sobota, 16 marca 2019

Loewe Szwagra czyli o współpracy wskazówki i ucha

Naprawiając Loewe Szwagra miałem nie tylko problemy z klawiszem, Prawdę mówiąc - z nim żadnych problemów nie miałem. Elektryka to dopiero problemy sprawiła. Oprócz nietypowej lampy EBC92, która po rozgrzaniu się zwarcie robiła to był dopiero początek. Muszę przyznać jednak, że wszystkie problemy były jak najbardziej  typowe i tylko moje niewłaściwe podejście powodowało, że naprawa trwała długo.
Na pierwszy ogień poszedł wyłącznik sieciowy – trwale zablokowany w pozycji włączone. Przypuszczam, że był to pierwotny powód zniszczenia klawisza. Niemiec nie wytrzymał, walił w klawisz AUS, klawisz nie wytrzymał, Niemiec nie wytrzymał i radio wywalił. AUSGANG się zrobił (słynne i tajemnicze miasto w Niemczech, do którego zjazd z każdej autostrady prowadzi, co parę kilometrów).
Problem przełącznika to malutki odlewik z tzw. szajsmetalu czyli stopu ZnAl, który po latach traci swoje właściwości staje się krucho podatny, pęcznieje i mamy problem. Tu zaklinował przełącznik w pozycji ON.
I nie dało się radia wyłączyć. Ten szajs-metal to jakaś niemiecka specjalność – całe sprzęgło w SABIE czeka na naprawę.
Z braku takowego wyłącznika poratowałem się mini-krańcówką z długą listwą, którą to dwoma śrubami M2 ładnie dało się przyczepić. Oryginalny wyłącznik był dwusekcyjny, ale inaczej niż w polskich odbiornikach, tu druga para styków wyłączała napięcie anodowe (?!?). Po wymianie na jednosekcyjny anodowe pozostało zawsze załączone. 
Działa niezawodnie, tylko przy wyłączaniu zawsze na sekundę pojawia się odbiór na falach długich, cokolwiek przed tym było. Czy UKF czy gramofon. Ot, taka uroda, może nawet niedogodność – mam nadzieję, że Szwagier zaakceptuje.
Skala jest pęknięta, ale tylko pęknięta częściowo. Próbowałem specjalnie na tą okazję kupioną żywicą kanadyjską nasączyć tą szczelinę, nawet próżnią posysając.
Jednak żywica nie jest płynna i nijak nie daje się wessać. Nie to co super środki do „usuwania” pęknięć szyb samochodowych. Zabezpieczyłem tylko nią krawędzie pęknięć na skraju szkła i w otworze na potencjometr. Samą skalę, a dokładniej drobne zarysowania podmalowałem ciapkami z dobranej modelarskiej akrylowej farby – za pierwszym razem utrafiłem z kolorem. Idzie naprawa jak w niejednym warsztacie przy zachodniej granicy. Tylko licznika nie trzeba kręcić.
Nie wiem jak to się stało, ale nijak (po pięciu latach magazynowania) nie udało się odnaleźć wskazówek skali – czy to ich może wcale nie było, czy też się zapodziały – no nie wiem. Tło skali odmalowałem, wskazówki z drutu wygiąłem.
Pomalowane zostały inną modelarską farbą w kolorze „czerwień sygnalizacyjna”. Żyłki prowadzące też nowe. Tu nie pomogli koledzy wędkarze, u nich żyłki i cienkie, i drogie. Za 100m żyłki gospodarczej zapłaciłem ledwo kilka złotych, kilka za przesyłkę i mam teraz 99 metrów zapasu. Muszę się przyznać, że kombinacja: druciana wskazówka i nowe żyłki współpracuje całkiem dobrze. Skala założona – Warszawa I na 225kHz – oj, nie jest źle. Trójka też na 98,8 MHz – jeszcze lepiej może nie trzeba będzie stroić.
Pozostał stereo dekoder. Radio ma dedykowane gniazdo, ale wyposażone było w taki zwieracz.
Zwieracz, że się tak wyrażę.
Miejsca na stereodekoder dość.
Coś co przypominało mi mój adapter Mister Hit (licencja Telefunken), gdzie mono wzmacniacz był zasilany z stereofonicznej wkładki krystalicznej, tu akurat na odwrót. Widać taka lokalna specjalność rozwiązywania problemów.
Jest w Internecie kilka opisów jak np. uczynić taki steroedekoder dla odbiorników SABA, dokładne wersje, płytki drukowane – komplet. To jest jednak Loewe. Pobieżne zapoznanie się ze schematem wyjaśnia, że pomimo, iż gniazdo novalowe jest takie same, to użycie poszczególnych pinów inne. Na dokładkę pomiary napięć udowadniają jeszcze jedną nieścisłość – masa i gorący kabel żarzenia 6,3V mają zamienione kolejność styków – ot, takie przeoczenia. Zawsze warto sprawdzić. Stereodekoder zabudować postanowiłem na płytce uniwersalnej, chociaż jak udowadniają, a i szczegółowo opisują koledzy za wschodniej granicy – nie jest to konieczne – można zrobić to „na pająka”. Cóż, lubię montaż przestrzenny, ale dla mnie to już hard-core. Takie radzieckie podejście do techniki.
 
Rozwiązania do SABY opisywane, też do końca mi nie odpowiadają. Jak bym na to nie patrzył to wygląda na to, że stereo dekoder tak przedstawiany ma masę sygnałową podpiętą do gorącego przewodu żarzenia – to daje 6,3V zmiennego na wejściu i wyjściu. Może to i błąd, może moje nie do końca zrozumienie konstrukcji – no przecież nie dywersja.
Ja zrobiłem zasilanie stereodekodera co najmniej standardowe. Dioda 1N4007, kondensator elektrolityczny 2200uF, opornik 56om i dioda Zenera 6,3V. Dlaczego takie wartości - no po prostu takie miałem na podorędziu, a parametrami w miarę pasowały.
Kilka kondensatorów zgodnych z zastosowanymi w nocie katalogowej TA7343A, chociaż ukraińskie zestawy stereodekoderów na tym samym scalaku oparte, podają dużo większą tolerancję elementów.
Zważywszy jednak, że mamy do czynienia z lampowymi impedancjami pomiędzy stopniami (megaomowymi) to 100nF na wyjściu zamiast 10uF jest jak najbardziej OK. Konstrukcja na płytce uniwersalnej powstała, korzystając z oryginalnego 9-pinowego wtyku jako interface do radia. Złącze to przekazuje żarzenie (czytaj zasilanie), wejście sygnału (oddzielne bez deemfazy) i wyjścia dwa: kanał lewy i kanał prawy.
Dodaj napis
Na płytkę nie przekazałem napięcia anodowego przewidzianego do zasilania oryginalnego stereo dekodera (lampowego), bo i po co. Analizując oryginalny lampowy schemat stereo dekodera warto zwrócić uwagę na rezystor R20 łączący katody ECC83 – takie rozwiązanie pogłębia efekt stereo – prąd płynący przez jeden kanał tłumi jednocześnie wzmocnienie drugiego.

Oryginalny lampowy stereodekoder
Pogłębia efekt stereo. Wg. kolegi Zygmunta jest to znane z lampowych wzmacniaczy rozwiązanie Groove lub Wide zwane. Tu jednak robimy przeskok o ponad 20 lat – sterodekoder na scalaku z pętlą PLL TA7343A i żadnych tam takich sztuczek.
Muszę przyznać, że cieszę się z wyboru scalaka. Trwało naprawdę kilkadziesiąt sekund gdy po pokręceniu potencjometru udało się uzyskać zapalenie diody – mamy radio stereo !!!!
Pierwsza zielone światełko w tunelu
Musiałem dodać jedno złączę i diodę 8mm by uzyskać w miarę ładne podświetlenie znaczka STEREO.
Radio po woli składam i Szwagra na pierwszy odsłuch wezwałem. No powiem tyle: nie był szczęśliwy, a to jeden kanał coś nie tego, a to basów nie ma, to bazy raz za płytkie, raz za głębokie. Przyznam się, że trochę na niego jak na audiofila patrzyłem, i tylko czekałem, że zacznie wszelkich wad w kablu zasilającym się dopatrywać. Nie zaczął. Ja mu  tu radio sztuka nówka szykuję, skromne 50 lat, Niemiec tylko mszy w niedzielę słuchał! A tu takie uwagi – no każdy blacharz czy mechanik by nie wytrzymał.
Radio, a dokładniej jego tor m.cz. trafia na pospiesznie złożony (i przez Szwagra skonfigurowany) tor pomiarowy RMAA. Taka wzmacniaczowa hamownia. Na krzywych rzeczywiście widać ubytek basów w jednym z kanałów i bardzo nie taką charakterystykę przenoszenia.
Kanał prawy się na wykresie nie zmieścił!
Szwagier rację ma! Idzie z powrotem na warsztat.

Po głębszym pogrzebaniu stwierdziłem, że ktoś już jednak pracował nad wzmacniaczem m.cz., nie tylko zamiast EL84 były 6P14I, ale kondensatory w katodach miast 50uF miały 22uF. I napisy Tesla. Zamieniałem na 47uF, ciut pomogło, wzrost wzmocnienia tak na poziomie 80Hz był o 20% - mierzony nie wysłuchany. Ale dalej nie to – już nawet ja słyszę, nie tylko na przyrządach widzę. Regulacja wzmocnienia idzie jak trzeba, ale to nie to. Sprawdziłem kondensatory w sprzężeniu zwrotnym – bardzo dobre. Nic, jeden kanał jest słaby w zakresie niskich częstotliwości.
Korozja na zewnątrz
Po ładnych kilkudziesięciu minutach kombinowania mam winnego – potencjometr od regulacji tonów niskich (skromne 5Mom), równolegle do kondensatora 220pF podpięty, zmienia swoją rezystancję od 5Mom do gdzieś do 2Mom, a potem leci w nieskończoność.
I wewnątrz
Dał się rozebrać, wyczyścić i ogólnie naprawić. Składam, teraz basów nie ma, ale równo. Przełączanie przełącznikiem Sprache /Music – znów są, ale tylko w jednym kanale, znów nie ma – okazało się, że przełącznik (takiej samej konstrukcji) jak sieciowy w jednej sekcji działał jak chciał, w drugiej nie działał wcale.
Taki sam przełącznik
Rozebrałem go i o dziwo inne wykonanie, bez szajsmetalu. Po czyszczeniu działa 10/10 i są basy w obydwu kanałach.
Ale dał się odratować
Generalnie – potencjometry i przełączniki KONIECZNIE trzeba sprawdzić i przeczyścić. Nie dajcie się zwieść dobrym stanem innych elementów. Nietypowo w tym modelu zrobiony jest balans – potencjometr pomiędzy siatkami EL84, zwierajmy sygnał do masy poprzez kondensator 100nF. Działa na dobrą sprawę tylko w skrajnych położeniach. Takie to wszystko, te regulacje rzekłbym niedopracowane, no po prostu niegodnie niemieckiej techniki, to obeszli problem, tu pokombinowali – mnie się nie podoba. Coś mi to przypomina układ kierowniczy Mercedesa A-classe. Dwa razy jechałem, dwa razy mało co się nie zabiłem. Nigdy więcej .
Mapa problemów
Usiłując poprawić czułość (w piwnicy tylko 2 stacje ze stereo) pokusiłem się o przestrojenie toru p.cz. Walczyłem długo, jak było ładnie na wobulatorze to kiepsko w odsłuchu. Jak w miarę grało to krzywa do niczego. Coś co mnie satysfakcjonowało uzyskałem dosłownie pięć minut przez przyjazdem Szwagra po odbiór.
Może się podobać
Złożyliśmy, obmierzyliśmy – jest dużo lepiej, kanały od siebie nie odskakują. No Szwagier ucho prawe i lewe do głośników przykłada i coś to i tam komentuje. Ja na przyrządach nie widzę, on słyszy.
Wnikliwa analiza się rozpoczęła.
Na docelowy odsłuch zabrał do swojego domu. Z wielką ulga przyjąłem informację, że ostatnie niedoskonałości udało się wyeliminować dopasowaniem głośników do obudowy. Podkładki pod głośniki wymienił, inaczej dokręcił – przestało brzęczeń i zniekształcać. Nie tylko elektryka jest ważna, stolarstwo też. Teraz to podobno nic innego nie robi po powrocie z roboty, tylko wsłuchuje się w piękne brzmienie.
Filmiki tera dostaję - jak ładnie gra. No - ładnie gra.
Rad jest. Ja też.

Ja też, ważne by do radia podejść bez uprzedzeń i wszystko sprawdzić, wszystko naprawić. Takie posłuży jeszcze przez wiele kilometrów. Przepraszam – godzin.
Nie wierz, że jest dobrze – sprawdzaj. Nie wierz do końca w dokumentację – zawsze jest błąd. Sprawdzaj i przyrządami, i uchem. Sam i ze szwagrem. Najważniejsze, że da się zrobić i radio po 50 latach będzie grało jak nowe. A może i lepiej, bo w pełnym stereo. A to cieszy.

Na koniec niespodzianka - EM84 wyszła z gniazda z kawałkiem metalu.
Nie zauważyłem od razu - bo to 8 pin był. 

7 komentarzy:

  1. Witam!
    Czy w ogóle można gdzieś takiego typu przełączniki jeszcze kupić?
    Czy też pozostaje ,,proteza"z dźwigienką?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie próbowałem szukać. Noże jakiś warsztacik to jeszcze produkuje. Ale i konstrukcja i materiały sprzed 60lat.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Szajs-metal" czyli dość dobrze lejny stop cynk-aluminium, był stosowany w wielu elementach, które teraz potrafią się wykruszyć w najmniej spodziewanych miejscach.
    Rosjanie robili z tego obudowy wałków o zmiennej liczbie zębów do sumatorów mechanicznych ("kręciołków"). Naprawiałem, nie polecam. Ogólnie nie chodzi o to, że to po prostu pęka i widać gdzieś pęknięcie - nie, to pęka w sposób ukryty. Otóż w tych wałkach wykorzystuje się rowek o pewnym ścięciu, które powoduje, że podczas przemieszczania suwaka wysuwają się zęby przekładni. Pęka akurat to ścięcie, po czym oczywiście odłamana część blokuje suwak.
    Z opracowanych metod na sprowadzenie suwaka do zera można wyróżnić podrzucanie, łapanie i podobne akrobacje arytmometrem w cichym pomieszczeniu, powiązane z nasłuchiwaniem czy już wykruszona część usunęła się z drogi suwakowi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam.
    Poszukuję lampowego radia które mogłoby po renowacji/ulepszeniach pełnić rolę tunera w moim zestawie. Czy poleca Pan radio typu Loewe opisanego wyżej, czy może warto zainteresować się naszymi odbiornikami np Relax II oczywiście po fachowym przestrojeniu głowicy Elwro i dorobieniu stereodekodera? Liczę na jakiekolwiek sugestie.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomimo wielkiej sympatii do lampowej techniki odradzam takie podejście. Paramtry osiągane przez takie kombinowane rozwiązanie (typu Relax + styereo dekoder) są daleko gorsze niż parametry nawet średniego tunera radiowego z kolejnych epok (tranzystory + czy ukłądy scalone).
      Są co prawda także konstrukcje topowe z kończa lat sześcdziesiątych, gdzie osiagane parametry są do dnia dzisiejszego ciekawe, ale drogie i trudno dostępne. Już bardziej polecam kompletny lampowy czy hybrydowy amplituner z górnej półki (dla przykłądu Telefunken Opus 2550) lub w bardziej krajowej (chociaż węgerskiej) wersji Chopin czy Halka. To nie najważniejsze sa parametry, tu liczy się coś więcej.

      Usuń
    2. O tym że parametry to nie wszystko przekonałem się eksperymentując z przeróbkami i słuchając Amatora 2. Mimo że mam duży topowy amplituner Pioneer Vsa ax10ais przy którym wszystko co widzę w sklepach rtv przypomina mi puszkę po konserwie, to jednak "magia" płynie z Amatora napędzającego kolumienki Focala :)

      Usuń