Będzie to ze 25 lat temu,
kiedy to w pięknym narzeczeńskim okresie wielokrotnie (z moją ślubna)
spacerowaliśmy brzegiem Jeziora Kamionkowskiego, tuż obok fabryki E.Wedla (d.
22 Lipca). Spacerowaliśmy zazwyczaj za dnia, bo po zmroku opuszczone i
rozsypujące się baraczki po dawnym ZWUT-cie (fabryki przez Siemensa wykupionej
i zamkniętej) klimat swoisty miały klimat i nie pozwalały bez obawy o portfel
wieczorem podziwiać Oriona czy innych gwiazdozbiorów w tafli jeziorka odbijających
się. Gdy po ślubie zamieszkaliśmy na Pradze
Północ, to nie wiedzieliśmy, że sąsiednia ulica Ratuszowa, także jest związana z
Polskimi Zakładami Tele- i Radiotechnicznymi. Przed wojną jak i zaraz po niej.
Nie wiem dokładnie czy to w baraczkach przy ul. Grochowskiej 341 (dawnej numer 30), czy na ul. Ratuszowej pod
numerem 11, montowano lub tylko uruchamiano odbiorniki RSZ-48. Odbiorniki
budowane na licencji węgierskiego ORION-a jak głosi napis na ściance tylniej.
Fotka zaraz po zakupie. |
Od spodu kartonowa zwijka (okładka z brulionu 60-kartkowego) skrywała elektrolit – jak się później okazało solidny 2 x 100uF.
Potencjometr też jakiś taki nowszy, oderwany i latający. Pierwszy filtr p.cz. jak widać po zagniataniach na brzegu kubka - grzebany. Do listy niesprawności należało jeszcze zaliczyć brak ekranu osłaniającego zespół cewek wejściowych/heterodyny, no i pokrętło – jako żywo z któregoś z telewizyjnych odbiorników wykręcone. Ładny wygląd obudowy (i gałek oraz ramki) jak się po bliższej obdukcji okazało był zapewniony przez pędzlem nakładaną farbę olejną. „Podwozie” upaćkanie wyziewami z papierowego kondensatora 0,5uF, oporniki z połuszczoną farbą. Słabo, słabo – oczarowanie powabem, a tu taka szara rzeczywistość.
Ten wielki 0,5uF zanieczyścił spód radia. Elektrolit był naprawiany po 1970 -wspazuje kartonik z brulionu. |
Nie wiedziałem czy
pokochać, czy porzucić – znaczy się odsprzedać, w inne kochające ręce. ORION-ki
mają swoje grono fanatyków, jest to radyjko ładne, skala zegarowa i ogólnie ma klimatyczny
charakter.
Tak się złożyło, że przy mojej pierwszej żarliwości do Oriona dużą
prace zleciłem kolegom, którzy prześliczną ściankę z preszpanu wycieli, wierząc
w sukces związku. Nawet trudną do zdobycia AZ21 kupiłem.
Co tam, z sąsiadem z
klatki obok ugadałem wypożyczenie gałki do ORION-ka w celu skopiowania.
Głośnik miał zakwaterowanego pajączka. |
Piękna i nowa AZ21. |
Udało się bezboleśnie
usunąć selen, ba okazało się, że żarzenie 4V pozostało nietknięte Po dwu
godzinach pierwsza diagnoza, i to pozytywna – transformator sieciowy całkowicie
sprawny – nie grzeje się, napięcia są - jest OK. Transformator głośnikowy,
cewki głośnika sprawne. Oj, odnajduję ja zalety tego egzemplarza, odnajdę.
Rezystory wyglądają słabo,
nie mniej trzymają wartości.
Nie bardzo wiedziałem co z nimi czynić, koledzy na forum nie mieli gotowej recepty, więc pozwoliłem sobie na eksperyment. Po wymyciu (o ile to było możliwe) spirytusem, a miejscami i benzyną ekstrakcyjną pomalowałem je lakierem izolacyjnym, takim do płytek PCB.
Mam nadzieję, że w czasie pracy 150 stopni Celsjusza nie przekroczą. Kondensatory papierowe okazały się jedną wielka katastrofą. Co ciekawe zda się, że węgierska smoła jakaś inna jest od stosowanej w polskich wyrobach. Po latach widać, że smołowe korki skurczyły się i żadnymi korkami nie są. Wilgoć to jakby zaproszenie miała do środka. Pomiar pojemności wskazuje prawie dwukrotnie wyższe parametry – typowe niedomagania. Ponieważ konstrukcja kondensatorów, a dokładniej samych zwitek (końcówki cynfolii są szczelnie zalutowane) firmy REMIX jest odmienna niż Telpodu – nie ma szansy na wygotowanie w parafinie.
Trudno – robimy
inserty. Oryginalnej smoły nie bardzo dało się użyć, ta węgierska dziwnie się
topiła. Na szczęście otrzymany od kolegi elektryka (od wysokich napięć i
prądów) kawałek czarnej substancji doskonale spełnił swoje zadania.
Za to oryginalne papierowe rurki zachowały się doskonale. Będzie na ogląd przyjemnie. Przy okazji stwierdziłem, że niektóre kondensatory oznaczone na schemacie 2T w rzeczywistości mają 20nF (typowe sprzęgające dla toru m.cz.) inne 2T to jednak 2nF a 1T to także 1nF. Coś co można odczytać jako 0,1pF to oczywiście 1,0uF. Precyzja kreślarza w kopiowaniu greckiej litery, zniweczone przez kolejne kopiowania i cyfrowa obróbkę. Nie „p” tulko „μ”. Jedyny dostępny schemat widać ma błędy i niedoskonałości. Zatem pozwólcie errata.
Nie bardzo wiedziałem co z nimi czynić, koledzy na forum nie mieli gotowej recepty, więc pozwoliłem sobie na eksperyment. Po wymyciu (o ile to było możliwe) spirytusem, a miejscami i benzyną ekstrakcyjną pomalowałem je lakierem izolacyjnym, takim do płytek PCB.
Mam nadzieję, że w czasie pracy 150 stopni Celsjusza nie przekroczą. Kondensatory papierowe okazały się jedną wielka katastrofą. Co ciekawe zda się, że węgierska smoła jakaś inna jest od stosowanej w polskich wyrobach. Po latach widać, że smołowe korki skurczyły się i żadnymi korkami nie są. Wilgoć to jakby zaproszenie miała do środka. Pomiar pojemności wskazuje prawie dwukrotnie wyższe parametry – typowe niedomagania. Ponieważ konstrukcja kondensatorów, a dokładniej samych zwitek (końcówki cynfolii są szczelnie zalutowane) firmy REMIX jest odmienna niż Telpodu – nie ma szansy na wygotowanie w parafinie.
To jasne to zalutowan cynfolia. |
Za to oryginalne papierowe rurki zachowały się doskonale. Będzie na ogląd przyjemnie. Przy okazji stwierdziłem, że niektóre kondensatory oznaczone na schemacie 2T w rzeczywistości mają 20nF (typowe sprzęgające dla toru m.cz.) inne 2T to jednak 2nF a 1T to także 1nF. Coś co można odczytać jako 0,1pF to oczywiście 1,0uF. Precyzja kreślarza w kopiowaniu greckiej litery, zniweczone przez kolejne kopiowania i cyfrowa obróbkę. Nie „p” tulko „μ”. Jedyny dostępny schemat widać ma błędy i niedoskonałości. Zatem pozwólcie errata.
Schemat poprawiony. |
W miejsce elektrolitu
2x16uF i tego wielkiego 0,5uF pozwoliłem sobie zbudować taki agregat owinięty
preszpanowym karkasikiem. Coś kopiuję kogoś kto w siedemdziesiątych latach
naprawiał tego ORION-a : -) Radzimy sobie jak możemy.
Zamiast niebieskich
drucików udało mi się zastosować blaszaną tasiemkę – z zacisków do blaszanych
kanałów kominowych.
Dodatkowo Blaszka zabezpieczająca potencjometr przed obrotem. |
Ponieważ zabawa z
czyszczeniem i malowaniem rezystorów, wymianą kondensatorów wymagała wiele
rozlutowań i ponownych połączeń, postanowiłem uruchomienie przeprowadzić z
zastosowaniem dodatkowego sprawdzenia. Metoda ta opiera się na pomiarze
rezystancji od każdej nóżki lampy (lub innego punktu charakterystycznego) do
masy lub odpowiednio do wspólnego plusa napięcia anodowego. Na podstawie układu
nóżek i schematu odbiornika określiłem oczekiwane wartości rezystancji i
przygotowałem stosowną tabelkę. Troszkę zabawy w rozwiązywanie układów rezystorów
było – ok. lubię to. Czasami oczekiwana rezystancja znajdowana była trochę
oględnie – na przykład, gdy mamy do czynienia z opornością uzwojenia.
Wersja finalna po poprawkach. |
Przy pomiarach trzeba
pamiętać, że rysunki (i numeracja) wyprowadzeń lamp jest prowadzona od spodu
chassis. Mierząc od góry należało się poruszać w kierunku określanym jako CCW
(odwrotnie jak wskazówki zegara), nie zaś CW.
Pomiary wykazały całkiem
sprawne radio.
Podłączenie zasilania po jednej lampie poczynając od AZ21
potwierdziło to. Generalnie radio (przynajmniej takie jak to, należy uruchamiać
od końca. Wtyczka, kabel zasilający gniazdo bezpiecznika sieciowego … chwila w
moim ORION-ie nie ma takowego ?!? Na schemacie jest – sprawdzimy.
Jeszcze z błędami - na szczęście w teorii, nie praktyce. |
Pierwsze zasilanie odbyło
się z poborem tylko w obwodzie żarzenia. Chciałem sprawdzić czy transformator
sieciowy jest sprawny. Napięcie 6,7V przy 230V na wejściu i obciążeniu jedynie żarówką
skali.
Pierwsza gwaiazda w konstelacji. |
Przy włożonej AZ21 mam
anodowe – wysokie, aż 490V się uzbierało. Dobrze że elektrolity na 450V
zastosowałem, może wytrzymają uruchomienie. Przy doborze pojemności już nie
byłem wierny oryginłowi i kondensatory po 33uF dałem. Wg. schematu ORION miał o
połowę mniejsze, ale przed moją naprawą były kilkukrotnie większe – przekraczając
dopuszczalne dla AZ21 Ladekondensator - 60uF.
Po kilku minutach
wygrzania wstawiamy EBL21, znów sukces. Pojawiło się ujemne siatkowe -6,2V i
odpowiednio mniejsze gotowe dla ECH21. Brum grzecznie pojawia się po dotknięciu
siatki śrubokrętem, ale oszczędny. Anodowe spadło do wartości oczekiwanych 280V
– widać zasilacz do tzw. miękkich należy, gdzie rezystancje uzwojeń swoją rolę
mają.
Kolejna ECH21 – super - mamy
wzmacniacz m.cz. Nawet ładnie sinusa przenosi. Bez większych zniekształceń. Okazało
się, że rezystor w anodzie triody 270k jest bardzo na miejscu. Schemat
wykazywał 100k, ale przy mniejszym prądzie też jest ok.
Ostatnia ECH21 i możemy
sprawdzić cały tor p.cz. Tu niespodzianka, pośrednia jest inna niż oczekiwane
465kHz, koledzy z Triody potwierdzili że 473kHz jest jak najbardziej
prawidłowe. Przy okazji okazało się że latające cewki filtru p.cz. pod chassis i
cewka eliminatora to wada – brak bakelitowych śrub mocujących. Korzystając, że
cewki w bębenku takimi samymi są mocowane odlew zrobiłem.
Nie idealny, ale
podmieniając te z bębenka mam estetykę i solidne mocowanie.
Radio zagrało na wszystkich
zakresach od razu i bez większych uwag. No trochę trzeba będzie dopieścić, jak
to w związku.
Gałeczki jak wspominałem
upaćkane jakąś olejna farbą. Usunąć to zeskrobując można, ale po kilku minutach
moczenia w acetonie lakier sam zlazł, no może namiękł na tyle że dał się łatwo
sunąć, polerowanie i odtworzenie ozdobnego paska pozostało do zrobienia.
Pozostaje obudowa – już usunięty
lakier, od sąsiada z klatki obok wypożyczyć pokrętło do skopiowania. Politurka,
no i może pokuszę się termo transferem odtworzyć napisy na preszpanowej ściance.
Będzie ORIONEK w pełnej krasie. Trzeba zadbać, jak w związku.
Witam, Jaką substancją były robione te odlewy? Bardzo ładnie to wyszło.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu przycisnęła mnie potrzeba zrobienia klawisza do komputera - kształt specjalistyczny, nie do zdobycia dzisiaj, a do drukarki 3D w pracy kolejki na pół roku. Używałem formy z kleju na gorąco, a okazało się, że nie mam czego do tej formy wlać. Z potrzeby chwili jako tworzywo wykorzystałem gęste mazidło, jakie powstaje gdy do rozpuszczalnika dodamy ile się da styropianu.
Ogólnie wrażenia są takie, że jest dużo bąbelków, jest duży skurcz (pierwsze dwa dni to ciągłe dolewanie), a całość schnie jakieś 2 tygodnie. Wziąłem się na sposób, - i tak chcąc mieć otworek w środku zacząłem, przechylając co kilka godzin formę, kierować ku środkowi te bąbelki. Najlepiej nie wyszło, ale jak na prymitywny wariant, to po pokryciu farbą odpowiedniego koloru w zupełności wystarczająco. I bardzo dobrze, że te bąbelki kierowałem, bo dalsze moje próby z polistyrenem pokazały, że gdy to już zaschnie, to łatwiej ukruszyć całe niż wywiercić otworek. Mam nadzieję, że się komuś moje spostrzeżenia przydadzą i użyje porządnego tworzywa :).
Pozdrawiam
Czytelnik
Osobiście używam żywicy FC-52, jest ok do znaczków i nie tylko. Koledzy używają innych i też są zadowoleni. Materiałów wszelkiej maści można szukać na Allegro jak i w sklepach modelarskich. Miałem w Warszawie na placu Starynkiewicza fajny sklep, ale niestety nie przetrwał -teraz jest tam knajpeczka.
UsuńUżywam dedykowanych barwników ale koledzy do bakelitu naśladowania tonerem i kakao się wspomagają.
Pozdrawiam,
Wojciech
Wiem, że DAWNO. Ale mam pytanie. Czy macie doświadczenie jeśli chodzi o FC-52 jako IZOLATORA elektrycznego. Może jakiś oficjalny PDF z parametrami? W necie nie znalazłem.
OdpowiedzUsuńNie ma żadnych danych na ten temat. Doświadczeń też nie przeprowadzałem.
Usuń