „Nowoczesne Zabawki”.
Wydań Nowoczesnych Zabawek było sporo.
Czego tam nie było – był (jak pamiętam) wzmacniacz na jednym TG70 co kilka, jeżeli nie kilkanaście watów miał mocy, lub raczej miał mieć. Był i TG50 co żarókami sterowały  i prawie ampera prąd wytrzymywały.
Inspirowało, dawało prostą i szybką receptę, no nie zawsze działającą. Tyle, że efekt mógł być rozczarowujący. Jeśli tak to „konstrukcja” szła na półkę, do pudła itd. Prawdopodobnie tak się stało i w tym przypadku.
"Instalacja" do śmietnika - no diodę i tranzystor zachowałem.
Czterdzieści lat później z całego tego radio to najcenniejsza jest obudowa. Na całe szczęście z tym zabytkiem majsterkowicz obszedł się w miarę oszczędnie – kilka dodatkowych otworków  w tylniej ściance, dwa (niestety z boku) i za mocno wkręcony drewno wkręt we froncie (wyprysk w fornirze) to chyba całość zniszczeń.
Te dwie dziurki to można zaszpachlować.
Dużo mniej niż korniki (pierwszy) czy wilgoć (drugi) spustoszeń. Mam nadzieję, że skoro już wszystko mam to może się uda mi się połączyć (już nieco ostudzony) zapał neofity i zdobyte w między czasie doświadczenia, i tak po kilku latach czekania ta restauracja będzie profesjonalna i fachowa. Bo jak wiemy na fachowca to czekać możemy długo. No chyba, że możemy liczyć na pomoc importowanych. Kolega Zygmunt przyklejał ostatnio listwę do Saby.
Ja doliczyłem się francuza, szweda, jednego ruska (ten zielony z bazaru), no i dwu plastikowych chińczyków.
No mnie pozostał jeszcze problem - fornir w jednym miejscu jest zdeformowany i odklejony.
Oj, nie wiem czy obędę się bez fachowców.

3 komentarze:

  1. Najpierw podzięekowania za cud dary z dnia dzisiejszego.Fałdki forniru Proponuję namoczyć lignina +woda +folia aby nie podsychało a potem prasujemy przez szmatkę jak portki na pierwszą randkę. Wraz z ze skrzynką dostałeś Wojciechu prima wyłącznik z epoki wujka Gierka a nawet Gomuły i bezcenne ceweczki.Zabieram się za oblukanie darów.
    Tomasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat mnie doświadczenie nauczyło, że wyłącznik warto zostawić. Wyłącznikami z demontażu, właśnie natynkowymi, robiłem pewne urządzenie w którym musiałem włączać oświetlenie fotografowanych obiektów. Z boku płyty bazowej po prostu wkręciłem w nią kilka takich starych natynkowych włączników. Każdy inny, ale przynajmniej wiadomo co się włącza bez patrzenia.
      Pozdrawiam
      Stały Czytelnik

      Usuń
  2. Pokrętło pochodzi z "Belwedera" lub innych, pochodnych od niego telewizorów, takich jak "Szmaragd", "szafir", Turkus", Klejnot" i pierwsze Neptuny. W II połowie lat 80-tych te telewizory masowo szły do kasacji, pamiętam że był czas kiedy przy śmietniku codziennie jakiś stał. Bardziej opłacało się wyjść na podwórko dosłownie po 2-3 oporniki niż jechać i kupować je w sklepach ZURT czy innym BOMiSie. Możliwe że i to radio powstało w podobnym czasie, zwłaszcza że butelka po Ludwiku też by na to wskazywała, wtedy jeszcze były te zielone. Z drugiej strony amatorska budowa takich radyj z byle czego to raczej dekada lub nawet dwie wcześniej...

    OdpowiedzUsuń