sobota, 1 czerwca 2013

Walka z BRUM-em - czyli audiofilskie zapędy

Większość aukcji starych lampowych radioodbiorników na "popularnym portalu aukcyjnym" zawiera wpis mniej-więcej taki:

"Stan techniczny radia: Po podłączeniu do sieci, lampy radia ''świecą'', w głośnikach 
 słychać ''charakterystyczne ''buczenie'', trzaski i szumy (typowe dla starych 
 radioodbiorników)."

Typowe buczenie, składa się głównie z 50 Hz - słowem przydźwięku sieci.
37,5 mV na wyjściu transformatora głośnikowego  to nie jest przydźwięk - to BUCZY! 
Po podłączeniu miernika do zacisków wyjściowych transformatora głośnikowego możemy przystąpić to wiarygodnego t.j za pomocą przyrządów, a nie ucha (jak stwierdziłem uprzednio - nie mam słynnego "audiofilskiego słuchu") możemy ocenić postęp prac.

Po podłączeniu generatora do zacisków magnetofonu i podaniu sygnału 0V (generator wyłączony) pomiary są porażające. 37,5 mV to w mocy kilkanaście mW, czyli przeliczając na dB mamy stosunek sygnał/szum równy ... darowałem sobie dalsze kalkulacje ... mamy zdecydowanie złą sytuację.

Pierwsze podejrzenie pada na zasilanie i pracę kondensatorów w prostowniku.

Układ prostownika to typowy filtr RC. Niestety nie RL, zrozumiałe koszt rezystora w stosunku do kosztu dławika jest znikomy, mimo gorszego efektu.
Zasilacz jak zasilacz 240V anodowe E..L86 (stopień końcowy m.cz.) 217V pozostałe anodowe.
Kondensatory C60 i C62 to standardowe jak na owe czasy 2 kondensatory elektrolityczne w jednej "wkręcanej" obudowie. Ale projektanci płytki drukowanej już przewidzieli możliwość montażu zespolonego kondensatora na płytce drukowanej- blisko transformatora sieciowego i prostownika znajduje się miejsce do wlutowania takowego.
Miejsce na C60 i C62 (czarny przewód to masa wykorzystana dla odciążenia ekranów - opis przy potencjometrze)
 Ponieważ nie mam miernika kondensatorów elektrolitycznych - najprostszym sposobem jest wlutowanie dodatkowego kondensatora 100uF/400V.
Nowy (dodatkowy) kondensator C62 
Efekt powiem, że przeszedł największe oczekiwania. Mamy ponad 3 razy niższe napięcie przydźwięku!
Nawet nie udaje się złapać częstotliwości.
Odrębnym kłopotem wydaje się indukcyjne sprzężenie - wiem że w audiofilskim wzmacniaczu mojego szwagra przewody żarzenia prowadzone są jako skręcona para - wiem bo sam skręcałem.


Poskręcałem te które można - podświetlenie skali i magiczne oko.

Koszt żaden, praca żadna za to jakie rezultaty - aż miło spojrzeć, przepraszam posłuchać.

Rozumiem, iż w latach sześćdziesiątych w ramach zwiększania produkcji by zrealizować kolejny plan oszczędzono sobie tego trudu dla żarówek skali i wskaźnika dostrojenia. Inne czasy nadeszły - teraz się takie kwestie pieści.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz