czwartek, 15 stycznia 2015

Ale KOSMOS czyli jeszcze jeden odbiornik do uratowania

Mój kolega z Konina otrzymał od swojego chrześniaka prezent – takie tam stare radio.

Pierwszy rzut oka i PRAWDZIWY KOSMOS.


Kolejne radio przetrwało zawieruchę wojenną i konfiskacje. Już pobieżne zapoznania się z przesłanymi fotografiami pozwoliło ustalić – jest to polski przedwojenny KOSMOS, poboczna marka Philipsa.

Głośnik Philipsa, ten sam model w dziesiatkach modeliZnamy go dokładnie.

Model z rocznika 1937/38, a dokładnie K-92U wersja na lampach serii C.
Stan obudowy jak na swoje lata  wzorcowy, pokrętła całe i działające 
Pozwolę zatem nasycić oczy czytelników (oglądaczy) stanem zastanym.
Biorąc pod uwagę wszelkie losu dzieje, radio jest w stanie rzekłbym bardzo dobrym.

Tylnej ścianki brak, zbity barreter C1 i zamiast CY1 ktoś AZ1 zamontował.
Brak większych śladów rdzy.
Zestaw lam nie budzi wątpliwości. 

 Pod sufitem osłona, aby ciepło nie wypalo drewnianej obudowy. Mój dziadek takiej nie miał.


Po barreterze jedynie podstawka została.
Reżektor - jak tym się posługiwać?


Transformator głośnikowy - chyba największy problem - wyrwane uzwojenie.
Dla zbierazy numerów
Skala troszkę ucierpiała, ale oryginalna
Spód wygląda jak dziewiczy.



Namawiam wszelkimi siłami by podjąć samodzielnie trud restauracji i przywrócenia do stanu użytecznego.
Znając pracowitość Zygmunta, jego dokładność, dociekliwość do szczegółu i wielką miłość do lamp (buduje wspaniałe wzmacniacze) nie będę musiał długo namawiać.
KAŻDY ELEMENT ZOSTAŁ WYKONANY WŁASNORĘCZNIE
TRUDNO UWIERZYĆ, ALE JEST TO CALKOWICE RĘCZNA ROBOTA
Radio jest w swej naturze troszkę jest podobne do psa - musi mieć swój Dom i swojego Pana.
To będzie miało.


Piwnice i strychy nie służą odbiornikom radiowym. Zostawmy je kotom.

KOSMOS ciąg dalszy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz