Do mojego warsztatu Rubin trafił jako radio dodatkowe, razem z Philettą, dodane do STAR Meteora (tego już z FM), ot tak aby rachunek do zapłacenia był równy.
Radio, ani specjalnie ładne, ani brzydkie. Taka prosta skrzynka, rzekłby człowiek powojenna prostota i funkcjonalność.
Kawałek nie heblowanej deski w środku znalazłem. |
Pierwsze przymiarki ożywienia spełzły na niczym, gdyż okazało się, iż element oznaczony U2410PL okazał się nie sprawny. Krótkie rozpoznanie to URDOX czyli Tlenek URANU.
Oj, robi się niebezpiecznie. Wiedziałem, że 49-ty to gorączka atomu, ale żeby tak od razu do radia pakować i to nieosłonięte!!!
Szukając jakichkolwiek informacji na temat niebezpieczeństw mi grożących natrafiłem na ciekawą niemiecką stronę, gdzie nie czytając można się było wystraszyć.
Jednak głębsza lektura, utrudnione bo z braku znajomości języka, czyli jak to się dzisiaj robi - z pomocą Google Translator, już się nieco uspokoiłem. A pomiary ruskim dozymetrem rozwiały wszelkie wątpliwości. Nie jest to promieniotwórcze ustrojstwo.
Promieniowanie tła. |
Najwyższy osiągniętu odczyt. |
Nie mniej jak widać po śladach na sąsiednich kablach, mocno się toto nagrzewało i finalnie kaput - zamiast kiloomów na zimno - mamy megaomy. Mógłbym próbować zastosować dostępny U2410P – porządny, w bańce, ale skończyło się na erzacu w postaci rezystora i termistora. Działa prąd może wzrasta trochę za dużo przy rozruchu, ale finalnie stabilizuje się na poziomie 200mA.
Zaskoczył mnie przy tym czas nagrzewania lamp serii C – około dwu minut. Pamiętam z dzieciństwa, że lampowy Lazuryt nagrzewał się dokładnie 57 sekund, jak długie to był czas może powiedzieć każdy, któremu właśnie uleciała prawie minuta kapitana Kloss-a lub Czterech Pancernych. I było najgorsze 57 sekund w moim dzieciństwie, każdego dnia. Co ciekawe lampy bateryjne nagrzewają się bardzo szybko (w Malwie ok. 2 sekund).
Po poradzeniu sobie z obwodem żarzenia (zaśniedziałe styki, głównie bezpiecznika), radio ożyło.
Schemat z miesięcznika Radio nr. 12 z 1949 roku. |
Bystre oko wypatrzy nowy elektrolit i producenta uszkodzonego kondensatora. |
Ale, że radyjko działo bardzo dobrze, a filtry były oryginalnie zaplombowane – pozostawiłem w stanie jak napotkałem.
Obudowa bardzo ładnie dała się doczyścić z resztek brązowej farby. Zaplanowałem położyć lakierobejcę i przykryć bezbarwnym akrylem. Niestety dwie warstwy różnych lakierów się zwarzyły powodując miejscowe zadymienie. Jeszcze raz Scansol i finalnie dwie warstwy
Trochę pędzlem słoje drewna zostały podkreślone. |
Dobrze, że jednak nie mamy teraz roku 49, bo posiadając super-reakcyjne, zachodnio-niemieckie do tego jeszcze radio-aktywne, to nawet nie trzeba było słuchać Wolnej Europy, BBC czy Głosu Ameryki by zostać wrogiem ludu.
Eryk Lipiński 1955 r. |
Całkiem ładny klocuszek Wojtku.I do tego atomowy.Zachodnim "złym" Niemcom jeszcze nie pozwalano na lepsze wyroby.Zaczeło sie szybko poprawiac gdy Kancelrzem został pan Adenauer.Ponieważ był to b.madryy człowiek propaganda moskiewska i wszystkie małe pieski aż sie zachłystywały obrzydzając narodom miłującym pokój tego łobuza.Nic sie nie zmieniło i tawariszcz Putin czerpie pelnymi garściami ze sprawdzonych wzorców.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Tomasz
Bardzo ciekawy i wciągający blog! Gratulacje!
OdpowiedzUsuńTe superheterodyny w diode szarpane że aż się łza w oku kręci;)
Przy takich pracach przydatną byłaby książka Henryka Borowskiego pt:"Co radioamator wiedzieć powinien "oczywiscie jesli jeszcze nie jest na półce.
Życzę Wszystkiego Dobrego!
Pozdrowienia z Krakowa