Po zakończeniu II wojny światowej w USA rozpoczęła się era dynamicznego rozwoju telewizji, był to praktycznie wielki boom. Już w latach pięćdziesiątych paśmie VHF zaczynało pomału brakować wolnych częstotliwości. Rozwijała się technika wysokiej częstotliwości - UHF. Pojawiały się przystawki telewizyjne, znane i u nas, umożliwiające telewizorom z niskim zakresem VHF odbiór kanałów z pasma UHF. Jednym z producentów takich wynalazków była firma Granco Products, korzystająca z patentów założycieli.
Ponieważ w połowie lat pięćdziesiątych wybuchło radio FM, Granco rozpoczął produkcję odbiorników FM i tanich przystawek FM z takim właśnie rozwiązaniem.
Wyrób ten (przystawki UKF) u nas praktycznie niewystępujący, ale w np. w NRD dosyć powszechnie stosowany. Jakoś nie mam do nich szczęścia – nie udaje się kupić Favorita czy innej za przyzwoite pieniądze.
Ale za to takich amerykańskich przystawek mam dwie, jedną właśnie od Granco. I to tą jako pierwszą postanowiłem uruchomić. Z zewnątrz sprawiała dobre wrażenie. Ot, bakelitowa obudowa, a i w środku też niczego sobie – pełny tor p.cz. z detektorem stosunkowym.
Ba, nawet wyjście na chinch (RCA connector) się znalazło. I to już w latach pięćdziesiątych, widać – Ameryka.
Bliższe zapoznanie się ze schematem pokazało, że cały (niech będzie dumnie) FM Tuner to dosyć prosta konstrukcja, każdy element ma swoje jasne zastosowanie i występuje tylko, gdy jest koniecznie i niezbędnie potrzebny. Analiza mechanicznej konstrukcji tylko potwierdziła to – wisienką na torcie „inżynieringu”, że tak się wyrażę, okazał się wskaźnik częstotliwości – taki kawałek białego filcu naklejony na sznurek (bo linką to trudno nazwać) i przesuwający się w szczelinie.
Walka o najniższe koszty produkcji widać była bezkompromisowa, gdy trzeba te 19,95 dolara osiągnąć w detalu (+ tax oczywiście bo to Ameryka). Głębsze prze-szperanie Internetu pokazało, że istniała także pełnosprawna wersja tego odbiornika – ze wzmacniaczem m.cz. i głośnikiem – za 29,95$ + tax (Ameryka). Stało się wtedy jasne dlaczego obudowa miała takie eliptyczny grill – albo transformator, albo głośnik. Ale coś za coś, ta pełna wersja miała żarzenie bezpośrednio z sieci 110V. Firma Granco z Long Island City (to chyba w samym Nowym Jorku) takie cuda w kilku kolorach i wersjach robiła.
U mnie w modelu T-160U transformator był, ale też na 110V, kabel z amerykańską płaską wtyczką. Wyposażony w transformator 220/110V (dzięki Staku!) zabrałem się do stopniowego uruchamiania.
Stos selenowy, już ktoś podparł diodą krzemową, ale tak czy nie inaczej nie udawało mi się osiągnąć nominalnego anodowego, było za duże. Wg danych nominalnych producenta transformator winien mieć przy 117V@0,32A na pierwotnym przy poborze 122V@0,051A i 6,3V@1,42A co daje przekładnie 0,959 (anodowe) i 18,57 (żarzenie). A rzeczony egzemplarz przy pierwotnym 122,4V dał anodowe 146,4V, Żarzenie 7,24V. Przekładnie coś nie tego- za duże.
Dodając do tego, że sam transformator (transformatorek - biorąc pod uwagę rozmiary) grzał się niemiłosiernie – diagnoza była jedna – zwarcie miedzyuzwojeniowe. W tym wypadku na pierwotnym – trzydzieści kilka zwojów ubyło :-(. Tu dodatkowa obserwacja – amerykanie zaoszczędzili jeszcze kilkadziesiąt zwojów i zarówno anodowe jak i żarzenie ma odcinek wspólny- ot taka zmyślna konstrukcja, a dwa metry druciku mniej. Po wyjęciu transformatora (O dziwo - ładnie ekranowany) okazało się, że zwykłe przewinięcie nie będzie proste.
Przyjdzie coś poszukać na zastępstwo. Na pierwszy rzut oka może by się zmieścił transformator z Violetty, tyle że to autotransformator. Kopało by na chichach! Nie co podobny okazał się poniewierający wśród innych szpargałów transformator głośnikowy TS2-12-66 .
Transformator głośnikowy ujawnia swoje tajemnice. |
I dał do nawinięcia do zaprzyjaźnionego nawijacza. Ja zaś niespiesznie odłożyłem tuner na półkę i zająłem się innymi sprawami. Minęło z grubsza kilkanaście miesięcy, gdzieś tam po pamięci kołatało się, że się nawija. Ale to nawijacz nie miał drutu , a to czasu, a to jeszcze inne ważniejsze zajęcia przeszkadzały. Szczęśliwie kilka tygodnie temu otrzymałem transformator pieczliwie przez Zygmunta złożony.
Dokumentacja wewnątrz. |
Końcówki lutownicze już się nie zmieściły i trzeba było połączenia poskracać, ale dał się wcisnąć w miejsce i działa.
Po obsadzeniu lampami i obciążeniu okazało się ze żarzenie jest 6,4V, więc prawie idealnie.
6,3V byłoby ciut lepiej - ale nie narzekajmy. |
Fajne jest też wykorzystanie przewodu zasilającego jako anteny – przez sprzężenie pojemnościowe – oszczędnie blaszka z preszpanową przekładką, tanie proste (amerykańskie), ale wystarcza.
Do pełni szczęścia potrzeba odtworzyć tylną ściankę (wiesz Pan - przeszpan), naprawić i przepolerować obudowę. No i te złote napisy na froncie odtworzyć – w końcu fasada jest najważniejsza. Musi złotem kapać – jak w amerykańskim banku. A, że z tyłu dykta, sznurki … byle taniej, byle więcej – Ameryka!
Ze złotymi gałkami wygląda nieźle. |
Końcem swej egzystencji zdążyła zahaczyć o stereo. Takie to oto amerykańskie historie.
Wielkie wzloty i jeszcze większe upadki.
Chociaż wiecie, z takiego tunera to przyjemnie dobrej starej muzyki posłuchać – to jednak ten czas, ta muzyka, Ci artyści. Będzie tuner amerykański, ale z solidnym polskim wsadem.
Pięknie napisane.
OdpowiedzUsuńWojciechu jesteś prawdziwym inżynierem renesansu.
Silnie gratuluję,
Henryk radioretro
Cieszę się Panie Wojtku ze zdecydował się Pan wtedy kupić to Granco. Mamy ciekawy artykuł!
OdpowiedzUsuńJa osobiście ,,poluję" na innego amerykanina: samochodową przystawkę UKF z konwerterem na fale średnie(!) na lampach bateryjnych.Bardzo ciekawa konstrukcja(dokumentacja na priv jeżeli Pan zaciekawiony).
Pozdrawiam!
Grzegorz B.
Spotkałem się z reklamą przestawki FM do radia samochodowego. Czy konwertowało to na AM? Tego nie wiem. Kasprzak produkował przystawki krótkofalowe PK-7 z pasmami od 16m do 60m. Na ultrakrótkofalowe nie było w PRL klimatu. Za schemat z góry dziękuję.
OdpowiedzUsuńTo pewnie przystawka do odbiornika ,,Żerań".Wtedy rzeczywiście jeszcze UKF-u w Polsce nie było.Schemacik (serwisówkę) prześlę w najbliższym czasie.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki za kawał świetnego wykładu.Hamerykańska tiochnika była b.ciekawa.Robili spartańsko upraszczając maksymalnie ale to były rzeczy for life.Ponieważ rozwój FM w tak wielkim kraju był b.kosztowny nadawali STEREO na falach średnich.Jakość musiała być koszmarna jak icj ówczesne auta co tylko prosto jeżdziły ale nadawaly sie do sexu w kinie drine-in.Jakos nie udalo mi sie spotkac nikogo z USA co opowidziałby jak drzewiej sluchało sie tego stereło!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Tom
Ps Posiadam ich wynalazek(mr Lear) 8 track cassette.Bardzi był rozpowszechniony bo auta kolosalne i te wielkie kaseciaki sie miescily.Kaset jednalkk musiałem zakupic w USA.Wszystkie musiałem rozebrac i posklejac oraz nakleic srebrne rozbiegówki i wymienic gąbkowe dociskacze.Dla niewtajemniczonych.Tasma 6,3 mm jak w amatorskich magnetofonach.Konstrukcja zamknietej w [puszce petli pozwalała tylko na przewijanie do przodu.Za to nagranie było automatycznie odtwarzane 4 razy.Głowica skokowo przesuwala się od gory do dolu i calkiem to pojemne było.Ma w kolekcji nagrywarke odtwarzazc oraz inny model 8 track uzupelniony drugim odtwarzaczem na kasetki Philips.
Pozdrawiam Tom