Jeden z moich kolegów, który szczęśliwie na zasłużoną emeryturę
się nie tak dawno udał, podesłał mi przez syna radio. W zasadzie miał to być
prezent dla mnie i był, tylko w takim innym sensie – mało materialnym, bardziej
sentymentalnej przygody. Radioodbiorników wszelkiej maści mam nazbierane tak na
kilkanaście lat hobbystycznej działalności.
Ale kiedyś było inaczej, było to dobro trudno dostępne i
drogie. Pamiętam jak pod koniec lat siedemdziesiątej w rodzinnej Bukowinie,
Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopka (dokładnie tak mieli na pieczątce, zanim
ktoś się nie dopatrzył, że jednej literki brakuje :-) finalizowała budowę Domu
Towarowego. Kilka dni przed otwarciem pojawił się „wystrój” witryny. Ile tam
dobra radio-technicznego było, klocki dzierżoniowskie (Giewont, Beskid czy
inne) telewizory kolorowe Rubin (sztuk 2) i kilka Grundigów.
|
Pomimo lat - zachowany zupełnie ładnie. |
Chyba najbardziej pożądanego
przez kilkunastoletniego chłopaka dobra. Przechodząc przed tą wystawą przez kolejnych
kilka dni (otwarcie się opóźniało) jakoś tak zauważyłem, że obfitość tej
wystawy z dnia na dzień się zmniejszała. Poszczególne Grundigi jakoś tak jeden
za drugim znikały. W dniu otwarcia okazało się, że zostało ich trzy sztuki, w
tym dwa uszkodzone. Ale i tak nie miałem szansy na zakup – społeczna kolejka stała
od dawna. Swoją radio-magnetofonową przygodę rozpocząłem więc z MAJĄ. I
bardzo to sobie tą przygodę ceniłem.
|
Z plakatu reklamowego Unitry. |
Koledzy, którzy w posiadanie tego
licencyjnego dobra weszli, troszkę nos wyżej nosili – mieli licencyjny, na
niemieckich częściach. Słowem lepszy.
Tak więc jak po czterdziestu latach w zagościł w moich rękach
RB 3200 to inżynierska ciekawość była ogromna. W czym to było lepsze od
krajowych produktów? I muszę się przyznać spotkało mnie miłe zaskoczenie – to jest
(była) bardzo fajna i przemyślana konstrukcja. Dostęp do płytki drukowanej
bardzo wygodny, zatrzaski umożliwiające operowanie w elektronice w półotwartej
pozycji, nawet taki pasek zabezpieczający przed przypadkowym rozłożeniem się.
Układ
elektryczny prosty, nie przekombinowany. Egzemplarz ten miał już w większości
elementy krajowe, ale kilka było jeszcze ewidentnie zagranicznych.
|
Parę elementów to jeszcze "wsad dewizowy". |
Między innymi
selenowy prostownik i kilka filtrów p.cz. Radio okazało się zupełnie sprawne na
AM, nawet w moich warunkach przyzwoicie odbierało. Na UKF-ie jednak cisza, ale
kolega ostrzegał, że nie przestrojone. Operacja zmiany OIRT na CCIR to w
zasadzie powrót jest na forach wielokrotnie opisywana i w zasadzie ma się ograniczyć
do usunięcia dwu kondensatorów oraz zestrojeniu heterodyny i obwodu
wejściowego.
|
Już bez kondensatorów. Zwracam uwagę na filtr z pomarańczowym elementem. |
Kondensatory w kilka minut udało się wylutować, ale jakoś po tej operacji
nie było nawet śladu sygnału. Nawet ordynarne podanie 10,7MHz w stopniu
mieszacza dało rezultat słaby. Pomiary punktów pracy tranzystora
mieszacza/heterody dały przesłankę, że to tu należy szukać uszkodzenie. Ciekawostką
jest , że niektóre napięcia mierzone są od minusa, a inne od plusa, no takie układy.
|
Tranzystory w technologi Mesa tak mają. Chińskie mierniki dodatkową diodę dostrzegają. |
Tranzystor mieszacza okazał się sprawny, a winę za brak odbioru należało
zrzucić na filtr 10,7MHz na wyjściu. Wylutowanie tego elementu potwierdziło
diagnozę – przerwa w obwodzie. Próba naprawy spełzła na niczym: za słabe oczy, drżące
ręce, za cienkie druciki nawojowe.
Co gorsza ten element to ewidentnie „wsad dewizowy”
z oznaczeniem 07FV. Gdzie to znaleźć? Ile to będzie kosztowało? Cóż
porzucić naprawę w tym momencie jakieś takie nie honorowe.
Pomysł przyszedł szybko – trzeba kupić dawce. A tego akurat
jest sporo i to tanio. Kupiłem za 10 zł (+14 zł wysyłka) z firmy , której nazwa
„madeinrecycling” dużo mówi – uratowałem przed szrotem.
|
Będzie dawcą. |
Niech już będzie dawcą
i uratuje jedno radiowe życie.
|
No wiele to sobie obiecywać nie można. |
Grundig okazał się nieco nowszym wykonaniem - mostek
prostowniczy już krzemowy, Isostat w przełączniku nagrywanie/odtwarzanie. Radiowo
w zupełnie przyzwoitym stanie, no nie miał anteny, nie grał, ale w miarę czysty
i co najważniejsze miał Ten Filtr.
No właśnie prawie Ten, bo w miejscu
dewizowego wyrobu wmontowany był typowy Polfer-owski filtr 7x7 o symbolu jak
doczytałem 232. Znaczy się, w późniejszym etapie spolszczanie konstrukcji coraz
więcej elementów było wytwarzanych w kraju. Chwalebne to.
Szkoda mi było rozbierać dawcę tylko dla tego filtra i skazywać na radio-śmierć, postanowiłem poszukać 232. Oczywiście nie znalazłem go w Internecie, ale znalazłem u Pana Krzysztofa w GOMIS-ie na ul. Jagielońskiej . Za 5zł stałem się posiadaczem dwu egzemplarzy (jeden na zapas).
Wlutowany w miejsce oryginalnego od razu ożywił radio na UKF-ie. Heterodynę ustawiło się prosto, a obwód wejściowy już został uproszczony i tylko cewką maksimum sygnału w środku zakresu ustawiłem.
Okazało się konieczne lekkie zestrojenie całego toru p.cz. i
ustawienie zera detektora, starą z lampowej techniki znaną metodą. Radio gra
wspaniale (podmieniłem jeszcze od dawcy potencjometr głośności). Muszę przyznać,
że konstrukcja naprawdę wspaniała. Warto było kupić licencję i zapłacić, by zdobyć
wiedzę. Tak jak ja kupując drugi egzemplarz zdobyłem wiedzę, że fitr 7x7 232
jest zupełnie na miejscu. A wystarczyło tylko dokładnie przyglądnąć się schematowi
do polskiej wersji RB 3200. Cóż wiedza kosztuje.
Nie ma już Kasprzaka, nie ma Grundig-a, znaczy jest marka,
którą zarządza
turecka korporacja, ale to już nie to. Ale są
kultowe odbiorniki RB 3200, Kasprzakiem lub częściej Grundigiem zwane. Ten kolegi
już gra, a mój „szrotowiec” będzie. Uparłem się.
Magnetofonu nie uruchamiałem, nie mam kasety w domu – aż nie
chce się wierzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz