Moje tegoroczne wakacje także miały ten posmak, posmak Calypso.
Calypso |
Trafiło ono w moje ręce ze względu na znaczek -D-I-O-R-A (o czym napiszę później) i okazało się zupełnie dobrze zachowanym zabytkiem. Z ciekawą głowicą UKF (o głowicach też przygotuwuję post), w stanie jak to się określa - lampy świeca, z głośnika buczy :-).
Jak szybko się okazało przyczyna tego buczenia była, aż nadto dobitna - eksplodował prostownik selenowy. Za zjawisko dziwne i niecodzienne należy traktować fakt, że działał jako tako.
Po zaradzeniu co większym problemom (trzeszczący potencjometr) i wymianie wszystkich papierowych kondensatorów i części elektrolitów na bardziej współczesne tor m. cz. się odezwał.
Z ciekawostek - interwencja wojsk radzieckich była aż nadto zauważalna. |
O innych zagadnieniach politycznych z epoki dzielnie donosił Naczelny Organ, którego to fragment dumnie wspierał upadający klawisz - ciekawe z którego roku to gazeta? |
Tor FM działa (no oczywiście na dolnym UKF-e), ale AM milczy ( znaczy szumi ) uparcie.
Radio wykazuje znaczną czułość na wszelkie przydźwięki i odbiory najprzeróżniejszych modulacji i trzasków, więc pracy z odkłócaniem przewiduję sporo.
Po opanowaniu montowanych na płytkach drukowanych Relaksa i Menueta UKF, Calypso z montażem przestrzennym wydaje się krokiem wstecz, ale traktuję tą zabawę jako wstęp przed Ramoną. Ta czeka już grzecznie,
Na początek planuję przeszczepić do Calypso kupioną na Allegro głowicę Telefunkena, która dziwnym (?) trafem jakoś tak fajnie pasuje mechanicznie - pewnie dla wersji eksportowej planowano użycie głowic z importu czy też w zamiarze było jej skopiowanie.
Glowica Telefunkem |
Pamiętnika z wakacji ciąg dalszy nastąpi ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz