Chodzi o Radio jako o przedmiot. Jak do tej pory, w kilkudziesięciu restauracjach napotkałem radioodbiorniki. W różnym stanie, różnie eksponowane, ale prawie zawsze z korzystnym efektem dla restauracji i z co najmniej korzystnym wpływem na gości. Wpływem na ich (gości znaczy się) wrażenie wzrokowe i wręcz pozazmysłowe odbieranie przytulności, spokoju i czegoś tak nieuchwytnego jak dostojeństwo chwili i miejsca.
Niestety jak do tej pory w moich wędrówkach wszystkie te radia były milczące. Jak grało coś, to było to coś plastikowe skrzeczące namolnie migające niebieskimi diodkami, chińskiej prowinncji z napisem Turbo 200W albo i 500W na 5 centymetrowym głośniczku. Nawet w bardzo dostojnych wnętrzach ze smakiem urządzonych grało takie coś. Brrr! Odraza – to gorzej niż mucha w zupie , co tam dwie muchy!
Postanowiłem zatem stworzyć coś na kształt małego atlasu restauracji, gdzie prawdziwe odbiorniki są eksponowane, a może kiedyś natrafię i na taką gdzie prawdziwe radio gra.
Od czegoś trzeba zacząć. Zacznijmy od Królowej Polskich Szos – od gierkówki. Może się ktoś nie zgodzić, ze ona królowa ale od ponad czterdziestu lat ułatwia wielu ludziom podróżowanie na linii północ-południe. Ja jechałem nią, na pewno grube kilkaset razy, a może już tysiąc. W miejscowości Koziegłowy jest wyniesiona nieco po wschodniej stronie Pierogarnia Babci Marysi. Zaraz za fioletowym stożkiem - producenta sztucznych choinek reklamującym. Od strony Katowic jadąc.
Dokładne koordynaty w realu: Ulica Lipowa 54A, 42-350 Koziegłówki, Polska
W cyberprzestrzeni: http://pierogibabcimarysi.pl
To krótka recenzja kulinarna – pierogi tylko można tu zamówić może dlatego są zawsze świeże i wyśmienite.
Doskonała jakość, ceny – jeszcze do przełknięcia, porcje wyważone - takie w sam raz.
Co ciekawe Tirów czyli niezawodnego wyznacznika dobrego stosunku jakości do ceny w przydrożnych restauracjach – brak.
Myślę, że ze względu na niezbyt wygodny zjazd i jeszcze gorszy wyjazd na drogę do Warszawy. W przeciwną stronę praktycznie nie można. Osobówką przy średnim ruchu trzeba się wstrzelić w szczelinę pomiędzy kolejnymi rozpędzonymi w tym miejscu pojazdami.
Odbiorniki są ulokowane wysoko („pod powałą” – jak się u mnie mawiało), słabo widoczne i stąd może zdjęcia komórką pstrykane też nie za ciekawe. Doliczyłem się 5 sztuk.
Byłby ładniejszy - gdyby ta tkanina cała była. |
Trudno dostrzec -ale jest. |
Podsumowując:
Jedzenie – bardzo na tak,
wystrój ogólny – na tak,
obecność radyjek – też na tak.
Że nie grają – no to obowiązkowy w tej sytuacji minus.
Mam nadzieję, że to ostatnie się zmieni.
Na zachęte - jedną Gastro-Lampkę nadaję.
Zwracam się wielką prośbą do czytelników bloga – o wpisywanie w komentarzach innych miejsc (nie koniecznie restauracji) gdzie można że się tak wyrażę „zaznać Radia”. Nie koniecznie posłuchać, ale na pewno obejrzeć, poczuć. Może się uda wspólnie stworzyć coś na kształt atlasu kulinarno-radiowego, a co lepszym placówkom to i Gwiazdkom Michellina odpowiadające Gastro-Lampki nadawać,a co! Mogła firma oponiarska wejść w kulinarny biznes, to może i nam się uda.
Niech się restauratorzy prześcigają, lepszy serwis zapewniając. Może ktoś się zatroszczy i restauruje nie tylko podróżnych, ale radia-domowników. Służę pomocą.
Szybka niestety :-( |
UWAGA: Artykuł nie sponsorowany, ustną zgodę na zdjęcia otrzymałam, a Menu do zabrania na każdym stoliku leżało. Nie mniej tantiemy (w pierogach) z radością przyjmę, Zaiksem nie jestem.
Pamiętam, że w Lanckoronie, w Cafe Pensjonat, było kilka odbiorników - Calipso, Pionier z poziomą skalą i jeszcze coś.
OdpowiedzUsuń